Przepraszam was, że opuściłam bloga :( Chyba przeceniłam swoje siły. Obiecałam sobie, że na pewno skończę tego bloga i zamierzam to zrobić. W nieokreślonej przyszłości (tydzień, dwa) postaram się dodać zakończenie. Chciałam żeby to opowiadanie miało więcej rozdziałów ale nie dam rady :(
Przepraszam
poniedziałek, 30 grudnia 2013
sobota, 2 listopada 2013
Rozdział 20
Dni mijały szybko i zanim się spostrzegłam byłam już w 5 miesiącu ciąży. Nie byłam sama - okazało się, że Ewelina także będzie miała dziecko. Jej partner - Roberto jest bogatym biznesmenem. Często razem odwiedzają mnie i Mario, a i my przychodzimy do nich.
Dzisiaj Mario jest na treningu więc postanowiłam, że zaproszę Agathę i Ewelinę na babskie spotkanie. Około 14 usłyszałam dzwonek do drzwi. Pomyślałam, że to dziewczyny i poszłam otworzyć. Nikogo nie było za drzwiami więc już miałam je zamknąć ale zobaczyłam na wycieraczce białą kopertę. Wzięłam ją i poszłam z powrotem do pokoju. Usiadłam na sofie i otworzyłam tajemniczą kopertę. Wznajdowałą się w niej kartka A4. Przyklejone do niej były litery wycięte z gazet układające się w napis :
"Myślisz, że dam ci spokój ?"
Przeraziłam się. Kto znowu ? Wojtek ? Julia ? Nie to drugie raczej odpada, bo jest więzieniu za usiłowanie zabójstwa. Moje rozkminy przerwał dzwonek do drzwi. Na nogach jak z waty podeszłąm do drzwi i wyjrzałąm przez wizjer. Tym razem były to Agatha i Ewelina. Wpuściłam je do środka. Od razu zauważyły, że coś jest nie tak.
- Co jest ? - zapytała Agatha. Podałam jej kartkę, a gdy obie z Eweliną zobaczyły jej treść spojrzały na mnie z przerażeniem.
- Musisz to zgłosić na policję - oświadczyła Ewelina.
- I co to da ? - odparłam.
- Dostaniesz ochronę czy coś.
- Waśnie - zawtórowała jej Agatha.
Dziewczyny posiedziały jeszcze chwilęi poszły. Postanowiłam, że jednak pójdę na policję. BYła już jesień więc szybko się sciemniało. Szłam mało uczęszczaną ulicą więc czułam niepokój. Nagle poczułam uderzenie w plecy. Przewróciłam się na chodnik i skuliłam żeby osłonić brzuch. Mimowolnie spojrzałam na twarz oprawcy. Miał kominiarkę ale był to mężczyzna. Wojtek ? Nie byłam w stanie racjonalnie myśleć, a sprawca nadal mnie bił. Kilka razy udało mu się trafić w brzuch. W końcu uciekł. Wszytko mnie bolało, a najbardziej brzuch. Resztkami sił zadzwoniłam do Mario :
- Halo ? - odezwał się.
- M..mario przyjedź do mnie. - wyjąkałąm.
- Gdzie jesteś ? Co się stało ?
- Jestem na Westellhenweg. Przyjedź szybko.
- Zaraz będę.
*oczami Mario*
Zdenerwowany jechałem ulicami Dortmundu. W końcu dojechałem na ulicę wskazaną przez Rebeccę. Wysiadłem z samochodu i zacząłem jej szukać. Znalazłem ją skuloną na chodniku. Natychmiast do nij podbiegłem.
- Co się stało ?! - zapytałem
- On... pobił mnie. Brzuch mnie boli - wyjąkała. Cała się trzęsła.
- Spokojnie już zabieram cię do szpitala.
*w szpitalu*
Czekałem zdenerwowany na korytarzu. Zadzwoniłem po Marco, Agathę, Ewelinę...chyba wszystkim znajomym kazałem przyjechać. Razem ze mna czekali w napięciu. Godziny mijały, a o Rebecce i dziecku nie było informacji. W końcu pojawił się lekarz i powiedział :
- Poproszę do siebie pana Gotze. - podążyłem za lekarzem do jakiegoś gabinetu. Usiadłem naprzeciwko niego przy biurku.
- Z panią Rebeccą wszystko w porządku - powiedział.
- Ale co z... - zacząłem.
- Niestety. Dzieka nie udało się uratować...przykro mi. - przerwał mi. Nie byłem w stanie nic powiedzieć, chociaż miałem ochotę krzyczeć. Wydostałem się jakoś na korytarz i oznajmiłem :
- Z Rebeccą wszystko w porządku...ale dziecko...- po moim policzku spłynęłą łza. Agatha i Ewelina przytuliły mnie.
*godzinę później*
Lekarz oznajmił, że mogę pójść do Rebeccki. Niepewnie przekroczyłem próg sali i podesżłem do jej łóżka. Nie zareagowała, tylko patrzyła tępo w sufit. Nic nie mówiłem tylko przytuliłem ją. Z jej oczu zaczęły wypływać łzy. Nie starałem się jej pocieszyć, nie mowiłem żadnych "wszystko się ułoży" czy "będzie dobrze". Wiedziałem, że to i tak nic nie da.
_______________________________________________________
Przepraszam, że aż tak długo nic nie dodawałam ale nie miałam ani weny ani czasu. Opowiadanie miało być dłuższe ale będzią jeszcze jakiś 2 rozdziały i epilog, bo zaczęłam je spontanicznie i bez planu, oraz stworzyłam za mało wątków i teraz się zablokowałam. Gdy Uporam się z tym opowiadaniem i odpocznę trochę zacznę nowe, mam nadzieje lepsze : http://przyjaznktoraprzerodzilasiewmilosc.blogspot.com/ Proszę o komentarze dla motywacji :)
Dzisiaj Mario jest na treningu więc postanowiłam, że zaproszę Agathę i Ewelinę na babskie spotkanie. Około 14 usłyszałam dzwonek do drzwi. Pomyślałam, że to dziewczyny i poszłam otworzyć. Nikogo nie było za drzwiami więc już miałam je zamknąć ale zobaczyłam na wycieraczce białą kopertę. Wzięłam ją i poszłam z powrotem do pokoju. Usiadłam na sofie i otworzyłam tajemniczą kopertę. Wznajdowałą się w niej kartka A4. Przyklejone do niej były litery wycięte z gazet układające się w napis :
"Myślisz, że dam ci spokój ?"
Przeraziłam się. Kto znowu ? Wojtek ? Julia ? Nie to drugie raczej odpada, bo jest więzieniu za usiłowanie zabójstwa. Moje rozkminy przerwał dzwonek do drzwi. Na nogach jak z waty podeszłąm do drzwi i wyjrzałąm przez wizjer. Tym razem były to Agatha i Ewelina. Wpuściłam je do środka. Od razu zauważyły, że coś jest nie tak.
- Co jest ? - zapytała Agatha. Podałam jej kartkę, a gdy obie z Eweliną zobaczyły jej treść spojrzały na mnie z przerażeniem.
- Musisz to zgłosić na policję - oświadczyła Ewelina.
- I co to da ? - odparłam.
- Dostaniesz ochronę czy coś.
- Waśnie - zawtórowała jej Agatha.
Dziewczyny posiedziały jeszcze chwilęi poszły. Postanowiłam, że jednak pójdę na policję. BYła już jesień więc szybko się sciemniało. Szłam mało uczęszczaną ulicą więc czułam niepokój. Nagle poczułam uderzenie w plecy. Przewróciłam się na chodnik i skuliłam żeby osłonić brzuch. Mimowolnie spojrzałam na twarz oprawcy. Miał kominiarkę ale był to mężczyzna. Wojtek ? Nie byłam w stanie racjonalnie myśleć, a sprawca nadal mnie bił. Kilka razy udało mu się trafić w brzuch. W końcu uciekł. Wszytko mnie bolało, a najbardziej brzuch. Resztkami sił zadzwoniłam do Mario :
- Halo ? - odezwał się.
- M..mario przyjedź do mnie. - wyjąkałąm.
- Gdzie jesteś ? Co się stało ?
- Jestem na Westellhenweg. Przyjedź szybko.
- Zaraz będę.
*oczami Mario*
Zdenerwowany jechałem ulicami Dortmundu. W końcu dojechałem na ulicę wskazaną przez Rebeccę. Wysiadłem z samochodu i zacząłem jej szukać. Znalazłem ją skuloną na chodniku. Natychmiast do nij podbiegłem.
- Co się stało ?! - zapytałem
- On... pobił mnie. Brzuch mnie boli - wyjąkała. Cała się trzęsła.
- Spokojnie już zabieram cię do szpitala.
*w szpitalu*
Czekałem zdenerwowany na korytarzu. Zadzwoniłem po Marco, Agathę, Ewelinę...chyba wszystkim znajomym kazałem przyjechać. Razem ze mna czekali w napięciu. Godziny mijały, a o Rebecce i dziecku nie było informacji. W końcu pojawił się lekarz i powiedział :
- Poproszę do siebie pana Gotze. - podążyłem za lekarzem do jakiegoś gabinetu. Usiadłem naprzeciwko niego przy biurku.
- Z panią Rebeccą wszystko w porządku - powiedział.
- Ale co z... - zacząłem.
- Niestety. Dzieka nie udało się uratować...przykro mi. - przerwał mi. Nie byłem w stanie nic powiedzieć, chociaż miałem ochotę krzyczeć. Wydostałem się jakoś na korytarz i oznajmiłem :
- Z Rebeccą wszystko w porządku...ale dziecko...- po moim policzku spłynęłą łza. Agatha i Ewelina przytuliły mnie.
*godzinę później*
Lekarz oznajmił, że mogę pójść do Rebeccki. Niepewnie przekroczyłem próg sali i podesżłem do jej łóżka. Nie zareagowała, tylko patrzyła tępo w sufit. Nic nie mówiłem tylko przytuliłem ją. Z jej oczu zaczęły wypływać łzy. Nie starałem się jej pocieszyć, nie mowiłem żadnych "wszystko się ułoży" czy "będzie dobrze". Wiedziałem, że to i tak nic nie da.
_______________________________________________________
Przepraszam, że aż tak długo nic nie dodawałam ale nie miałam ani weny ani czasu. Opowiadanie miało być dłuższe ale będzią jeszcze jakiś 2 rozdziały i epilog, bo zaczęłam je spontanicznie i bez planu, oraz stworzyłam za mało wątków i teraz się zablokowałam. Gdy Uporam się z tym opowiadaniem i odpocznę trochę zacznę nowe, mam nadzieje lepsze : http://przyjaznktoraprzerodzilasiewmilosc.blogspot.com/ Proszę o komentarze dla motywacji :)
wtorek, 22 października 2013
Rozdział 19
*oczami Rebeccki*
Nie spodziewałam się, że Mario tak pozytywnie zareaguje na wiadomość, że będzie ojcem. Strasznie się cieszy ciągle przytula się do mojego brzucha i "rozmawia" z dzieckiem. Nikt oprócz jego i Agathy nie wie o mojej ciąży. Zamierzamy to ogłosić na przyjęciu z okazji otwarcia nowego sezonu za dwa dni.
*dzień przyjęcia*
- Ale ty mówisz - oświadczyłam.
- Dobrze - odpowiedział Mario. Jechaliśmy właśnie do restauracji gdzie miało odbyć się przyjęcie. Trzeba było ubrać się elegancko więc wybrałam to, a Mario jak pozostała męska część sztabu i piłkarzy ubrał garnitur.
- Agatha też będzie ? - zapytał Mario.
- Wspominała, że Marco zaprosił ją jako osobę towarzyszącą.- odparłam.
- To chyba nie będziemy musieli ich swatać.
- Myślę, że sami sobie poradzą. - dojechaliśmy pod restaurację.
- Kogo moje oczy widzą ! A na moją imprezkę to się nie przyszło - porzywitał nas Robert z udawanym oburzeniem.
- Wiesz, że źle się czułam.
- Tak, oczywiście. Migrenka ?
- Coś lepszego - włączył się Mario. Robert spojrzał na niego pytająco ale nie drążył tematu. Zresztą i tak się dowie.
Jak na oficjalne co za tym idzie kulturalne przyjęcie atmosfera była przyjemna. Obawiałam się trochę reakcji chłopaków i Kloppa, ale nie tak bardzo jak wcześniej Mario. W końcu nadszedł ten moment. Siedzieliśmy przy stoliku z Robertem, Łukaszem, Kubą, Mitchellem, Kevinem, Matsem, Marco i Agathą. Mario poprosił o uwagę i ogłosił :
- Będę tatą.
- Haha Mario genialny dowcip G E N I A L N Y ! Przez chwilę uwierzyłem ! - powiedział Kevin.
- Tylko, że to nie jest żart. - spokojnie odparła Agatha.
- Nie ? W takim razie gratuluję. - zrefleksował się Kevin. Wszyscy po kolei składali nam gratulacje. Zmieszanie przy naszym stoliku zauważył Klopp i podszedł do nas.
- Co jest ? prezenty chinkowe rozdają ? Nie za wcześnie ? - zapytał.
- Poniekąd - tajemniczo odparł Mats.
- Co znaczy "poniekąd"
- No bo jak Mario z Rebeccą będą mieli dziecko, to my będziemy wujkami, to tak jakby będzie prezent - Mats dostał słowotoku.
- Że mój mały Mario będzie ojcem ?! - przerwał mu Klopp.
- Tak tatusiu - zaśmiał się Mario. Klopp tak jak i inni złożył nam gratulacje. Do domu wróciliśmy około 12.
*trzy dni później*
- Pośpiesz się, bo później jadę na trening ! - zawołał z dołu Mario.
- Chwila ! - odparłam. Mieliśmy jechać na zakupy dla dziecka. W miarę szybko przebrałam się w to i zeszłam na dół. Pojechaliśmy do mojej ulubionej galerii handlowej. Dziennikarze ciągle nas zaczepiali, w końcu ochrona ich wyprowadziła żebyśmy mogli spokojnie zrobić zakupy. Wróciliśmy do domu obławani różnymi torbami. przy okazji upolowałam świetny zestaw.
Mario pojechał na trening, a ja zabrałam się za segregowanie nowo zakupionych rzeczy. Zadzwonił Mój telefon więc przerwałam układanie i odebrałąm :
"- Halo ?
- Hej. Mogę do ciebie przyjść ? - odezwała się Agatha. Głos miała conajmniej zmartwiony.
- Jasne, ale co ci jest ? Jakoś dziwnie mówisz.
- Powiem c jak przyjdę.
- Ok, czekam "
Cały czas zastanawiałam się od co chodzi Agathcie. W końcu usłysząłm dzwonek do drzwi więc szybko poszłam otworzyć. W ramiona od razu rzuciła mi się Agatha i zaczęła płakać.
- Hej, co jest ? Chodź do pokoju opowiesz mi. - skierowałyśmy się do salonu i usiadłyśmy na kanapie.
- On mnie nie chce rozumiesz ?! Ja się wreszcie zakochałam, a on mnie nie chce ! - wyrzuciła z siebie.
- Skąd ta pewność ?- zapytałam.
- Widziałam go w kawiarni z jakąś dziewczyną.
- Ale to ciebie zaprosił na oficjalne przyjęcie BVB.
- Pewnie Mario go namówił.
- Nie, przysięgam Mario w tym palców nie maczał. Czekaj... jak ta dziewczyna wyglądała ?
- Drobna blondynka o szczupłej twarzy, oczy podobne do Marco.
- Ty mały głupku ! To jest jego siostra ! Mario mi mówił, że przyjechała i widziałam ją na Idunie.
- A jeśli to nie ona ? - odparła niechętnie Agatha, ale widać było, że nie jest juz w stanie głębokiej rozpaczy.
- Na pewno to była ona...mogłam ci powiedzieć...nie było kiedy.
- Nie przepraszaj. To ja powinnam za to bezsensowne zamieszanie.
- Ja tam lubię jak czasami skoczy mi adrenalina - zaśmiałyśmy się.
- To ja juz pójdę. Pozdrów Mario.
______________________________________________________
Lipny ten rozdział strasznie ;/ Nie mam weny w ogóle. Małymi krokami zbliżamy się do końca tego opowiadania, będzie jeszcze kilka rodziałów i epilog. Ale niedługo po zakończeniu tego zacznę nowe : przyjaznktoraprzerodzilasiewmilosc.blogspot.com. Zapraszam !
czytasz = komentujesz ;p
Nie spodziewałam się, że Mario tak pozytywnie zareaguje na wiadomość, że będzie ojcem. Strasznie się cieszy ciągle przytula się do mojego brzucha i "rozmawia" z dzieckiem. Nikt oprócz jego i Agathy nie wie o mojej ciąży. Zamierzamy to ogłosić na przyjęciu z okazji otwarcia nowego sezonu za dwa dni.
*dzień przyjęcia*
- Ale ty mówisz - oświadczyłam.
- Dobrze - odpowiedział Mario. Jechaliśmy właśnie do restauracji gdzie miało odbyć się przyjęcie. Trzeba było ubrać się elegancko więc wybrałam to, a Mario jak pozostała męska część sztabu i piłkarzy ubrał garnitur.
- Agatha też będzie ? - zapytał Mario.
- Wspominała, że Marco zaprosił ją jako osobę towarzyszącą.- odparłam.
- To chyba nie będziemy musieli ich swatać.
- Myślę, że sami sobie poradzą. - dojechaliśmy pod restaurację.
- Kogo moje oczy widzą ! A na moją imprezkę to się nie przyszło - porzywitał nas Robert z udawanym oburzeniem.
- Wiesz, że źle się czułam.
- Tak, oczywiście. Migrenka ?
- Coś lepszego - włączył się Mario. Robert spojrzał na niego pytająco ale nie drążył tematu. Zresztą i tak się dowie.
Jak na oficjalne co za tym idzie kulturalne przyjęcie atmosfera była przyjemna. Obawiałam się trochę reakcji chłopaków i Kloppa, ale nie tak bardzo jak wcześniej Mario. W końcu nadszedł ten moment. Siedzieliśmy przy stoliku z Robertem, Łukaszem, Kubą, Mitchellem, Kevinem, Matsem, Marco i Agathą. Mario poprosił o uwagę i ogłosił :
- Będę tatą.
- Haha Mario genialny dowcip G E N I A L N Y ! Przez chwilę uwierzyłem ! - powiedział Kevin.
- Tylko, że to nie jest żart. - spokojnie odparła Agatha.
- Nie ? W takim razie gratuluję. - zrefleksował się Kevin. Wszyscy po kolei składali nam gratulacje. Zmieszanie przy naszym stoliku zauważył Klopp i podszedł do nas.
- Co jest ? prezenty chinkowe rozdają ? Nie za wcześnie ? - zapytał.
- Poniekąd - tajemniczo odparł Mats.
- Co znaczy "poniekąd"
- No bo jak Mario z Rebeccą będą mieli dziecko, to my będziemy wujkami, to tak jakby będzie prezent - Mats dostał słowotoku.
- Że mój mały Mario będzie ojcem ?! - przerwał mu Klopp.
- Tak tatusiu - zaśmiał się Mario. Klopp tak jak i inni złożył nam gratulacje. Do domu wróciliśmy około 12.
*trzy dni później*
- Pośpiesz się, bo później jadę na trening ! - zawołał z dołu Mario.
- Chwila ! - odparłam. Mieliśmy jechać na zakupy dla dziecka. W miarę szybko przebrałam się w to i zeszłam na dół. Pojechaliśmy do mojej ulubionej galerii handlowej. Dziennikarze ciągle nas zaczepiali, w końcu ochrona ich wyprowadziła żebyśmy mogli spokojnie zrobić zakupy. Wróciliśmy do domu obławani różnymi torbami. przy okazji upolowałam świetny zestaw.
Mario pojechał na trening, a ja zabrałam się za segregowanie nowo zakupionych rzeczy. Zadzwonił Mój telefon więc przerwałam układanie i odebrałąm :
"- Halo ?
- Hej. Mogę do ciebie przyjść ? - odezwała się Agatha. Głos miała conajmniej zmartwiony.
- Jasne, ale co ci jest ? Jakoś dziwnie mówisz.
- Powiem c jak przyjdę.
- Ok, czekam "
Cały czas zastanawiałam się od co chodzi Agathcie. W końcu usłysząłm dzwonek do drzwi więc szybko poszłam otworzyć. W ramiona od razu rzuciła mi się Agatha i zaczęła płakać.
- Hej, co jest ? Chodź do pokoju opowiesz mi. - skierowałyśmy się do salonu i usiadłyśmy na kanapie.
- On mnie nie chce rozumiesz ?! Ja się wreszcie zakochałam, a on mnie nie chce ! - wyrzuciła z siebie.
- Skąd ta pewność ?- zapytałam.
- Widziałam go w kawiarni z jakąś dziewczyną.
- Ale to ciebie zaprosił na oficjalne przyjęcie BVB.
- Pewnie Mario go namówił.
- Nie, przysięgam Mario w tym palców nie maczał. Czekaj... jak ta dziewczyna wyglądała ?
- Drobna blondynka o szczupłej twarzy, oczy podobne do Marco.
- Ty mały głupku ! To jest jego siostra ! Mario mi mówił, że przyjechała i widziałam ją na Idunie.
- A jeśli to nie ona ? - odparła niechętnie Agatha, ale widać było, że nie jest juz w stanie głębokiej rozpaczy.
- Na pewno to była ona...mogłam ci powiedzieć...nie było kiedy.
- Nie przepraszaj. To ja powinnam za to bezsensowne zamieszanie.
- Ja tam lubię jak czasami skoczy mi adrenalina - zaśmiałyśmy się.
- To ja juz pójdę. Pozdrów Mario.
______________________________________________________
Lipny ten rozdział strasznie ;/ Nie mam weny w ogóle. Małymi krokami zbliżamy się do końca tego opowiadania, będzie jeszcze kilka rodziałów i epilog. Ale niedługo po zakończeniu tego zacznę nowe : przyjaznktoraprzerodzilasiewmilosc.blogspot.com. Zapraszam !
czytasz = komentujesz ;p
poniedziałek, 14 października 2013
Rozdział 18
*oczami Rebeccki*
Dzisiaj mam zacząć pracę jako psycholog BVB. Trener ma to oficjalnie ogłosić chłopakom, ale oni już wiedzą to od dawna i są bardzo podekcytowani, bo jak mówią "ich poprzednia pani psycholog była niedobra i miałą zły gust". Ja też się bardzo cieszę, gdyż od dawna marzyłam o pracy w BVB i będę mogła spędzać więcej czasu z Mario.
O 15 chłopcy mają terning więc podjechaliśmy z Mario na Signal Iduna Park. Zostałam gorąco przyjęta przez piłkarzy, którzy nie chcieli mnie odstąpić na krok. Kevinowi oberwało się od Mario, bo ciągle wołał do mnie "moja kochana". W końcu trener zawołał ich do siebie i powiedział :
- Na pewno już od dawna o tym wiecie, ale muszę to oficjalnie ogłosić : Rebecca jest od dzisiaj waszym psychologiem - chłopaki znowu się na mnie rzucili, trener musiał ich przywołać do porządku.
- Ale trenerze ! Mario ma ją na codzień, a my nie ! - zaprotestował Mitchell.
- Ale to jest JEGO narzeczona, nie wasza. Poza tym teraz będziecie ją widywać często. - uciął Klopp.
- Narzeczona. Jak to poważnie brzmi. Czy ja ją będę kiedyś miał ? - powiedział Mats.
- Nie martw się też znajdziesz dziewczynę, którą naprawdę pokochasz - pocieszył go Mario.
- W naszej pracy to wbrew pozorom nie jest łatwe. Dziewczyny lecą tylko na sławę i kasę. - włączył się Mitchell.
- No. Ciężko znaleźć taką, która naprawdę kocha. - skwitował Mats.
*następnego dnia*
Dzisiaj zaczynałąm już normalną pracę. Musiałam przygotować chłopkaków do ważnego meczu. Nie miałam w ogóle siły, cały dzień było mi niedobrze i kręciło mi się w głowie. Nie powiedziałąm o tym Mario zaraz zacząłby się doszukiwać nie wiadomo jakich chorób, ale nie dało się ukryć, że wyglądałam źle.
- Co ci jest kochanie ? - zapytał Mario.
- Nic - odparłam.
- Przecież widzę, że jesteś blada.
- Trochę mi niedobrze.
- Jadłaś coś dzisiaj ?
- Tak. Naprawdę nic mi nie jest przejdzie mi.
- Mam nadzieję.
- Robert organizuje dzisiaj imprezę, ale jak się źle czujesz to może nie pójdziemy ?
- Jeśli już to ja nie pójdę. Nie będę ci psuć zabawy.
- Ja ty będziesz siedzieć sama w domu to i tak nie będę się dobrze bawić.
- Nie przesadzaj. Najwyżej nie będziesz siedział długo. - ucięłam. Miałam pewne przypuszczenia, ale nie chciałam się dzielić nimi z Mario póki nie jest to jeszcze pewne.
* o 17*
- Nie będę długo myszko jak coś to dzwoń - powiedział Mario i poszedł na imprezę. Nie chciałam dłużej czekać w niepewności i poszłam do apteki. Gdy wróciłam od razu zrobiłam test. Tak jak myślałam na małym prostokąciku widniały dwie kreski. "Mario będzie wkurzony najpierw mieliśmy zająć się karierą i życia trochę użyć, dopiero potem dziecko" - pomyślałam. Nie wiedziałąm co mam zrobić. Zadzwoniłam do Agathy.
" - Cześć.
- Przyjedziesz do mnie ? - zapytałam.
- Co się stało ?
- To nie jest rozmowa na telefon. Proszę przyjedź.
- Ok, zaraz będę"
Po 15 minutach zjawiła się Agatha.
- Co jest ? - zapytała od progu.
- Chodź do pokoju wszystko ci opowiem.- skierowałyśmy się do przestronnego salonu i usiadłyśmy na kanapie.
- Ja...jestem w ciąży - powiedziałam.
- To super ! - entuzjastycznie odparła Agatha.
- Nie powiedziałabym
- Mario nie chce mieć dzieci ?
- Chce. Tylko najpierw miałabyć kariera, mieliśmy nacieszyć się sobą, dopiero potem dziecko.
- Wie ?
- Nie. Sama się dopiero dowiedziałam.
- Musisz mu powiedzieć. Im wcześniej tym lepiej.
- Boję się jak zareaguje...
- Myślę, że nie będzie zły. Na pewno cię nie zostawi on taki nie jest.
*oczami Mario*
Impreza byłą wyjątkowo "kulturalna" jak na ekipę z BVB. Martwiłem się o Rebeccę, siedzi sama w domu nie wiem jak się czuje. Właśnie miałem do niej zadzwonić gdy koło mnie usiadł Marco i zapytał :
- Co ci jest ? Jesteś jakiś markotny.
- Rebecca dzisiaj źle się czuła, nie wiem co jej jest. Została w domu trochę się o nią martwię. - odparłem.
- Nic jej nie będzie każdy czasem źle się czuje.
- Oby. Dobra idę obiecałem jej, że nie będę długo.
- Zmieniłeś się - powiedział Marco.
- To źle ? - zapytałem.
- Nie. Zmieniłeś się na lepsze. Nie jesteś już tym Mario podrywaczem, którego kręcą przygodne romanse.
- Zakochałem się - odparłem.
Po 10 minutach byłem w domu.
- Jak się czujesz ? - zapytałem Rebeccę.
- Już lepiej - odparła.
- Nudziłaś się ?
- Nie, Agatha do mnie wpadła. - chwyciłem ją w tali i przyciągnąłem do siebie. Delikatnie musąłem jej usta, ale wyrwała mi się.
- Muszę ci coś powiedzieć - oznajmiła.
- Mam się bać ? - zapytałem.
- To zależy od ciebie.
- Dobra mów.
- Ale ja się boję jak zareagujesz.
- Rebecca mów mi zaraz co się stało.
- ... będziesz tatusiem.
- Naprawdę ? Nawet nie wiesz jak się cieszę !
- Nie jesteś zły ?
- Dlaczego miałybym być ?
- Bo najpierw mieliśmy użyć życia, dziecko miało być później.
- Ale skoro już jest możemy się tylko cieszyć. - posłałem jej uśmiech.
- Masz rację - odparła, a ja znowu przyciągnąłem ją do siebie tym razem nie wyrwałą się. Zaczęliśmy się całować.
______________________________________________
Jest 18 :) Myślę, że lepszy od poprzeniego, ale opinię pozostawiam wam. Nie wiem kiedy dodam następny, ale raczej w tym tygodniu. Jeśli czytasz, skometuj to motywuije do pisania.
Dzisiaj mam zacząć pracę jako psycholog BVB. Trener ma to oficjalnie ogłosić chłopakom, ale oni już wiedzą to od dawna i są bardzo podekcytowani, bo jak mówią "ich poprzednia pani psycholog była niedobra i miałą zły gust". Ja też się bardzo cieszę, gdyż od dawna marzyłam o pracy w BVB i będę mogła spędzać więcej czasu z Mario.
O 15 chłopcy mają terning więc podjechaliśmy z Mario na Signal Iduna Park. Zostałam gorąco przyjęta przez piłkarzy, którzy nie chcieli mnie odstąpić na krok. Kevinowi oberwało się od Mario, bo ciągle wołał do mnie "moja kochana". W końcu trener zawołał ich do siebie i powiedział :
- Na pewno już od dawna o tym wiecie, ale muszę to oficjalnie ogłosić : Rebecca jest od dzisiaj waszym psychologiem - chłopaki znowu się na mnie rzucili, trener musiał ich przywołać do porządku.
- Ale trenerze ! Mario ma ją na codzień, a my nie ! - zaprotestował Mitchell.
- Ale to jest JEGO narzeczona, nie wasza. Poza tym teraz będziecie ją widywać często. - uciął Klopp.
- Narzeczona. Jak to poważnie brzmi. Czy ja ją będę kiedyś miał ? - powiedział Mats.
- Nie martw się też znajdziesz dziewczynę, którą naprawdę pokochasz - pocieszył go Mario.
- W naszej pracy to wbrew pozorom nie jest łatwe. Dziewczyny lecą tylko na sławę i kasę. - włączył się Mitchell.
- No. Ciężko znaleźć taką, która naprawdę kocha. - skwitował Mats.
*następnego dnia*
Dzisiaj zaczynałąm już normalną pracę. Musiałam przygotować chłopkaków do ważnego meczu. Nie miałam w ogóle siły, cały dzień było mi niedobrze i kręciło mi się w głowie. Nie powiedziałąm o tym Mario zaraz zacząłby się doszukiwać nie wiadomo jakich chorób, ale nie dało się ukryć, że wyglądałam źle.
- Co ci jest kochanie ? - zapytał Mario.
- Nic - odparłam.
- Przecież widzę, że jesteś blada.
- Trochę mi niedobrze.
- Jadłaś coś dzisiaj ?
- Tak. Naprawdę nic mi nie jest przejdzie mi.
- Mam nadzieję.
- Robert organizuje dzisiaj imprezę, ale jak się źle czujesz to może nie pójdziemy ?
- Jeśli już to ja nie pójdę. Nie będę ci psuć zabawy.
- Ja ty będziesz siedzieć sama w domu to i tak nie będę się dobrze bawić.
- Nie przesadzaj. Najwyżej nie będziesz siedział długo. - ucięłam. Miałam pewne przypuszczenia, ale nie chciałam się dzielić nimi z Mario póki nie jest to jeszcze pewne.
* o 17*
- Nie będę długo myszko jak coś to dzwoń - powiedział Mario i poszedł na imprezę. Nie chciałam dłużej czekać w niepewności i poszłam do apteki. Gdy wróciłam od razu zrobiłam test. Tak jak myślałam na małym prostokąciku widniały dwie kreski. "Mario będzie wkurzony najpierw mieliśmy zająć się karierą i życia trochę użyć, dopiero potem dziecko" - pomyślałam. Nie wiedziałąm co mam zrobić. Zadzwoniłam do Agathy.
" - Cześć.
- Przyjedziesz do mnie ? - zapytałam.
- Co się stało ?
- To nie jest rozmowa na telefon. Proszę przyjedź.
- Ok, zaraz będę"
Po 15 minutach zjawiła się Agatha.
- Co jest ? - zapytała od progu.
- Chodź do pokoju wszystko ci opowiem.- skierowałyśmy się do przestronnego salonu i usiadłyśmy na kanapie.
- Ja...jestem w ciąży - powiedziałam.
- To super ! - entuzjastycznie odparła Agatha.
- Nie powiedziałabym
- Mario nie chce mieć dzieci ?
- Chce. Tylko najpierw miałabyć kariera, mieliśmy nacieszyć się sobą, dopiero potem dziecko.
- Wie ?
- Nie. Sama się dopiero dowiedziałam.
- Musisz mu powiedzieć. Im wcześniej tym lepiej.
- Boję się jak zareaguje...
- Myślę, że nie będzie zły. Na pewno cię nie zostawi on taki nie jest.
*oczami Mario*
Impreza byłą wyjątkowo "kulturalna" jak na ekipę z BVB. Martwiłem się o Rebeccę, siedzi sama w domu nie wiem jak się czuje. Właśnie miałem do niej zadzwonić gdy koło mnie usiadł Marco i zapytał :
- Co ci jest ? Jesteś jakiś markotny.
- Rebecca dzisiaj źle się czuła, nie wiem co jej jest. Została w domu trochę się o nią martwię. - odparłem.
- Nic jej nie będzie każdy czasem źle się czuje.
- Oby. Dobra idę obiecałem jej, że nie będę długo.
- Zmieniłeś się - powiedział Marco.
- To źle ? - zapytałem.
- Nie. Zmieniłeś się na lepsze. Nie jesteś już tym Mario podrywaczem, którego kręcą przygodne romanse.
- Zakochałem się - odparłem.
Po 10 minutach byłem w domu.
- Jak się czujesz ? - zapytałem Rebeccę.
- Już lepiej - odparła.
- Nudziłaś się ?
- Nie, Agatha do mnie wpadła. - chwyciłem ją w tali i przyciągnąłem do siebie. Delikatnie musąłem jej usta, ale wyrwała mi się.
- Muszę ci coś powiedzieć - oznajmiła.
- Mam się bać ? - zapytałem.
- To zależy od ciebie.
- Dobra mów.
- Ale ja się boję jak zareagujesz.
- Rebecca mów mi zaraz co się stało.
- ... będziesz tatusiem.
- Naprawdę ? Nawet nie wiesz jak się cieszę !
- Nie jesteś zły ?
- Dlaczego miałybym być ?
- Bo najpierw mieliśmy użyć życia, dziecko miało być później.
- Ale skoro już jest możemy się tylko cieszyć. - posłałem jej uśmiech.
- Masz rację - odparła, a ja znowu przyciągnąłem ją do siebie tym razem nie wyrwałą się. Zaczęliśmy się całować.
______________________________________________
Jest 18 :) Myślę, że lepszy od poprzeniego, ale opinię pozostawiam wam. Nie wiem kiedy dodam następny, ale raczej w tym tygodniu. Jeśli czytasz, skometuj to motywuije do pisania.
Nowy blog
Wpadłam na pomysł nowego opowiadania. Zacznę je pisać gdy skończę te, ale założyłam mu już stronę, dodałam bohaterów i prolog. Myślę, że będzie lepsze od tego gdyż mam już większe doświadczenie i to nowe będzie miało więcej wątków oraz ilustracje.
http://przyjaznktoraprzerodzilasiewmilosc.blogspot.com/
http://przyjaznktoraprzerodzilasiewmilosc.blogspot.com/
sobota, 12 października 2013
Rozdział 17
Następnego dnia obudziłam się w łóżku Mario, ale jego tam nie było. Poczułam ładny zapach i podążyłam w kierunku z którego dochodził. Dotarłam do kuchni gdzie stacjonował Mario
- Co tak ładnie pachnie ? - zapytałam.
- Robię śniadanie - odparł.
- Hmmm...a co jemy ?
- Gofry. Mogą być ?
- Pewnie - powiedziałam i pomogłam mu w dokończeniu śniadania. Gdy jedliśmy oznajmiłam :
- Agatha znalazła pracę w wytwórni płytowej. Poznała tak jakąś Ewelinę, która jest hiszpanką. Podobno światna z niej babka, jak to Agatha określiła "idealna kompanka do naszych szalonych imprez". Właśnie organizuje imprezę u Marco i ma nas z nią zapoznać. Jutro o 17 mamy się stawić u Reusa.
- Czyli imprezka się szykuje. - ucieszył się.
- Mam prośbę. Wypytałbyś Marco czy Agatha się mu podoba ?- zapytałam.
- A co, swatanko ? - posłał mi rozbrajający uśmiech.
- Czemu by nie ?
- Wchodzę w to. Ja wypytam Marco, tobie zostawiam Agathę.
- Nie ma takiej potrzeby.
- Czemu ?
- Sama mi powiedziała, że podoba się jej nasz Reusik.
- No to świetnie.
*oczami Mario następnego dnia*
- I jak ? - zapytała Rebecca wychodząc z łazienki ubrana w kreację na imprezę.
- Ślicznie, jak zawsze - odparłem i ją pocałowałem.
- A ty w czym idziesz ? - zapytała.
- Myślę żeby ubrać to. - pokazałem jej kreację.
- Bez szału - skomentowała.
- Aż tak źle ?
- Nie no żartuję. Jest świetnie.
- Kupimy jakiś alkochol czy coś ? - zapytałem.
- Pewnie tam będzie, ale alkocholu nigdy dość szczególnie na party hard - uśmiechnęła się.
Równo o 17 stawiliśmy się pod domem Reusa. Zadzwoniliśmy do drzwi, otworzyła nam radosna Agatha.
- Siema ludzie zajmijcie się muzyką, my z Marco robimy jedzenie. Ruszać tyłki zaraz wbiją inni. - powiedziała na powitanie. Spojrzałem na Rebeccę wzrokiem mówiącym "brała coś?", ponieważ Agatha była zwykle spkojna i zrównoważna, dopiero po alkocholu odlatywała. Mimo to posłusznie zajęliśmy się sprzętem muzycznym. Chwilę później zadzwonił dzwonek. Do drzwi podbiegła Agatha. Po chwili wróiła z jakąś dziewczyną. Domyśliłem się, że to Ewelina po jej dość ciemnej karnacji.
- To jest Ewelina, z którą pracuję. - powiedziała Agatha.
- Ewelina jestem - uściskała mnie i Rebeccę. Od razu widać, że sympatyczna z niej dziewczyna, Ahatha się nie myliła.
Zaczęli się schodzic pozostali goście : Kevin, Robert, Kuba, Łukasz, Mats, Mitchell oraz inni piłkarze i ich partnerki. Usiadłem z Marco w salonie i zapytałem :
- Podoba ci się Agatha ?
- Fajna dziewczyna. Ale nie wiem czy ona mnie zechce. Nie będę się narzucał, jest trochę skryta nie chcę jej przestraszyć. - odparł.
- Spróbuj. Może się uda. Jak jest nawalona to się otwiera masz dzisiaj szansę - puściłem do niego oko.
Impreza zaczęła się rozkęcać, najpierw były drinki potem Kevin przyleciał i krzyknął :
- Mamy maryśkę !!! - zapalił jej trochę i wszyscy się najebali. Ja nie odlatuję zbyt szybko, więc nie robiłem jakiś strasznych głupstw, ale Robert wyleciał na ogród i wlazł na drzewo krzycząc "jestem małpą !". Nagrałem go pokażę mu filmik jutro. Kevin stał przodem do ściany i udawał, że ją rucha. Mitchel wił się po podlodze krzycząc "jestem gąsienicą". Ewelina biegała po mieszkaniu podśpiewując pod nosem dziwną melodię i machając rękami jakby latała. O drugiej w nocy film mi się urwał i obudziłem się o 10. Rebecca jeszcze spała. Wokół panował burdel, a mnie dręczył kac. Marco spał na wyspie kuchennej, Kuba pod stołem, a Ewelina rozwalona na dywanie trzymając krzesło za nogę. Ruszyłem się z kanapy i posżłem poszukac innych. Kevina znalazłem włazience, robił zdecydowany szał spał przytulony do kibla. Zrobiłem mu zdjęcie i poklepałem po policzku, żeby się obudził. Był bardzo zdezorientowany, a ja zacząłem się śmiać. Potem poszłem do jednej z sypialni, w której w miarę normalnie, bo na łóżku spał Mats. Postanowiłem go nie budzić i wróciłem do Rebeccki, która się już obudziła. Pokazałem jej zdjęcie Kevina.
- Hahaha, szalony.- skomentowała.
- Jak to kevin - skwitowałem.
______________________________________________________
Taki krótki nie miałam zbyt weny ;/ Jutro, w poniedziałek najdalej we wtrorek dodam kolejny.
czytasz = komentujesz
Enjoy !
- Co tak ładnie pachnie ? - zapytałam.
- Robię śniadanie - odparł.
- Hmmm...a co jemy ?
- Gofry. Mogą być ?
- Pewnie - powiedziałam i pomogłam mu w dokończeniu śniadania. Gdy jedliśmy oznajmiłam :
- Agatha znalazła pracę w wytwórni płytowej. Poznała tak jakąś Ewelinę, która jest hiszpanką. Podobno światna z niej babka, jak to Agatha określiła "idealna kompanka do naszych szalonych imprez". Właśnie organizuje imprezę u Marco i ma nas z nią zapoznać. Jutro o 17 mamy się stawić u Reusa.
- Czyli imprezka się szykuje. - ucieszył się.
- Mam prośbę. Wypytałbyś Marco czy Agatha się mu podoba ?- zapytałam.
- A co, swatanko ? - posłał mi rozbrajający uśmiech.
- Czemu by nie ?
- Wchodzę w to. Ja wypytam Marco, tobie zostawiam Agathę.
- Nie ma takiej potrzeby.
- Czemu ?
- Sama mi powiedziała, że podoba się jej nasz Reusik.
- No to świetnie.
*oczami Mario następnego dnia*
- I jak ? - zapytała Rebecca wychodząc z łazienki ubrana w kreację na imprezę.
- Ślicznie, jak zawsze - odparłem i ją pocałowałem.
- A ty w czym idziesz ? - zapytała.
- Myślę żeby ubrać to. - pokazałem jej kreację.
- Bez szału - skomentowała.
- Aż tak źle ?
- Nie no żartuję. Jest świetnie.
- Kupimy jakiś alkochol czy coś ? - zapytałem.
- Pewnie tam będzie, ale alkocholu nigdy dość szczególnie na party hard - uśmiechnęła się.
Równo o 17 stawiliśmy się pod domem Reusa. Zadzwoniliśmy do drzwi, otworzyła nam radosna Agatha.
- Siema ludzie zajmijcie się muzyką, my z Marco robimy jedzenie. Ruszać tyłki zaraz wbiją inni. - powiedziała na powitanie. Spojrzałem na Rebeccę wzrokiem mówiącym "brała coś?", ponieważ Agatha była zwykle spkojna i zrównoważna, dopiero po alkocholu odlatywała. Mimo to posłusznie zajęliśmy się sprzętem muzycznym. Chwilę później zadzwonił dzwonek. Do drzwi podbiegła Agatha. Po chwili wróiła z jakąś dziewczyną. Domyśliłem się, że to Ewelina po jej dość ciemnej karnacji.
- To jest Ewelina, z którą pracuję. - powiedziała Agatha.
- Ewelina jestem - uściskała mnie i Rebeccę. Od razu widać, że sympatyczna z niej dziewczyna, Ahatha się nie myliła.
Zaczęli się schodzic pozostali goście : Kevin, Robert, Kuba, Łukasz, Mats, Mitchell oraz inni piłkarze i ich partnerki. Usiadłem z Marco w salonie i zapytałem :
- Podoba ci się Agatha ?
- Fajna dziewczyna. Ale nie wiem czy ona mnie zechce. Nie będę się narzucał, jest trochę skryta nie chcę jej przestraszyć. - odparł.
- Spróbuj. Może się uda. Jak jest nawalona to się otwiera masz dzisiaj szansę - puściłem do niego oko.
Impreza zaczęła się rozkęcać, najpierw były drinki potem Kevin przyleciał i krzyknął :
- Mamy maryśkę !!! - zapalił jej trochę i wszyscy się najebali. Ja nie odlatuję zbyt szybko, więc nie robiłem jakiś strasznych głupstw, ale Robert wyleciał na ogród i wlazł na drzewo krzycząc "jestem małpą !". Nagrałem go pokażę mu filmik jutro. Kevin stał przodem do ściany i udawał, że ją rucha. Mitchel wił się po podlodze krzycząc "jestem gąsienicą". Ewelina biegała po mieszkaniu podśpiewując pod nosem dziwną melodię i machając rękami jakby latała. O drugiej w nocy film mi się urwał i obudziłem się o 10. Rebecca jeszcze spała. Wokół panował burdel, a mnie dręczył kac. Marco spał na wyspie kuchennej, Kuba pod stołem, a Ewelina rozwalona na dywanie trzymając krzesło za nogę. Ruszyłem się z kanapy i posżłem poszukac innych. Kevina znalazłem włazience, robił zdecydowany szał spał przytulony do kibla. Zrobiłem mu zdjęcie i poklepałem po policzku, żeby się obudził. Był bardzo zdezorientowany, a ja zacząłem się śmiać. Potem poszłem do jednej z sypialni, w której w miarę normalnie, bo na łóżku spał Mats. Postanowiłem go nie budzić i wróciłem do Rebeccki, która się już obudziła. Pokazałem jej zdjęcie Kevina.
- Hahaha, szalony.- skomentowała.
- Jak to kevin - skwitowałem.
______________________________________________________
Taki krótki nie miałam zbyt weny ;/ Jutro, w poniedziałek najdalej we wtrorek dodam kolejny.
czytasz = komentujesz
Enjoy !
niedziela, 6 października 2013
Rozdział 16
* oczami Mario*
- Oświadczyłeś się ? - zapytał Marco. Siedzieliśmy u mnie w domu, a Agatha zabrała mi Rebeccę na zakupy.
- Jeszcze nie. Chcę to zrobić podczas finału LM. Bez względu na to czy wygramy.
- I tak przy wszystkich na stadionie ? - zapytał Reus.
- Niech się czuje wyjątkowa. Nie każda dziewczyna może mieć takie oświadczyny - odparłem.
*oczami Rebeccki*
Agatha chciała mnie wyciągnąć na zakupy. nie chciałam zostawiać Mario, ale powiedział żebym sobie poszalała i wręczył mi swoją kartę kredytową.
Kupiłam dwa zestawy : taki i taki, a Agatha taki i taki. Zadowolone z zakupów wóciłysmy do domu Mario gdzie mieszkałam razem z nim. Chłopaki siedzieli w salonie i oglądali jakiś mecz. Na nasz widok Mario powiedział
- Cześć kochanie. Zostało mi coś na tej karcie ?
- Powiedziałeś żebym sobie poszalała, ale zostało całkiem sporo - odparłam udając obrażoną.
- No przecież się nie gniewam - powiedział i pocałował mnie na udobruchanie.
- Dziewczyny jek wiecie niedługo finał LM. Czeka nas spotkanie z Barceloną. Czy zaszczycicie nas swą obecnością na tym jakże ważnym meczu ? - zapytał Marco.
- No oczywiście - odparłyśmy. Marco puścił oko do Marco, więc zapytałam :
- Co wy tam knujecie ?
- Nic, nic. Po prostu cieszymy się, że tam będziecie - powiedział Mario. Nie uwierzyłam mu, Agatha też. Co kombinują czas pokaże.
*dzień meczu oczami Mario*
- Stresujesz się ? - zapytała Rebecca.
- Meczem nie. Nie pierwszy raz gram w takim ważnym spotkaniu. - odparłem.
- Jestes jakiś dziwny - nie dawała za wygraną.
- Naprawde nic mi nie jest - uśmiechnąłem się.
- Mario koniec romansowania ! jeszcze godzinę trenigu i masz wole do meczu, zdążysz sobie jeszcze pogadać. - zawołał mnie Klopp.
- Muszę iść - powiedziałem do Rebeccki i pocalowałem ją.
*oczami Rebeccki*
Wróciłam do Agathy siedzącej na ławce rezerwowych. Oglądałyśmy przez chcwilę trening chłopaków. Dzisiaj byli skupieni i nie wariowali jak zwykle.
- Wiesz, chyba się zakochałam - odezwała się Agatha.
- W kim ? - zapytałam. Agatha nie należy do osób szybko się zakochujących.
- W Marco. Ostatnio spędzałam z nim dużo czasu. Jest miły i zdążyłam go dobrze poznać - odparła.
- Może wyślę Mario żeby coś od niego wyciągnął. - zaproponowałam.
- A jak mu coś wygada ?
- Nie wygada. Znam go dobrze.
- Masz prawdziwe szczęśie, że poznałaś takiego faceta. On cie bardzo kocha.
- Nie wiem czym sobie na niego zasłużyłam. To co z moją propozycją ?
- Możemy spróbować.
*15 minut przed meczem*
- Na pewno wygracie, wierzę w was - powiedziałam do Mario i dałam mu całusa. Potem skierowałam się z Agathą na nasze miejsca na trybunach Signal Iduna Park gdzie miał się właśnie odbyć finał Ligi Mistrzów. Obie z Agathą wierzyłyśmy w zwycięstwo naszych pszczółek. Bardzo lubię Barcelonę, ale w serco mam tylko Borussię, no i mój kochany wariat tam gra.
Sędzia zagwizdał i zaczęła się pierwsza połowa meczu. Zarówno Borussia jaki i Barcelona dawały z siebie wszystko. Obie z Aghathą darłśmy się chyba najgłośniej z wszystkich kibiców zagrzewają do wali nasze pszczółki. W 37 minucie spotkania Messi strzelił Borussi bramkę. Byłyśmy z tym bardzo niepocieszone, ale Barcelonie nie dane było długo cieszyć się prowadzeniem i już w 40 minucie Mario wyrównał na 1-1. Byłam z niego bardzo dumna. Spojrzał na mnie i pokazał mi serduszko. Wszystkie dziewczyny na trybunach szalały, tylko mu z Agatha wiedziałyśmy dla kogo przeznaczone było to serduszko.
W 71 minucie Marco strzelił decydującą bramkę i Borussia zwyciężyła Ligę Mistrzów.
Po końcowym gwizdku zeszłyśmy wraz z innymi partnerkami piłkarzy na murawę, by im pogratulować. Nagle wszyscy ustawili się w koło, gdzie nie wiem dlaczego znalazłam się w środku. Podszedł do mnie Mario, uklęknął i powiedział :
- Czy chcesz przyjąć moje nazwisko i męczyć się ze mną do końca życia ?
Byłam bardzo wzyruszona udało mi się jakoś powiedzieć "tak" i rzucić się mu na szyję. Mario założył mi pierścionek na palec, a wszyscy zaczęli wiwatować.
______________________________________________
Trochę pozmyślałam, bo nie było fiału Ligi Mistrzów FCB-BVB, ale na potrzeby opowiadania wymyśliłam to spotkanie. Do następnego ;p
- Oświadczyłeś się ? - zapytał Marco. Siedzieliśmy u mnie w domu, a Agatha zabrała mi Rebeccę na zakupy.
- Jeszcze nie. Chcę to zrobić podczas finału LM. Bez względu na to czy wygramy.
- I tak przy wszystkich na stadionie ? - zapytał Reus.
- Niech się czuje wyjątkowa. Nie każda dziewczyna może mieć takie oświadczyny - odparłem.
*oczami Rebeccki*
Agatha chciała mnie wyciągnąć na zakupy. nie chciałam zostawiać Mario, ale powiedział żebym sobie poszalała i wręczył mi swoją kartę kredytową.
Kupiłam dwa zestawy : taki i taki, a Agatha taki i taki. Zadowolone z zakupów wóciłysmy do domu Mario gdzie mieszkałam razem z nim. Chłopaki siedzieli w salonie i oglądali jakiś mecz. Na nasz widok Mario powiedział
- Cześć kochanie. Zostało mi coś na tej karcie ?
- Powiedziałeś żebym sobie poszalała, ale zostało całkiem sporo - odparłam udając obrażoną.
- No przecież się nie gniewam - powiedział i pocałował mnie na udobruchanie.
- Dziewczyny jek wiecie niedługo finał LM. Czeka nas spotkanie z Barceloną. Czy zaszczycicie nas swą obecnością na tym jakże ważnym meczu ? - zapytał Marco.
- No oczywiście - odparłyśmy. Marco puścił oko do Marco, więc zapytałam :
- Co wy tam knujecie ?
- Nic, nic. Po prostu cieszymy się, że tam będziecie - powiedział Mario. Nie uwierzyłam mu, Agatha też. Co kombinują czas pokaże.
*dzień meczu oczami Mario*
- Stresujesz się ? - zapytała Rebecca.
- Meczem nie. Nie pierwszy raz gram w takim ważnym spotkaniu. - odparłem.
- Jestes jakiś dziwny - nie dawała za wygraną.
- Naprawde nic mi nie jest - uśmiechnąłem się.
- Mario koniec romansowania ! jeszcze godzinę trenigu i masz wole do meczu, zdążysz sobie jeszcze pogadać. - zawołał mnie Klopp.
- Muszę iść - powiedziałem do Rebeccki i pocalowałem ją.
*oczami Rebeccki*
Wróciłam do Agathy siedzącej na ławce rezerwowych. Oglądałyśmy przez chcwilę trening chłopaków. Dzisiaj byli skupieni i nie wariowali jak zwykle.
- Wiesz, chyba się zakochałam - odezwała się Agatha.
- W kim ? - zapytałam. Agatha nie należy do osób szybko się zakochujących.
- W Marco. Ostatnio spędzałam z nim dużo czasu. Jest miły i zdążyłam go dobrze poznać - odparła.
- Może wyślę Mario żeby coś od niego wyciągnął. - zaproponowałam.
- A jak mu coś wygada ?
- Nie wygada. Znam go dobrze.
- Masz prawdziwe szczęśie, że poznałaś takiego faceta. On cie bardzo kocha.
- Nie wiem czym sobie na niego zasłużyłam. To co z moją propozycją ?
- Możemy spróbować.
*15 minut przed meczem*
- Na pewno wygracie, wierzę w was - powiedziałam do Mario i dałam mu całusa. Potem skierowałam się z Agathą na nasze miejsca na trybunach Signal Iduna Park gdzie miał się właśnie odbyć finał Ligi Mistrzów. Obie z Agathą wierzyłyśmy w zwycięstwo naszych pszczółek. Bardzo lubię Barcelonę, ale w serco mam tylko Borussię, no i mój kochany wariat tam gra.
Sędzia zagwizdał i zaczęła się pierwsza połowa meczu. Zarówno Borussia jaki i Barcelona dawały z siebie wszystko. Obie z Aghathą darłśmy się chyba najgłośniej z wszystkich kibiców zagrzewają do wali nasze pszczółki. W 37 minucie spotkania Messi strzelił Borussi bramkę. Byłyśmy z tym bardzo niepocieszone, ale Barcelonie nie dane było długo cieszyć się prowadzeniem i już w 40 minucie Mario wyrównał na 1-1. Byłam z niego bardzo dumna. Spojrzał na mnie i pokazał mi serduszko. Wszystkie dziewczyny na trybunach szalały, tylko mu z Agatha wiedziałyśmy dla kogo przeznaczone było to serduszko.
W 71 minucie Marco strzelił decydującą bramkę i Borussia zwyciężyła Ligę Mistrzów.
Po końcowym gwizdku zeszłyśmy wraz z innymi partnerkami piłkarzy na murawę, by im pogratulować. Nagle wszyscy ustawili się w koło, gdzie nie wiem dlaczego znalazłam się w środku. Podszedł do mnie Mario, uklęknął i powiedział :
- Czy chcesz przyjąć moje nazwisko i męczyć się ze mną do końca życia ?
Byłam bardzo wzyruszona udało mi się jakoś powiedzieć "tak" i rzucić się mu na szyję. Mario założył mi pierścionek na palec, a wszyscy zaczęli wiwatować.
______________________________________________
Trochę pozmyślałam, bo nie było fiału Ligi Mistrzów FCB-BVB, ale na potrzeby opowiadania wymyśliłam to spotkanie. Do następnego ;p
piątek, 4 października 2013
Rodział 15
- A to suka ! Wiedziałem, że jest psychiczna, ale nie sądziłem, że aż tak. - powiedział Marco. Siedzieliśmy w moim domu. Właśnie wróciłem z kilniki.
- Dobrze, że pięlęgniarka ją nakryła. Gdybym ja ją zobaczył udusiłbym ją gołymi rękami. - odparłem.
- No, miała szczęście.
- Czemu wszyscy się tak na nią uwięli ? Najpierw ten Wojtek próbował ją zgwałcić, potem zabić. Teraz Julia. To jest jakaś masakra - powiedziałem.
- Dziewczyna przyciąga problemy jak magnes. Dobrze, że ma ciebie.
*dwa dni później*
Minął już miesiąc odkąd Rebecca zapadła w śpiączkę. Codziennie przychodziłem do kliniki, by ją odwiedzić. Nic się nie zmieniało, aż do dzisiaj.
Weszłem do sali nr. 10, w której leżała Rebecca.
- Cześć kochanie - powiedziałem. Jak zwykle nie usłyszałem odpowiedzi. Przyzwyczaiłem się już do tego. Od jakichś dwóch tygodni czytam jej książki. Lekarze mówią, że to pomaga. Tak też zrobiłem i dzisiaj. Gdy skończyłem rodział zapytałem :
- Chcesz tego słuchać dalej czy zacząć inną książkę ? - nie odpowiedziała, ale poruszyła głową. Zobaczyłem, że drżą jej powieki, więc poszłem po lekarza. Podążyłem za nim z powrotem do sali Rebeccki.
- Pani Zimmer się wybudza, Proszę się odsunąć, a najlepiej opuścić salę. - powiedział. Podekscytowany wyszłem na korytarz i usiadłem na ławce na przeciwko sali Rebeccki. Nie wiedziałem co z sobą zrobić więc zadzwoniłem do Marco. Obiecał, że przyjedzie za godzinę i weźmie ze sbobą Agathę.
Po 15 minutach z sali wyszedł lekarz i powiedział :
- Pani Rebecca się wybudziła. Pytała o pana. Wie już, że była w śpiączce.
- Mogę do nij pójść ? - zapytałem.
- Oczywiście. Ale proszę jej nie męczyć za bardzo.
Prawie wbiegłem do sali. Po raz pierwszy od wypadku spojrzałęm jej w oczy. Na mój widok uśmiechnęła się lekko.
- Kochanie...tak badzo tęskniłem - powiedziałem siadając koło jej łóżka.
- Co się stało ? - zapytała. Głos miała zachrypnięty, pewnie od nieużywania krtani.
- Byliśmy na Malcie - zacząłem
- Pamiętam. Weszliśmy na klif, przyszli twoi fani. Poczułam czyjeś ręce na plecach i dalej już nic nie pamiętam. Obudziłam się tutaj. Lekarz powiedział, że miesiąc byłam w śpiączce. Wiesz, czułam twoją obecność. - przerwała mi.
- Wojtek zepchnął cię z klifu. nie wiem z kąd on się tak wziął. Byłem na policji ale gdzieś się zmył. Z Malty wróciliśmy do Dortmundu i cały czas byłaś w tej klinice. W tym czasie pojawiła się moja była. Chciała do mnie wrócić, ale ja nie chciałem. Próbowała za wszelką cenę mnie zdobyć i chciała cię zabić. Na szczęście pielęgniara przechodziła koło sali i ją przyłapała. To było trzy dni temu. I dzisiaj się wybudziłaś - streściłem jej wydarzenia ostatniego miesiąca.
- Co ja mam za życie ? wszyscy mnie nie nawidzą. mam tylko ciebie... - powiedziała.
- No i Maco i Agathę
- Ale tylko ciebie kocham. - odparła, a ja ją pocałowałem.
- Niedługo przyjadą.- poinformowałem ją.
- To dobrze. Dawno się z nimi nie widziałam.
- Tak się cieszę. Przez cały miesiąc się nie uśmiechałem, w końcu mogę to zrobić - powiedziałem.
- To dobrze, bo uwielbiam twój uśmiech. - skwitowała Rebecca.
- Jutro możesz wrócić do domu. Właśnie, Klopp obiecał, że jak się wybudzisz możesz pracować jako nasz psycholog.
- Czyli trochę opłacał się ten wypadek - powiedziała.
- Załatwiłbym ci tę pracę i bez tego. Ale nie ma co myśleć co by było gdyby. Żyjmy jutrem.
- Marianku jakie filozoficzne myśli ! - powiedziała z udawaną powagą.
- Widzisz jakiego masz mądrego chłopaka - powiedziałem i pocałowałem ją w czoło.
*oczami Rebeccki*
Pamiętam, że ktoś mnie pchnął. Potem obudział się w klinice i oświadczono mi, że miesiąc byłam w śpiączce. Mario powiedział mi co się stało. Dlaczego wszyscy się tak na mnie uwzięli ? Co ja im zrobiłam ? Mam tylko Mario i kilku wiernych przyjaciół. To tylko dla nich nadal żyję.
*następnego dnia*
Mario przyjechał po mnie o 10. Poprosiłam go, żeby mi przyniósł jakieś ubrania, w czymś przecież mudszę wócić do domu. Przyniósł mi taki zestaw. Na szczęście ma chłopak gust, więc wyglądałam do rzeczy. Szpital opuściliśmy o 11 i od razu wóciliśmy do domu, gdzie czekali na nas Agatha z Marco.
____________________________________________
W weekend postaram się dodać nowy ;p
czytasz = komentujesz
- Dobrze, że pięlęgniarka ją nakryła. Gdybym ja ją zobaczył udusiłbym ją gołymi rękami. - odparłem.
- No, miała szczęście.
- Czemu wszyscy się tak na nią uwięli ? Najpierw ten Wojtek próbował ją zgwałcić, potem zabić. Teraz Julia. To jest jakaś masakra - powiedziałem.
- Dziewczyna przyciąga problemy jak magnes. Dobrze, że ma ciebie.
*dwa dni później*
Minął już miesiąc odkąd Rebecca zapadła w śpiączkę. Codziennie przychodziłem do kliniki, by ją odwiedzić. Nic się nie zmieniało, aż do dzisiaj.
Weszłem do sali nr. 10, w której leżała Rebecca.
- Cześć kochanie - powiedziałem. Jak zwykle nie usłyszałem odpowiedzi. Przyzwyczaiłem się już do tego. Od jakichś dwóch tygodni czytam jej książki. Lekarze mówią, że to pomaga. Tak też zrobiłem i dzisiaj. Gdy skończyłem rodział zapytałem :
- Chcesz tego słuchać dalej czy zacząć inną książkę ? - nie odpowiedziała, ale poruszyła głową. Zobaczyłem, że drżą jej powieki, więc poszłem po lekarza. Podążyłem za nim z powrotem do sali Rebeccki.
- Pani Zimmer się wybudza, Proszę się odsunąć, a najlepiej opuścić salę. - powiedział. Podekscytowany wyszłem na korytarz i usiadłem na ławce na przeciwko sali Rebeccki. Nie wiedziałem co z sobą zrobić więc zadzwoniłem do Marco. Obiecał, że przyjedzie za godzinę i weźmie ze sbobą Agathę.
Po 15 minutach z sali wyszedł lekarz i powiedział :
- Pani Rebecca się wybudziła. Pytała o pana. Wie już, że była w śpiączce.
- Mogę do nij pójść ? - zapytałem.
- Oczywiście. Ale proszę jej nie męczyć za bardzo.
Prawie wbiegłem do sali. Po raz pierwszy od wypadku spojrzałęm jej w oczy. Na mój widok uśmiechnęła się lekko.
- Kochanie...tak badzo tęskniłem - powiedziałem siadając koło jej łóżka.
- Co się stało ? - zapytała. Głos miała zachrypnięty, pewnie od nieużywania krtani.
- Byliśmy na Malcie - zacząłem
- Pamiętam. Weszliśmy na klif, przyszli twoi fani. Poczułam czyjeś ręce na plecach i dalej już nic nie pamiętam. Obudziłam się tutaj. Lekarz powiedział, że miesiąc byłam w śpiączce. Wiesz, czułam twoją obecność. - przerwała mi.
- Wojtek zepchnął cię z klifu. nie wiem z kąd on się tak wziął. Byłem na policji ale gdzieś się zmył. Z Malty wróciliśmy do Dortmundu i cały czas byłaś w tej klinice. W tym czasie pojawiła się moja była. Chciała do mnie wrócić, ale ja nie chciałem. Próbowała za wszelką cenę mnie zdobyć i chciała cię zabić. Na szczęście pielęgniara przechodziła koło sali i ją przyłapała. To było trzy dni temu. I dzisiaj się wybudziłaś - streściłem jej wydarzenia ostatniego miesiąca.
- Co ja mam za życie ? wszyscy mnie nie nawidzą. mam tylko ciebie... - powiedziała.
- No i Maco i Agathę
- Ale tylko ciebie kocham. - odparła, a ja ją pocałowałem.
- Niedługo przyjadą.- poinformowałem ją.
- To dobrze. Dawno się z nimi nie widziałam.
- Tak się cieszę. Przez cały miesiąc się nie uśmiechałem, w końcu mogę to zrobić - powiedziałem.
- To dobrze, bo uwielbiam twój uśmiech. - skwitowała Rebecca.
- Jutro możesz wrócić do domu. Właśnie, Klopp obiecał, że jak się wybudzisz możesz pracować jako nasz psycholog.
- Czyli trochę opłacał się ten wypadek - powiedziała.
- Załatwiłbym ci tę pracę i bez tego. Ale nie ma co myśleć co by było gdyby. Żyjmy jutrem.
- Marianku jakie filozoficzne myśli ! - powiedziała z udawaną powagą.
- Widzisz jakiego masz mądrego chłopaka - powiedziałem i pocałowałem ją w czoło.
*oczami Rebeccki*
Pamiętam, że ktoś mnie pchnął. Potem obudział się w klinice i oświadczono mi, że miesiąc byłam w śpiączce. Mario powiedział mi co się stało. Dlaczego wszyscy się tak na mnie uwzięli ? Co ja im zrobiłam ? Mam tylko Mario i kilku wiernych przyjaciół. To tylko dla nich nadal żyję.
*następnego dnia*
Mario przyjechał po mnie o 10. Poprosiłam go, żeby mi przyniósł jakieś ubrania, w czymś przecież mudszę wócić do domu. Przyniósł mi taki zestaw. Na szczęście ma chłopak gust, więc wyglądałam do rzeczy. Szpital opuściliśmy o 11 i od razu wóciliśmy do domu, gdzie czekali na nas Agatha z Marco.
____________________________________________
W weekend postaram się dodać nowy ;p
czytasz = komentujesz
wtorek, 1 października 2013
Rozdział 14
Wczorajsze wydarzenia znowu wybiły mnie z rytmu do którego już zdążyłem się przyzwyczaić. Julia teraz nie da mi spokoju. Postanowiłem, że pojadę dzisiaj Z Marco do jubilera i kupię pierścionek Dla Rebeccki. Gdy tylko się wybudzi oświadczę się jej.
* o 13.00*
- A ten ? - zapytał Marco.
- Nie. Chcę żeby był dlelikatny, nie krzykliwy, a jednocześnie bogaty. rebecca lubi minimalizm. - odpowidzałem. Byliśmy juz u 3 jubilerów i jeszcze nic nie wybrałem.
- No to patrz na to. Złoty z trzema brylantami. W środku duży po bokach małe. Co ty na to ?
- Poprawny, aczkolwiek wolałbym coś bardziej wyszukanego - powiedziałem z udawaną powagą, a Marco parsknął śmiechem.
- To może zapytaj czy robią na zamówienie. To da upust twej wyszukanej fantazji na temat pierścionka zaręczynowego - powiedział.
- Chodź jeszcze do tego na -1 może będzie coś ciekawego - powiedziałem, bo byliśmy w galerii handlowej.
*półtora godziny później*
Znaleźliśmy śliczny pierścionek. Do złotej obrączki przyczepione jest brylantowe serduszko mieniące się tysiącami barw. Pierścionek robił ogromne ważenie i miałem nadzieję, że spodoba się Rebecce.
Siedziałem właśnie na kanapie i oglądałem jakieś bzdury w TV. Brakowało mi Rebeccki, z którą mogłem pogadać i się do niej przytulić. Brakowało mi jej bliskości. Nagle usłyszałem dzwonek do drzwi. Niechętnie zwlokłem się z kanapy i poszłem otworzyć. Za dzrzwiami stała wyzywająco ubrana Julia i jak zwykle uśmiechała się zalotnie.
- Czego chcesz ? - zapytałem niezbyt uprzejmie. Zwykle nie odnoszę się tak do kobiet ale na Julii nie robiło to żadnego wrażenia więc mogłem sobie na to pozwolić.
- Przyszłam zapytać czy przemyślałeś powrót do mnie. - powiedziała bezceremonialnie.
- Nie ma nad czym myśleć - odpowiedziałem i chciałem zamknąć drzwi ale przystrzymała je nogą. Otworzyła je na oścież, weszła do środka i zamknęła je za sobą. Objęła mnie ręką za szyję i zbliżyła twarz niebezpiecznie blisko mojej.
- przeciez wiem, że mnie ciągle kochasz. Masz to wypisane w oczach. - powiedziała.
- Dziewczyno ogarnij się ! Czy do ciebie nie docira, że już nigdy nie będziemy razem ?! - krzyknąłem i odczepiłem ją od siebie.
- Niegdy nie mów nigdy kochanie - odparła majac w dupie moje słowa.
- Nie kocham cię i nie chcę z tobą być. Znalazłem już swoją jedyną, Zrozumiesz to wreszcie ?!
- Jeszcze tego pożałujesz. Będziesz jeszcze za mną się uganiać - powiedziała
- No już lecę, pędzę, zapierdalam ! - odparłem i odprowadziłęm ją za drzwi i zamknąłem je za nią.
*oczami Julii*
Ale ten Mario jest głupiutki ! Znalazł sobie jakąś świętoszkę, która tylko po szpitalach jeździ i uczepił się jej jak rzep psiego ogona ! W gazecie czytałam w jakiej klinice leży ta cała Zimmer...może by tak uwolnić go od tej zołzy ? Może wtedy dostrzeże co przez ten czas tracił.
*pół godziny później*
- Jest pani dla niej rodziną ? - zapytała pielęgniarka mierząc mnie podejrzliwym spojrzeniem
- Jestem jej przyjaciółką - odpowiedziałam.
- Zadzwonię do pana Gotze żeby się upewnić.
- Nie trzeba fatygować Mario on ma teraz dużo treningów. Ja tylko na chwilę.
- No dobrze. Sala 10.
Poszłam do sali, w której leży wybranka mojego byłego. Stanęłam przy jej łóżku. Całkiem ładna...ale nie przyszłam tu rozczulać się nad jej urodą. Wyjęłam z torebki strzykawkę i buteleczke z płynną trucizną. Właśnie napełniałam strzykawkę płynem gdy do sali weszła pielęgniarka.
- Co pani robi ?! - krzyknęłą.
- Ja...ten..no.. - zaczęłam się jąkać. Pielęgniarka podeszła do mnie i wyrwała mi buteleczke i strzykawkę..
- Chciała pani ją zabić ! - wyszła na korytarz i krzyknęła
- Ochrona ! - nie miałam jak uciec więc czekałam, aż mnie zabiorą...
*oczami Mario*
Oglądałem jakiś nudny film i przysnąłem na kanapie. Obudził mnie telefon :
"- Czy dodzwoniłam się do pana Gotze ? - zapytał głos w słuchawce.
- Tak co się stało ? - odpowiedziałem.
- Jakaś dziewczyna próbowała zabić panią Zimmer. Na szczęście przechodziłam tamtędy i w porę zareagowałam.
- Zaraz tam będę."
Wiem kim jest ta dziewczyna. To oczywiście JUlia. Szybko wsiadłem do samochodu i pojechałem do szpitala. Po drodze zadzwoniłem do Marco i opowiedziałem co się stało.
Gdy dotarłem na miejsce czekali już tam policjant i rozemocjonowana pielęgniarka.
- Co z Rebeccą ? - zapytałem.
- Wszystko w porządku. Pięlęgniarka zareagowała w porę i nic się nie stało. Panią Julię czeka rozprawa za usiowanie zabójstwa. - powiedział policjant.
__________________________________________________
Jest kolejny :) Mam już gotowy następny ale dodam go w czwartek lub piątek, bo jutro nie mam czasu. Jeśli czytasz tego bloga koniecznie zostaw komentarz pod tym postem. Jeśli nie będzie żadnego komentarza to zawieszam bloga. Im więcej komentarzy tym większa motywacja dla mnie do pisania. Enjoy !
* o 13.00*
- A ten ? - zapytał Marco.
- Nie. Chcę żeby był dlelikatny, nie krzykliwy, a jednocześnie bogaty. rebecca lubi minimalizm. - odpowidzałem. Byliśmy juz u 3 jubilerów i jeszcze nic nie wybrałem.
- No to patrz na to. Złoty z trzema brylantami. W środku duży po bokach małe. Co ty na to ?
- Poprawny, aczkolwiek wolałbym coś bardziej wyszukanego - powiedziałem z udawaną powagą, a Marco parsknął śmiechem.
- To może zapytaj czy robią na zamówienie. To da upust twej wyszukanej fantazji na temat pierścionka zaręczynowego - powiedział.
- Chodź jeszcze do tego na -1 może będzie coś ciekawego - powiedziałem, bo byliśmy w galerii handlowej.
*półtora godziny później*
Znaleźliśmy śliczny pierścionek. Do złotej obrączki przyczepione jest brylantowe serduszko mieniące się tysiącami barw. Pierścionek robił ogromne ważenie i miałem nadzieję, że spodoba się Rebecce.
Siedziałem właśnie na kanapie i oglądałem jakieś bzdury w TV. Brakowało mi Rebeccki, z którą mogłem pogadać i się do niej przytulić. Brakowało mi jej bliskości. Nagle usłyszałem dzwonek do drzwi. Niechętnie zwlokłem się z kanapy i poszłem otworzyć. Za dzrzwiami stała wyzywająco ubrana Julia i jak zwykle uśmiechała się zalotnie.
- Czego chcesz ? - zapytałem niezbyt uprzejmie. Zwykle nie odnoszę się tak do kobiet ale na Julii nie robiło to żadnego wrażenia więc mogłem sobie na to pozwolić.
- Przyszłam zapytać czy przemyślałeś powrót do mnie. - powiedziała bezceremonialnie.
- Nie ma nad czym myśleć - odpowiedziałem i chciałem zamknąć drzwi ale przystrzymała je nogą. Otworzyła je na oścież, weszła do środka i zamknęła je za sobą. Objęła mnie ręką za szyję i zbliżyła twarz niebezpiecznie blisko mojej.
- przeciez wiem, że mnie ciągle kochasz. Masz to wypisane w oczach. - powiedziała.
- Dziewczyno ogarnij się ! Czy do ciebie nie docira, że już nigdy nie będziemy razem ?! - krzyknąłem i odczepiłem ją od siebie.
- Niegdy nie mów nigdy kochanie - odparła majac w dupie moje słowa.
- Nie kocham cię i nie chcę z tobą być. Znalazłem już swoją jedyną, Zrozumiesz to wreszcie ?!
- Jeszcze tego pożałujesz. Będziesz jeszcze za mną się uganiać - powiedziała
- No już lecę, pędzę, zapierdalam ! - odparłem i odprowadziłęm ją za drzwi i zamknąłem je za nią.
*oczami Julii*
Ale ten Mario jest głupiutki ! Znalazł sobie jakąś świętoszkę, która tylko po szpitalach jeździ i uczepił się jej jak rzep psiego ogona ! W gazecie czytałam w jakiej klinice leży ta cała Zimmer...może by tak uwolnić go od tej zołzy ? Może wtedy dostrzeże co przez ten czas tracił.
*pół godziny później*
- Jest pani dla niej rodziną ? - zapytała pielęgniarka mierząc mnie podejrzliwym spojrzeniem
- Jestem jej przyjaciółką - odpowiedziałam.
- Zadzwonię do pana Gotze żeby się upewnić.
- Nie trzeba fatygować Mario on ma teraz dużo treningów. Ja tylko na chwilę.
- No dobrze. Sala 10.
Poszłam do sali, w której leży wybranka mojego byłego. Stanęłam przy jej łóżku. Całkiem ładna...ale nie przyszłam tu rozczulać się nad jej urodą. Wyjęłam z torebki strzykawkę i buteleczke z płynną trucizną. Właśnie napełniałam strzykawkę płynem gdy do sali weszła pielęgniarka.
- Co pani robi ?! - krzyknęłą.
- Ja...ten..no.. - zaczęłam się jąkać. Pielęgniarka podeszła do mnie i wyrwała mi buteleczke i strzykawkę..
- Chciała pani ją zabić ! - wyszła na korytarz i krzyknęła
- Ochrona ! - nie miałam jak uciec więc czekałam, aż mnie zabiorą...
*oczami Mario*
Oglądałem jakiś nudny film i przysnąłem na kanapie. Obudził mnie telefon :
"- Czy dodzwoniłam się do pana Gotze ? - zapytał głos w słuchawce.
- Tak co się stało ? - odpowiedziałem.
- Jakaś dziewczyna próbowała zabić panią Zimmer. Na szczęście przechodziłam tamtędy i w porę zareagowałam.
- Zaraz tam będę."
Wiem kim jest ta dziewczyna. To oczywiście JUlia. Szybko wsiadłem do samochodu i pojechałem do szpitala. Po drodze zadzwoniłem do Marco i opowiedziałem co się stało.
Gdy dotarłem na miejsce czekali już tam policjant i rozemocjonowana pielęgniarka.
- Co z Rebeccą ? - zapytałem.
- Wszystko w porządku. Pięlęgniarka zareagowała w porę i nic się nie stało. Panią Julię czeka rozprawa za usiowanie zabójstwa. - powiedział policjant.
__________________________________________________
Jest kolejny :) Mam już gotowy następny ale dodam go w czwartek lub piątek, bo jutro nie mam czasu. Jeśli czytasz tego bloga koniecznie zostaw komentarz pod tym postem. Jeśli nie będzie żadnego komentarza to zawieszam bloga. Im więcej komentarzy tym większa motywacja dla mnie do pisania. Enjoy !
poniedziałek, 23 września 2013
Rozdział 13
Chcąc nie chcąc musiałem iś na trening. Gdy wychodziłem z szatni zaczepił mnie trener.
- Naprawdę badzo mi przykro. Wiem co przeżywasz. Moja babcia wybudziła sie ze śpiączki o pół roku. Mam nadzieję, że Rebecca wybudzi się szybciej - powiedział.
- Ja też. Marzy o pracy w BVB. Skończyła psychologię sportową. - odpowiedziałem.
- Jak sie wybydzi ma ją gwarantowaną - obiecał Klopp i skierowaliśmy się na murawę. Trener był wyrozumiały i nie katował mnie ciężkimi ćwiczeniami. Wydarzenia ostatnich dni znacząco odbiły się na mojej grze. Na szczęście w najbliższym czasie nie gramy żadnych meczy.
Po treningu Marco zapytał :
- Może wyrwiesz się z domu na imprezę ? Nie możesz ciągle siedzieć w domu, bo na depresję zachorujesz.
- Nie będę potrafił się bawić - odpowiedziałem.
- Nie musisz. NIe siedź tylko w domu, bo to i tak nic nie da.
- No dobra.
- Będę po ciebie o 18.
- Ok.
*kilka godziń później*
- Gotowy ? - zapytał Marco
- Gotowy. Podjedziemy jeszcze na chwilę do Rebeccki ? - odpowiedziałem
- Pochechalibyśmy ale już na nas czekają. Jutro do niej pojedziemy.
Podjechaliśmy samochodem Marco pod klub. Byli tam już Lewandowski, Błaszczykowski, Piszek, Hummels i kliku innych piłkarzy Borussi.
- Dobrze, że przyszłeś. Siedzeniem w domu i tak nic nie zminisz - powiedział Robert.
- Wszyscy mnie pocieszacie, a tak na prawdę nie wiecie jak to jest. Nie możecie pojąć, że nic mi się nie chce, bo nigdy nie byliście w takiej sytuacji. To, że tu przyszłem też nic nie zmieni. Ona nie wybudzi się z tego powodu - wyrzuciłem z siebie całą złość.
- Sorry chciałem dobrze - powiedziałRobert.
- To nie twoja wina. Każdy by się tak zachował. Ja po prostu mam dość. Wszyscy mi to mówią. Jedni z grzeczności inni z litości, wy bo jestem waszym przyjacielem. Powiedzą to i idą w swoją stronę zajmując się swoimi sprawami, a ja zostaję ze swoim problemem. Gdy choć na chwile uda mi się zapomnieć przychodzą i dolewają oliwy do ognia. Chyba jednak lepiej jak będę siedział w domu. - powiedziałem.
*godzinę później*
Chłopakom udało się mnie namówić na kilka drinków. Trochę się rozluźniłem, ale przed oczami ciągle miałem Rebeccę. Kiedy ona sie obudzi ? Czy ja w ogóle tego dożyję ? Starałem się odepchnąć te myśli, ale one uparcie powracały.
- Patrzcie to chyba Julia - powiedzial Piszek
- TA Julia ? - zapytałem.
- Tak to chyba ona.
- jeszcze tego mi brakowało.
Julia była kiedys moją dziewczyną. Okazało się, że to jakaś wariatka. Zerwałem z nią, ale ona nie mogła się z tym pogodzić. Przez miesiąc błagała mnie żebym do niej wrócił, w końcu dała spokój. Była ostatnią osobą, którą chciałem wtedy widzieć.
- Może nas nie zauważy - pocieszał Marco. Niestety zauważyła.
- Mario sloneczko moje, miśku ! - krzyknęła i rzuciła mi się na szyję. Jakoś zdołałem ją od siebie oderwać.
- Dziewczyno my już nie jesteśmy razem ! - powiedziałem
- Ale przyznaj nadal mnie kochasz. Spróbujemy jeszcze raz ? - odparła niezrażona.
- Mam już dziewczynę i nie porzucę jej dla ciebie - powiedziałem.
- Ta dziewusza co ciągle ma wypadki ? Dobrze, że wreszcie jest z nią spokój. Pośpi sobie może będzie uważać następnym razem. Ale będzie już za późno, bo będziesz moim mężem.
- Czy ty się słyszysz ?! Jeszcze nigdy nie uderzyłem dzieczyny ale jak nie odejdziesz z tąd to będzie ten pierwszy raz. - powiedziałem.
- Julia daj spokój, bo wezwiemy ochronę. - włączył się Lewy.
- Przemyśl to miśku. Z nikim nie będzie ci tak dobrze jak ze mną - powiedziała Julia.
- Nie będę nad niczym myślał. Nigdy nie będziemy razem. - odpowiedziałem
- Zobaczymy - powiedziała i odeszła.
- Przerąbane masz. Od nowa się nakręciła. - powiedział Marco.
- Ja chyba zwariuję. Jadę do domu - odpowiedziałem.
__________________________________________________________
Udało mi się napisać dwa rodziały w krótkim czasie :) Poprzedni nie był rewelacyjny, ale myślę, że ten dzisiejszy jest trochę lepszy. proszę o komentrze.
Macie zdjęcie Julii :
- Naprawdę badzo mi przykro. Wiem co przeżywasz. Moja babcia wybudziła sie ze śpiączki o pół roku. Mam nadzieję, że Rebecca wybudzi się szybciej - powiedział.
- Ja też. Marzy o pracy w BVB. Skończyła psychologię sportową. - odpowiedziałem.
- Jak sie wybydzi ma ją gwarantowaną - obiecał Klopp i skierowaliśmy się na murawę. Trener był wyrozumiały i nie katował mnie ciężkimi ćwiczeniami. Wydarzenia ostatnich dni znacząco odbiły się na mojej grze. Na szczęście w najbliższym czasie nie gramy żadnych meczy.
Po treningu Marco zapytał :
- Może wyrwiesz się z domu na imprezę ? Nie możesz ciągle siedzieć w domu, bo na depresję zachorujesz.
- Nie będę potrafił się bawić - odpowiedziałem.
- Nie musisz. NIe siedź tylko w domu, bo to i tak nic nie da.
- No dobra.
- Będę po ciebie o 18.
- Ok.
*kilka godziń później*
- Gotowy ? - zapytał Marco
- Gotowy. Podjedziemy jeszcze na chwilę do Rebeccki ? - odpowiedziałem
- Pochechalibyśmy ale już na nas czekają. Jutro do niej pojedziemy.
Podjechaliśmy samochodem Marco pod klub. Byli tam już Lewandowski, Błaszczykowski, Piszek, Hummels i kliku innych piłkarzy Borussi.
- Dobrze, że przyszłeś. Siedzeniem w domu i tak nic nie zminisz - powiedział Robert.
- Wszyscy mnie pocieszacie, a tak na prawdę nie wiecie jak to jest. Nie możecie pojąć, że nic mi się nie chce, bo nigdy nie byliście w takiej sytuacji. To, że tu przyszłem też nic nie zmieni. Ona nie wybudzi się z tego powodu - wyrzuciłem z siebie całą złość.
- Sorry chciałem dobrze - powiedziałRobert.
- To nie twoja wina. Każdy by się tak zachował. Ja po prostu mam dość. Wszyscy mi to mówią. Jedni z grzeczności inni z litości, wy bo jestem waszym przyjacielem. Powiedzą to i idą w swoją stronę zajmując się swoimi sprawami, a ja zostaję ze swoim problemem. Gdy choć na chwile uda mi się zapomnieć przychodzą i dolewają oliwy do ognia. Chyba jednak lepiej jak będę siedział w domu. - powiedziałem.
*godzinę później*
Chłopakom udało się mnie namówić na kilka drinków. Trochę się rozluźniłem, ale przed oczami ciągle miałem Rebeccę. Kiedy ona sie obudzi ? Czy ja w ogóle tego dożyję ? Starałem się odepchnąć te myśli, ale one uparcie powracały.
- Patrzcie to chyba Julia - powiedzial Piszek
- TA Julia ? - zapytałem.
- Tak to chyba ona.
- jeszcze tego mi brakowało.
Julia była kiedys moją dziewczyną. Okazało się, że to jakaś wariatka. Zerwałem z nią, ale ona nie mogła się z tym pogodzić. Przez miesiąc błagała mnie żebym do niej wrócił, w końcu dała spokój. Była ostatnią osobą, którą chciałem wtedy widzieć.
- Może nas nie zauważy - pocieszał Marco. Niestety zauważyła.
- Mario sloneczko moje, miśku ! - krzyknęła i rzuciła mi się na szyję. Jakoś zdołałem ją od siebie oderwać.
- Dziewczyno my już nie jesteśmy razem ! - powiedziałem
- Ale przyznaj nadal mnie kochasz. Spróbujemy jeszcze raz ? - odparła niezrażona.
- Mam już dziewczynę i nie porzucę jej dla ciebie - powiedziałem.
- Ta dziewusza co ciągle ma wypadki ? Dobrze, że wreszcie jest z nią spokój. Pośpi sobie może będzie uważać następnym razem. Ale będzie już za późno, bo będziesz moim mężem.
- Czy ty się słyszysz ?! Jeszcze nigdy nie uderzyłem dzieczyny ale jak nie odejdziesz z tąd to będzie ten pierwszy raz. - powiedziałem.
- Julia daj spokój, bo wezwiemy ochronę. - włączył się Lewy.
- Przemyśl to miśku. Z nikim nie będzie ci tak dobrze jak ze mną - powiedziała Julia.
- Nie będę nad niczym myślał. Nigdy nie będziemy razem. - odpowiedziałem
- Zobaczymy - powiedziała i odeszła.
- Przerąbane masz. Od nowa się nakręciła. - powiedział Marco.
- Ja chyba zwariuję. Jadę do domu - odpowiedziałem.
__________________________________________________________
Udało mi się napisać dwa rodziały w krótkim czasie :) Poprzedni nie był rewelacyjny, ale myślę, że ten dzisiejszy jest trochę lepszy. proszę o komentrze.
Macie zdjęcie Julii :
sobota, 21 września 2013
Rozdział 12
Wychodziłem właśnie z hotelu, żeby zabrać Rebeccę do Dortmundu gdy zaczepił mnie dziennikarz.
- Chodzą plotki, że zostawił pan Rebeccę Zimmer. Czy to prawda ? - zapytał.
- Czy pan oszalał ?! Ma pan żonę, dziewczynę, cokolwiek ?! Czy zostawił by pan ją po wypadku, bo jest w śpiączce ?! Dlaczego sławnych ludzi oskarża się o taką znieczulicę ?! Czy my nie możemy kochać ?! - wykrzyczałęm na niego. Bąknął tylko pod nosem "przepraszam" i poszedł. Zamówiłem taksówkę i pojechałem do szpitala. Weszłem do sali chwyciłem Rebeccę za rękę i powiedziałem :
- Jedziemy do domu kochanie.
Musnąłem delikatnie jej usta i poszłem po lekarza, by przygotował ją do lotu.
*kilka godzin później*
Samolot powoli szykował się do ladowania. Patrzyłem przez okno na Dortmund. Nagle samolotem coś szarpnęło. "Chyba mamy juz dość kłopotów" pomyślałem. Na szczęście nic się nie stało i samolot bezpiecznie wylądował. na lotnisku czekali Marco i Agatha. Przyjaciółka Rebeccki rzuciła mi się na szyję i rozpłakała. Maco wiedział, że jestem zmęczony lotem i wypadkiem Rebeccki, więc odciągnął ją ode mnie. zaraz wtuliła się w jego ramiona.
Przewieźliśmy Rbeccę do kliniki gzie miała już zarezerwowane miejsce. Gdy lekarze przestali się wokół niej kręcić usiedliśmy przy jej łóżku.
- Minęły już 4 dni od wypadku, a ja ciągle nie mogę pojąć jak to się stało. Dlaczego gdy wszystko zaczyna się świetnie układać to przychodzi ktoś i niszczy to w kilka sekund ? Właściwie dlaczego nie próbował zabić mnie ? Przecież ja stałem mu na przeszkodzie. - zapytałem nie oczekując odpowiedzi.
- Właśnie. Złożysz doniesienie na Wojtka o usiłowanie zabójstwa ? - zapytał Marco.
- Byłem na policji. Gnojek się zmył i nie ma po nim śladu. Wysłali za nim list gończy - odpowiedziałem.
- Ja mu nie daruję - powiedziała milcząca dotąd Agatha. Rozmył jej się makijaż, oczy miała czerwone od płaczu. Gdybyśmy zastali ją taką w innej sytuacji, pobiegłaby do łazienki czerwona - tym razem ze wstydu. Ale teraz dla Agathy wygląd był na ostatnim miejscu. Patrzyła na Rebeccę, a po jej policzkach spływały łzy błyszczące jak diamenty.
- Zostawcie mnie z nią sami. Przyjdę do was niedługo - poprosiłem. Marco i Agatha posłusznie opuścili salę. Gdy zniknęli za drzwiami zacząłem mój monolog :
- Zrobię wszystko żebyś się wybudziła. Zobaczysz jeszcze będziemy szczęśliwi, weźmiemy ślub i będziemy mieć dzieci. Nie zostawię Cię...już gdy pierwszy raz Cię zobaczyłem wiedziałem, że jesteś wyjątkowa.
*kilka dni później*
Wiele godzin spędziłem na Internecie, czytając informację o spiączce. Wiedziałem już chyba wszystko. Czytanie forów i blogó ludzi, którzy się wybudzili podniosło mnie na duchu.
Codzienni przychodziłem do Rebeccki. Zawsze było tak samo - ja mówiłem, a ona milczała. Tego dnia było jesnak inaczej. lekko poruszyła ręką. Uradowany wybiegłem na korytarz żeby poszukać lekarza. Nigdzie go nie było. Gdy w końcu go znalazłem szybko ostudził mój zapał.
- Czasami zdarza się, że ludzie w śpiączce poruszą jakąś częścią ciała. Nie zawsze oznacza to, że się wybudzają... - powiedział.
No tak czytałem o tymm ale byłem zbyt podekscytowany by racjonalnie myśleć.
*wieczorem*
Marco zaprosił mnie na męski wieczór. Siedzieliśmy u niego w salonie popijając piwo i rozmawiając. Marco oczywiście starał sie mnie pocieszyć. Wiem, że nie robi tego złośliwie, ale denerwują mnie już teksty "wszystko będzie dobrze" wciskane mi przez wszystkich. I tak nic nie zmieniają, a rozdrapują jeszcze nie zabliźnione rany..
- Jak idzie z Agathą ? - zapytałem żeby zmienić temat.
- Nie jest łatwa, ale ciągle próbuję. Już coś ruszyło, ale ten wypadek...ona zamknęła się w sobie. Staram się ja pocieszyć. Z każdym dniem jest lepiej, ale do normy daleko...
- Nie trać nadzieji.
__________________________________________________________________
Okropny ten rodział. Krótki, w ogóle nie miałam weny...jutro najdalej po jutrze dodam nowy. Tam zacznie się coś dziać ;p
pamiętaj : komentarz - motywacja dla mnie do pisania
Enjoy .!
- Chodzą plotki, że zostawił pan Rebeccę Zimmer. Czy to prawda ? - zapytał.
- Czy pan oszalał ?! Ma pan żonę, dziewczynę, cokolwiek ?! Czy zostawił by pan ją po wypadku, bo jest w śpiączce ?! Dlaczego sławnych ludzi oskarża się o taką znieczulicę ?! Czy my nie możemy kochać ?! - wykrzyczałęm na niego. Bąknął tylko pod nosem "przepraszam" i poszedł. Zamówiłem taksówkę i pojechałem do szpitala. Weszłem do sali chwyciłem Rebeccę za rękę i powiedziałem :
- Jedziemy do domu kochanie.
Musnąłem delikatnie jej usta i poszłem po lekarza, by przygotował ją do lotu.
*kilka godzin później*
Samolot powoli szykował się do ladowania. Patrzyłem przez okno na Dortmund. Nagle samolotem coś szarpnęło. "Chyba mamy juz dość kłopotów" pomyślałem. Na szczęście nic się nie stało i samolot bezpiecznie wylądował. na lotnisku czekali Marco i Agatha. Przyjaciółka Rebeccki rzuciła mi się na szyję i rozpłakała. Maco wiedział, że jestem zmęczony lotem i wypadkiem Rebeccki, więc odciągnął ją ode mnie. zaraz wtuliła się w jego ramiona.
Przewieźliśmy Rbeccę do kliniki gzie miała już zarezerwowane miejsce. Gdy lekarze przestali się wokół niej kręcić usiedliśmy przy jej łóżku.
- Minęły już 4 dni od wypadku, a ja ciągle nie mogę pojąć jak to się stało. Dlaczego gdy wszystko zaczyna się świetnie układać to przychodzi ktoś i niszczy to w kilka sekund ? Właściwie dlaczego nie próbował zabić mnie ? Przecież ja stałem mu na przeszkodzie. - zapytałem nie oczekując odpowiedzi.
- Właśnie. Złożysz doniesienie na Wojtka o usiłowanie zabójstwa ? - zapytał Marco.
- Byłem na policji. Gnojek się zmył i nie ma po nim śladu. Wysłali za nim list gończy - odpowiedziałem.
- Ja mu nie daruję - powiedziała milcząca dotąd Agatha. Rozmył jej się makijaż, oczy miała czerwone od płaczu. Gdybyśmy zastali ją taką w innej sytuacji, pobiegłaby do łazienki czerwona - tym razem ze wstydu. Ale teraz dla Agathy wygląd był na ostatnim miejscu. Patrzyła na Rebeccę, a po jej policzkach spływały łzy błyszczące jak diamenty.
- Zostawcie mnie z nią sami. Przyjdę do was niedługo - poprosiłem. Marco i Agatha posłusznie opuścili salę. Gdy zniknęli za drzwiami zacząłem mój monolog :
- Zrobię wszystko żebyś się wybudziła. Zobaczysz jeszcze będziemy szczęśliwi, weźmiemy ślub i będziemy mieć dzieci. Nie zostawię Cię...już gdy pierwszy raz Cię zobaczyłem wiedziałem, że jesteś wyjątkowa.
*kilka dni później*
Wiele godzin spędziłem na Internecie, czytając informację o spiączce. Wiedziałem już chyba wszystko. Czytanie forów i blogó ludzi, którzy się wybudzili podniosło mnie na duchu.
Codzienni przychodziłem do Rebeccki. Zawsze było tak samo - ja mówiłem, a ona milczała. Tego dnia było jesnak inaczej. lekko poruszyła ręką. Uradowany wybiegłem na korytarz żeby poszukać lekarza. Nigdzie go nie było. Gdy w końcu go znalazłem szybko ostudził mój zapał.
- Czasami zdarza się, że ludzie w śpiączce poruszą jakąś częścią ciała. Nie zawsze oznacza to, że się wybudzają... - powiedział.
No tak czytałem o tymm ale byłem zbyt podekscytowany by racjonalnie myśleć.
*wieczorem*
Marco zaprosił mnie na męski wieczór. Siedzieliśmy u niego w salonie popijając piwo i rozmawiając. Marco oczywiście starał sie mnie pocieszyć. Wiem, że nie robi tego złośliwie, ale denerwują mnie już teksty "wszystko będzie dobrze" wciskane mi przez wszystkich. I tak nic nie zmieniają, a rozdrapują jeszcze nie zabliźnione rany..
- Jak idzie z Agathą ? - zapytałem żeby zmienić temat.
- Nie jest łatwa, ale ciągle próbuję. Już coś ruszyło, ale ten wypadek...ona zamknęła się w sobie. Staram się ja pocieszyć. Z każdym dniem jest lepiej, ale do normy daleko...
- Nie trać nadzieji.
__________________________________________________________________
Okropny ten rodział. Krótki, w ogóle nie miałam weny...jutro najdalej po jutrze dodam nowy. Tam zacznie się coś dziać ;p
pamiętaj : komentarz - motywacja dla mnie do pisania
Enjoy .!
poniedziałek, 16 września 2013
Rozdział 11
Zawsze gdy mogę dłużej pospać budzę się wcześnie. Tak było i tym razem. Mario jeszcze spał więc weszłam na Internet. Nie miałam co robić więc weszłam na portal protkarski. Oczywiście paparazzi nie omieszkali uwiecznić naszych wygłupów na zdjęciach.
" No super dopiero zaczęły się nam wakacje, a już wszyscy o nich wiedzą." - powmyślałam. No ale coż. Bycie dziewczyną sławnego piłkarza nie jest łatwe. Jestem z nim z miłości, nie dla jego sławy czy pieniędzy więc staram się to znosi. Wiem, że jemu też nie jest z tym łatwo. Najbardziej denerwują mnie natrętne fanki, które obmacują Mario gdy tylko znajdzie się w miejscu publicznym. Nie ukrywam - jestem o to troche zazdrosna chociaz Mario wcale nie daje mi powodów. Olewa ich wyznania miłosne i satra się jak najszybciej opuścić zbiorowisko dziewczyn. Ale jaka kobieta nie była by zazdrosna gdyby inne wieszały się na jej facecie ? Kiedyś spotkaliśmy bardzo miłą dziewczynę. Nie rzuciła się na Mario tylko poprosiła o zdjęcie z nami i nasze autografy. Byłam zaskoczona w końcu nie jestem żadną gwiazdą, a proszą mnie o autograf, ale było mi miło.
Mario od początku nie chciał ukrywać naszego związku dlatego teraz mamy już więcej spokoju, ponieważ nie jesteśmy już "najgorętszą plotką".
Posprawdzałam jeszcze pocztę, facebooka i tym podobne sprawy. Wyłączyłam komputer i odniosłam go na stolik, ale w drodze powrotnej do łóżka potknęłam się i narobiłam hałasu, który obudził Mario.
- Co Ci się stało ? - zapytał, bo zobaczył mnie leżącą na podłodze i trzymającą się za kostkę.
- Przeróciłam się i trochę boli mnie kostka, ale nic mi sie nie stało - odpowiedziałam.
- No mam nadzieję - powiedział i doniół mnie do łożka.
- Kocham Cię wiesz ? - zapytałam i dałam mu buziaka.
- Oczywiście, że wiem. Ale czy ty wiesz, że ja Ciebie też ? - zapytał i porwał mnie na balkon nie czekając na odpowiedź. I tak ją znał.
Leżeliśmy na leżakach na przestronnym balkonie naszego pokoju. Przed nami roztaczał się piękny widok.
*oczami Mario*
Rebecca patrzyła n morze, a ja na nią. Podziwiałem jej piękne, kształtne usta., zatopiłem się w jej szarych oczach, ciemnobrązowe włosy okalały jej twarz. Wtuliłem twarz w jej włosy. Pachniały delikatnie i były miękkie w dotyku. Zastanawiałem się jakby potoczyło się moje życie gdyby półtora miesiąca temu nie wpadła na mnie na krytarzu.
Rebecca odwróciła się do mnie twarzą i pocałowała mnie delikatnie w usta. W tej chwili nie liczyło się dla mnie nic tylko jej bliskość. "Gdzie się podział Mario, którego kręciły przygodne romanse i liczył się tak naprawdę tylko sex ? Czyżbym się naprawdę zakochał ? " zastanawiałem się. Nigdy nie czułem do żadnej dziewczyny tego co do niej. Tyle razy myślałem, że jestem zakochany. Tymczasem były to głupie zauroczenia. Postanowiłem, że oświadczę się Rebecce. Może nie od razu. Nie wiem czy półtora miesiąca znajomości jej wystarczy, żeby podjąć taką decyzję więc zaczekam jeszcze trochę. Ale jestem pewny, że to ta jedyna.
*godzinę później*
Zdecydowaliśmy, ze ten dzień spędzimy na zakupach i plaży. Chodziliśmy po maltańskich sklepach i "bawiliśmy się" w pokazy mody. rebecca miwrzyła ciuchy w przebieralni, potem wychodziła z niej i prezentowała mi kreacje. Ostatecznie poczyniliśmy spore zakupy i ruszyliśmy na plażę. Opalaliśmy się godzinkę, a potem weszliśmy na skalny klif, by podziwiać widoki. wypatrzyła nas grupka fanów i podeszli po autografy. Zrobiło się zamieszanie musiałem się kilkanaście razy podpisywać i odpowiadać na pytania. Nagle usłyszałem krzyk i kątem oka dostrzegłem, że Rebecca znikła mi z pola widzenia. Spojrzałem w dół i się przeraziłem. Rebecca leżała tam w kałuży krwi. Na klifie zobaczyłem Wojtka. Od razu wiedziałem co zrobił. Chciałem go zabić ale nie miałem teraz ważniejsze sprawy. Szybko zbiegłem z dół i poprosiłem kogo by zadzwonił po karetkę, a sam próbowałem reanimować ukochaną...
*kilka godzin później*
Siedziałem na korytarzu szpitalnym i płkałem. Zabrali gdzieś Rebeccę i już 3 godziny nie było o niej żadnej informacji. W końcu pojawił się lekarz. Od razu do niego podbiegłem i zapytałem o Rebeccę.
- Jest pan dla niej rodziną ? - zapytał lekarz.
- Jestem jej chłopakiem. Nie ma tutaj nikogo bliższego. - odpowiedziałem.
- Zapraszam do gabinetu - podążyłem za lekarzem do jakiegoś pomieszczenia.
- Nie będę oszukiwał. Nie jest dobrze. Ale mogła być sparaliżowana więc nie jest najgorzej. Oczywiście gorzej by było gdyby...
- Niech pan mi poda konkrety - powiedziałem ostro.
- Pani Rebecca jest w śpiączce. Nie wiadomo kiedy się wybudzi. Może jutro, może za tydzień, miesiąc, rok czy nawet 10 lat. Ale proszę nie tracić nadziei...
- Chcę ją zobaczyć - powiedziałem. Jeszcze nie docierało do mnie to co usłyszałem.
- Oczywiście. Pielegniara dokładniej pana poinformuje. Może pan ją zabrać do Dortmundu, ale będzie musiała być w klinice dla osób w śpiączce. - na nogach jak z waty poszłem do sali. Znowu zobaczyłem ją na szpitalnym łózku taką bladą...łzy same napływały mi do oczu. Usiadłem koło niej i chwyciłem ją za rękę.
- Może pan do niej mówić. Ona słyszy - powiedziała pielęgniarka, która właśnie weszła do sali. Zapoznała mnie dokładnie z sytuacją. Akurat teraz kiedy znalazłem dziewczynę, którą naprawdę pokochałem musi sie wszystko walić ? Zadzwoniłem do Marco. Ponieważ za dwa dni zabieram Rebeccę do kliniki w Dortmundzie, powiedziałem mu żeby nie przyjeżdżał na Maltę. Do rana siedziałem w szpitalu. Lekarz powiedział, że to nie ma sensu i jeśli coś się zmieni na pewno mnie poinformują, więc wróciłem do hotelu.
______________________________________________________
Wiem, na początku słodzenie, a potem takie coś. Ale nie może być nudno :)
Pamietaj czytasz = komentujesz.
" No super dopiero zaczęły się nam wakacje, a już wszyscy o nich wiedzą." - powmyślałam. No ale coż. Bycie dziewczyną sławnego piłkarza nie jest łatwe. Jestem z nim z miłości, nie dla jego sławy czy pieniędzy więc staram się to znosi. Wiem, że jemu też nie jest z tym łatwo. Najbardziej denerwują mnie natrętne fanki, które obmacują Mario gdy tylko znajdzie się w miejscu publicznym. Nie ukrywam - jestem o to troche zazdrosna chociaz Mario wcale nie daje mi powodów. Olewa ich wyznania miłosne i satra się jak najszybciej opuścić zbiorowisko dziewczyn. Ale jaka kobieta nie była by zazdrosna gdyby inne wieszały się na jej facecie ? Kiedyś spotkaliśmy bardzo miłą dziewczynę. Nie rzuciła się na Mario tylko poprosiła o zdjęcie z nami i nasze autografy. Byłam zaskoczona w końcu nie jestem żadną gwiazdą, a proszą mnie o autograf, ale było mi miło.
Mario od początku nie chciał ukrywać naszego związku dlatego teraz mamy już więcej spokoju, ponieważ nie jesteśmy już "najgorętszą plotką".
Posprawdzałam jeszcze pocztę, facebooka i tym podobne sprawy. Wyłączyłam komputer i odniosłam go na stolik, ale w drodze powrotnej do łóżka potknęłam się i narobiłam hałasu, który obudził Mario.
- Co Ci się stało ? - zapytał, bo zobaczył mnie leżącą na podłodze i trzymającą się za kostkę.
- Przeróciłam się i trochę boli mnie kostka, ale nic mi sie nie stało - odpowiedziałam.
- No mam nadzieję - powiedział i doniół mnie do łożka.
- Kocham Cię wiesz ? - zapytałam i dałam mu buziaka.
- Oczywiście, że wiem. Ale czy ty wiesz, że ja Ciebie też ? - zapytał i porwał mnie na balkon nie czekając na odpowiedź. I tak ją znał.
Leżeliśmy na leżakach na przestronnym balkonie naszego pokoju. Przed nami roztaczał się piękny widok.
*oczami Mario*
Rebecca patrzyła n morze, a ja na nią. Podziwiałem jej piękne, kształtne usta., zatopiłem się w jej szarych oczach, ciemnobrązowe włosy okalały jej twarz. Wtuliłem twarz w jej włosy. Pachniały delikatnie i były miękkie w dotyku. Zastanawiałem się jakby potoczyło się moje życie gdyby półtora miesiąca temu nie wpadła na mnie na krytarzu.
Rebecca odwróciła się do mnie twarzą i pocałowała mnie delikatnie w usta. W tej chwili nie liczyło się dla mnie nic tylko jej bliskość. "Gdzie się podział Mario, którego kręciły przygodne romanse i liczył się tak naprawdę tylko sex ? Czyżbym się naprawdę zakochał ? " zastanawiałem się. Nigdy nie czułem do żadnej dziewczyny tego co do niej. Tyle razy myślałem, że jestem zakochany. Tymczasem były to głupie zauroczenia. Postanowiłem, że oświadczę się Rebecce. Może nie od razu. Nie wiem czy półtora miesiąca znajomości jej wystarczy, żeby podjąć taką decyzję więc zaczekam jeszcze trochę. Ale jestem pewny, że to ta jedyna.
*godzinę później*
Zdecydowaliśmy, ze ten dzień spędzimy na zakupach i plaży. Chodziliśmy po maltańskich sklepach i "bawiliśmy się" w pokazy mody. rebecca miwrzyła ciuchy w przebieralni, potem wychodziła z niej i prezentowała mi kreacje. Ostatecznie poczyniliśmy spore zakupy i ruszyliśmy na plażę. Opalaliśmy się godzinkę, a potem weszliśmy na skalny klif, by podziwiać widoki. wypatrzyła nas grupka fanów i podeszli po autografy. Zrobiło się zamieszanie musiałem się kilkanaście razy podpisywać i odpowiadać na pytania. Nagle usłyszałem krzyk i kątem oka dostrzegłem, że Rebecca znikła mi z pola widzenia. Spojrzałem w dół i się przeraziłem. Rebecca leżała tam w kałuży krwi. Na klifie zobaczyłem Wojtka. Od razu wiedziałem co zrobił. Chciałem go zabić ale nie miałem teraz ważniejsze sprawy. Szybko zbiegłem z dół i poprosiłem kogo by zadzwonił po karetkę, a sam próbowałem reanimować ukochaną...
*kilka godzin później*
Siedziałem na korytarzu szpitalnym i płkałem. Zabrali gdzieś Rebeccę i już 3 godziny nie było o niej żadnej informacji. W końcu pojawił się lekarz. Od razu do niego podbiegłem i zapytałem o Rebeccę.
- Jest pan dla niej rodziną ? - zapytał lekarz.
- Jestem jej chłopakiem. Nie ma tutaj nikogo bliższego. - odpowiedziałem.
- Zapraszam do gabinetu - podążyłem za lekarzem do jakiegoś pomieszczenia.
- Nie będę oszukiwał. Nie jest dobrze. Ale mogła być sparaliżowana więc nie jest najgorzej. Oczywiście gorzej by było gdyby...
- Niech pan mi poda konkrety - powiedziałem ostro.
- Pani Rebecca jest w śpiączce. Nie wiadomo kiedy się wybudzi. Może jutro, może za tydzień, miesiąc, rok czy nawet 10 lat. Ale proszę nie tracić nadziei...
- Chcę ją zobaczyć - powiedziałem. Jeszcze nie docierało do mnie to co usłyszałem.
- Oczywiście. Pielegniara dokładniej pana poinformuje. Może pan ją zabrać do Dortmundu, ale będzie musiała być w klinice dla osób w śpiączce. - na nogach jak z waty poszłem do sali. Znowu zobaczyłem ją na szpitalnym łózku taką bladą...łzy same napływały mi do oczu. Usiadłem koło niej i chwyciłem ją za rękę.
- Może pan do niej mówić. Ona słyszy - powiedziała pielęgniarka, która właśnie weszła do sali. Zapoznała mnie dokładnie z sytuacją. Akurat teraz kiedy znalazłem dziewczynę, którą naprawdę pokochałem musi sie wszystko walić ? Zadzwoniłem do Marco. Ponieważ za dwa dni zabieram Rebeccę do kliniki w Dortmundzie, powiedziałem mu żeby nie przyjeżdżał na Maltę. Do rana siedziałem w szpitalu. Lekarz powiedział, że to nie ma sensu i jeśli coś się zmieni na pewno mnie poinformują, więc wróciłem do hotelu.
______________________________________________________
Wiem, na początku słodzenie, a potem takie coś. Ale nie może być nudno :)
Pamietaj czytasz = komentujesz.
piątek, 13 września 2013
Rozdział 10
*narracja trzecioosobowa*
Rebecca Siedziała na łóżku i tępo patrzyła w przestrzeń. Mario nic nie mówił tylko przytulał ją do siebie. Wiedzieał, że teraz tego potrzebuje.
- Pojedźmy gdzieś. Odpoczniesz trochę, przestaniesz o tym myśleć. - odezwał sie w końcu.
- Nie mam na nic siły - odpowiedziała.
- Zabieram Cie na jakąś słoneczną wyspę. Nie możesz ciągle siedzieć w domu, bo na depresję mi zachorujesz i co ja wtedy zrobię ?
- Masz rację. To nie ma sensu. Nie wiem co bym bez Ciebie zrobiła - powiedziała i go pocałowała.
- Pakuj się, ja kupię bilety i jutro wyjeżdżamy
- Tak szybko ? - zapytała.
- A na co mamy czekać ?
*następnego dnia oczami Rebeccki*
Wstałam wcześnie, bo o 8 mieliśmy samolot na Maltę. Mario jeszcze spał. Postanowiłam dać mu jeszcze kilka minut i poszłam do łazienki. Wyszłam z niej po 15 minutach ogarnięta i ubrana w to. Usiadłam na łóżku kolo mojego skarba i pocałowałam go w usta, aby go obudzić.
- Budź mnie tak codziennie - poprosił.
- Mówisz-masz - powiedziała i jeszcze raz zatopiła się w jego ustach.
Mario poszedł do łazienki, a ja dopakowywałam jeszcze rzeczy. Potem zadzwoniłam do Agathy :
- Cześć. Słuchaj wyjeżdżam z Mario na tydzień na Maltę. Sorry, że Ci nie powiedziałam wcześniej, ale dowiedziałam się dopiero wczoraj także wiesz...
- Nie ma sprawy. Musisz odpocząć po tym przeżyciu.
- Skąd o tym wiesz ?
- Mario mi powiedział. Powiedział żebym wpadła do Ciebie. W końcu nie ma to jak rozmowa z przyjaciółką. Miałam dzisiaj do Ciebie przyjść.
- Kochany...dobra kończę, bo niedługo musimy się zbierać. - rozłąćzyłam się i kończyłam pakowanie. mario właśnie wyszedł z łazienki.
- Z kim rozmawiałaś ? - zapytał.
- Z Agathą. Czemu ja nie wiem, że jej powiedziałeś o wczorajszym zajściu ?
- Byłaś tak przybita, że postanowiłem Ci ją tu sprowadzić, ale nie mogła wczoraj, bo była z Reusem na tenisie więc miała przyjść dzisiaj.
- No już dobrze nie gniewam się - dałam mu całusa - oni coś kręcą razem ?
- Nie wiem nie mówił nic ostatnio. Ale chyba cos z tego będzie.
- Też tak myślę. Dawno nie widziałam się z Agathą. jak wrócimy Muszę się z nią spotkać. Może coś powie - spojrzałam na zegarek - matko już 6.30 ! Chodźmy, bo sie spóźnimy.
*kilka godzin później*
Właśnie dostaliśmy się do naszego hotelu. Pokój był przestronny i świetnie urządzony. Mario się postarał w doborze hotelu. Rozpakowaliśmy najpotrzebniejsze rzeczy i poszliśmy na kolację. Czuję, że to będą wspaniałe wakacje w kwietniu ;p
*około 20*
Dzisiaj miał być mecz Barcelona-Real więc siedzieliśmy z Mario na łóżku i krzyczeliśmy do piłkarzy co mają robić mając w czterech literach, że nas nie słyszeli. Myślałam, że zaraz przyjdą inni mieszkańcy hotelu nas uciszyć, ale na razie nikt nie przyszedł na skargę.
- Pójdę po jakieś chipsy i popcorn - powiedział Mario podczas przerwy i poszedł do hotelowego sklepu.
*oczami Mario*
Gdy wracałem ze sklepu zobaczyłem kolesia podobnego do Wojtka, ale nie mogłem mu się lepiej przyjżeć, bo wsiadł do windy. postanowiłem nie mówić o tym Rebecce, żeby jej nie denerwować.
*następnego dnia*
Obudziłem się wcześnie. Rebecca jeszcze spała. Nie chciałem jej budzić, tak słodko wyglądała więc usiadłem na łóżku i patrzyłem na nią. Po 10 minutach przyszedł hotelowy boy ze śniadaniem więc obudziłem ją całusem.
- Co tak ładnie pachnie ? - zapytała.
- Hotelowy boy przyniósł nam śniadanie do łóżka.
- To świetnie.
Po śniadaniu ubraliśmy się i poszliśmy na plażę. Rebecca opalała się, a ja słuchałem muzyki.
*oczami Rebeccki*
Opalałam się na leżaku gdy nagle poczułam, że ktoś mnie podnosi. Po chwili byłam już w wodzie w objęciach Mario. Ponieważ nie miałam już gipsu uciekłam mu.
- Ty wariacie ! - krzyknęłam i ochlapałam go wodą. Wygłupialiśy się i smialiśy w wodzie jekieś 10 min. Potem Mario przyciągnął mnie do siebie i zaczęliśmy się namiętnie całować.
*wieczorem*
Około 20 wybraliśmy się do klubu. Tańczyliśmy i popijaliśmy drinki. Nagle zobaczyłam kogoś podobnego do Wojtka. Odciągnęłam Mario na bok i powiedziałam mu o tym
- Nie martw się. Ja tez widziałem tego faceta. Naświecie jest wiele podobnych do siebie ludzi - próbował mnie uspokoić ale widziałam, że sam się zdenerwował. Uznałam, że wszędzie chodzę z Mario więc nie ma się czym martwić, ale czułam lekkie zaniepokojenie.
____________________________________________________________
Udało mi się napisać nowy rodział. Mam teraz mało czasu więc nowe rodziały będą pojawiać się 1-2 razy w tygodniu. Komentujcie to bardzo motywuje.
Rebecca Siedziała na łóżku i tępo patrzyła w przestrzeń. Mario nic nie mówił tylko przytulał ją do siebie. Wiedzieał, że teraz tego potrzebuje.
- Pojedźmy gdzieś. Odpoczniesz trochę, przestaniesz o tym myśleć. - odezwał sie w końcu.
- Nie mam na nic siły - odpowiedziała.
- Zabieram Cie na jakąś słoneczną wyspę. Nie możesz ciągle siedzieć w domu, bo na depresję mi zachorujesz i co ja wtedy zrobię ?
- Masz rację. To nie ma sensu. Nie wiem co bym bez Ciebie zrobiła - powiedziała i go pocałowała.
- Pakuj się, ja kupię bilety i jutro wyjeżdżamy
- Tak szybko ? - zapytała.
- A na co mamy czekać ?
*następnego dnia oczami Rebeccki*
Wstałam wcześnie, bo o 8 mieliśmy samolot na Maltę. Mario jeszcze spał. Postanowiłam dać mu jeszcze kilka minut i poszłam do łazienki. Wyszłam z niej po 15 minutach ogarnięta i ubrana w to. Usiadłam na łóżku kolo mojego skarba i pocałowałam go w usta, aby go obudzić.
- Budź mnie tak codziennie - poprosił.
- Mówisz-masz - powiedziała i jeszcze raz zatopiła się w jego ustach.
Mario poszedł do łazienki, a ja dopakowywałam jeszcze rzeczy. Potem zadzwoniłam do Agathy :
- Cześć. Słuchaj wyjeżdżam z Mario na tydzień na Maltę. Sorry, że Ci nie powiedziałam wcześniej, ale dowiedziałam się dopiero wczoraj także wiesz...
- Nie ma sprawy. Musisz odpocząć po tym przeżyciu.
- Skąd o tym wiesz ?
- Mario mi powiedział. Powiedział żebym wpadła do Ciebie. W końcu nie ma to jak rozmowa z przyjaciółką. Miałam dzisiaj do Ciebie przyjść.
- Kochany...dobra kończę, bo niedługo musimy się zbierać. - rozłąćzyłam się i kończyłam pakowanie. mario właśnie wyszedł z łazienki.
- Z kim rozmawiałaś ? - zapytał.
- Z Agathą. Czemu ja nie wiem, że jej powiedziałeś o wczorajszym zajściu ?
- Byłaś tak przybita, że postanowiłem Ci ją tu sprowadzić, ale nie mogła wczoraj, bo była z Reusem na tenisie więc miała przyjść dzisiaj.
- No już dobrze nie gniewam się - dałam mu całusa - oni coś kręcą razem ?
- Nie wiem nie mówił nic ostatnio. Ale chyba cos z tego będzie.
- Też tak myślę. Dawno nie widziałam się z Agathą. jak wrócimy Muszę się z nią spotkać. Może coś powie - spojrzałam na zegarek - matko już 6.30 ! Chodźmy, bo sie spóźnimy.
*kilka godzin później*
Właśnie dostaliśmy się do naszego hotelu. Pokój był przestronny i świetnie urządzony. Mario się postarał w doborze hotelu. Rozpakowaliśmy najpotrzebniejsze rzeczy i poszliśmy na kolację. Czuję, że to będą wspaniałe wakacje w kwietniu ;p
*około 20*
Dzisiaj miał być mecz Barcelona-Real więc siedzieliśmy z Mario na łóżku i krzyczeliśmy do piłkarzy co mają robić mając w czterech literach, że nas nie słyszeli. Myślałam, że zaraz przyjdą inni mieszkańcy hotelu nas uciszyć, ale na razie nikt nie przyszedł na skargę.
- Pójdę po jakieś chipsy i popcorn - powiedział Mario podczas przerwy i poszedł do hotelowego sklepu.
*oczami Mario*
Gdy wracałem ze sklepu zobaczyłem kolesia podobnego do Wojtka, ale nie mogłem mu się lepiej przyjżeć, bo wsiadł do windy. postanowiłem nie mówić o tym Rebecce, żeby jej nie denerwować.
*następnego dnia*
Obudziłem się wcześnie. Rebecca jeszcze spała. Nie chciałem jej budzić, tak słodko wyglądała więc usiadłem na łóżku i patrzyłem na nią. Po 10 minutach przyszedł hotelowy boy ze śniadaniem więc obudziłem ją całusem.
- Co tak ładnie pachnie ? - zapytała.
- Hotelowy boy przyniósł nam śniadanie do łóżka.
- To świetnie.
Po śniadaniu ubraliśmy się i poszliśmy na plażę. Rebecca opalała się, a ja słuchałem muzyki.
*oczami Rebeccki*
Opalałam się na leżaku gdy nagle poczułam, że ktoś mnie podnosi. Po chwili byłam już w wodzie w objęciach Mario. Ponieważ nie miałam już gipsu uciekłam mu.
- Ty wariacie ! - krzyknęłam i ochlapałam go wodą. Wygłupialiśy się i smialiśy w wodzie jekieś 10 min. Potem Mario przyciągnął mnie do siebie i zaczęliśmy się namiętnie całować.
*wieczorem*
Około 20 wybraliśmy się do klubu. Tańczyliśmy i popijaliśmy drinki. Nagle zobaczyłam kogoś podobnego do Wojtka. Odciągnęłam Mario na bok i powiedziałam mu o tym
- Nie martw się. Ja tez widziałem tego faceta. Naświecie jest wiele podobnych do siebie ludzi - próbował mnie uspokoić ale widziałam, że sam się zdenerwował. Uznałam, że wszędzie chodzę z Mario więc nie ma się czym martwić, ale czułam lekkie zaniepokojenie.
____________________________________________________________
Udało mi się napisać nowy rodział. Mam teraz mało czasu więc nowe rodziały będą pojawiać się 1-2 razy w tygodniu. Komentujcie to bardzo motywuje.
wtorek, 10 września 2013
Chwilowe zawieszenie.
Przepraszam ale prze kilka dni nie będę dodawać rozdziałów, bo nie mam weny i czasu. Mam kilka pomysłów ale nie bardzo wiem jak opisać... coż czasami miewam takie zaćmienia ;p Przy odrobinie szczęścia pod koniec tego tygodnia pojawi się kolejny.
niedziela, 8 września 2013
Rozdział 9
Obudziłam się tak jak zasnęłam - wtulona w Mario. Mój ukochany jeszcze spał. Delikatnie, tak aby go nie obudzić wyswobodziłam się z jego objęć i poszłam do łazienki i ubrałam się. Gdy z niej wyszłam usłyszałąm sygnał przychodzącego SMS-a. Dokuśtykałam do szafki nocnej na której leżał i otworzyłam wiadomość :
"Cześć kochanie. Powinnaś mnie jeszcze pamiętać. Wiem, że spotykasz się teraz z tym marnym piłkarzykiem. Daj spokój. I tam wiem, że kochasz tylko mnie. Masz przyjść jutro o 15 do naszego ulubionego baru. Bez niego. jeśli tego nie zrobisz, obiecuję - pożałujesz.
Wojtek"
Z wrażenia opadłam na łóżko. Co ten katodemnie chciał. Kiedyś się nim spotykałam. Na początku była sielanka, potem uderzył mnie raz, potem drugi krzyczał na mnie i wyzywał. Tak było coraz częściej. Zerwałam z nim lecz ograżał się, że wrócę z podkulonym ogonem. Przez jakiś czas był spokój i teraz gdy wszystko zaczęło się układać znowu się pojawił. Do mojej głowy powróciły przykre wspomnienia. Z Zamyślenia wyrwał mnie Mario, który właśnie się obudził.
- Cześć kochanie - powiedział i mnie przytulił od tyłu. Musiał zauważyć, żę coś jest nie tak, bo zapytał :
- Co się stało ? - pokazałam mu SMS-a i opowiedziałam o związku z Wojtkiem.
- Niech ja dorwę chuja ! - krzyknął.
- Spokojnie kotku. Ja muszę tam iść sama. On jest nieobliczalny. Nie wiadomo co zrobi gdy nie spełnię jego warunków.
- Rebecca, a jeśli on Ci coś zrobi gdy pójdziesz tam sama ? Nie mogę pozwolić by znowu Ci się cos stało. Idę z tobą
- Ale to może jeszcze pogorszyć sprawę. Nie prowokujmy go.
- No dobrze. Pójdę tam przed tobą i z ukrycia będę obserwował sytuację.
- Ok. Nie wiem co bym bez Ciebie zrobiła - powiedziałam i pocałowałam go.
Mario miał dzisiaj wolne, a ja miałam zwolnienie lekarskie więc postanowiliśmy, że wybierzemy się do galerii handlowej. Spacerowaliśmy pasażami wchodząc do co drugiego sklepu. Czego tylko nie dotknęłam Mario od razu kupował więc mieliśmy sporo reklamówek. Przez cały nasz pobyt w galerii miałam dziwne wrażenie, że ktoś nas obserwuje. Nie zdążyłam podzielić się tym z Mario gdy przyszedł SMS :
"Widzę, że świetnie się bawicie. Ale wiedz, że nie żartowałem i masz się jutro stawić w umówionym miejscu."
Przeraziłam się. Wojtek był nieobliczaly. Mógł nawet zabić mnie i Mario i nie uznałby tego nawet za niestosowne. Pokazałam SMS-a Mario.
- Nie wiem czego on od Ciebie chce ale nie jest to zabawa w podchody. Musisz być jutro ostrożna. Masz nogę w gipsie i będzie Ci trudno uciec jakby co.
- Nie dramatyzuj. Może chce tylko pogadać.
- Nie dramatyzuję tylko się o Ciebie martwię. Na pewno nie chcesz żebym poszedł tam z tobą jawnie ?
- Na pewno. Lepiej nie ryzykować.
- Pamiętaj, że będę tam i pomogę ci jakby coś. Nie martw się - powiedział i mnie przytulił.
*następnego dnia*
Nieubłaganie zbliżała się 15 więc zaczęłam się szykować. Mario pojechał do baru kilknaście minut przede mną. Ja zamówiłam taksówkę i pojechałam tuż przed 15. Gdy weszłam do baru od razu zaczęłam się ogląać w poszukiwaniu Mario. Zobaczyłam go na drugim końcu sali. Puścił do mnie porozumiewawcze oczko.
- rebecca kochanie ! Jak miło Cię znów widzieć ! - usłyszałam głos za plecami. Był to Wojtek.
- Nie mów do mnie kochanie. Nie jesteśmy już razem - powiedziałam chłodno.
- Oj misiu jeszcze wszystko możemy zacząć od nowa. Chodźmy do stolika. - nogi miałam jak z waty ale posósznie pokuśtykałam za Wojtkiem. "Nie mam się czego bać Mario jest w pobliżu" - upokajałam się myślach ale trauma z przeszłości była zbyt silna.
- Będę szczery. Nadal Cię kocham i mam nadzieję, że ty mnie też. Zacznijmy jeszcze raz, zobaczysz będziemy szczęśliwi - zaczął Wojtek.
- Daj spokój. Jestem z Mario i jestem z nim szczęśliwa.
- Z tym pożal się Boże piłkarzykiem ?! Ta ciota nie zasługuje na Ciebie !
- Nie mów tak ! Nawet go nie znasz. Już zapomniałeś jaki byłeś kochany ?! Jak biłeś mnie i poniżałeś ?! Z łąski swojej odpierdol się od Mario, który mnie kocha i nie znęca się nade mną ! - wybuchłam
- Wtedy nie byłem sobą. Nie wiem co mna kierowało - zaczął się żałośnie bronić.
- Daj mi spokój ! Ta rozmowa nie ma sensu. - wstałam od stolika i już chciałam odejść, ale on złapał mnie za rękę i nie mogłam mu uciec.
- Puść mnie ! - krzyknęłam i spojrzałam w stronę Mario. Po jego oczach widziałam, że był zły, ale posłałam mu spojrzenie, żeby jeszcze zaczekał.
- Spokojnie ! Pokażę Ci tylko jedno takie miejsce - nie miałam wyboru. Musiałam iść. Modliłam się tylko żeby Mario za nami poszedł. Wojtek zaciągnął mnie w jakiś cichy zaułek i zaczął całować i obmacywać. Próbowałam się wyrwać, ale był za silny. Na szczęście Mario zdążył w porę...
*Oczami Mario*
Zobaczyłem, że Rebecca, kłóci się z byłym, ale posłałam mi spojrzenie po którym od razu wiedziałem, że mam jeszcze poczekać. Zobaczyłem, że wychodzi z nim niechętnie z baru. Odczekałem chwilę i ruszyłem za nimi. Gdy ich zobaczyłem, Wojtek próbowal zgwałcić Rebeccę. Podbiegłem do kolesia i porzywaliłem mu w ryj, aż osunął się na podlogę.
- Mario ! - krzyknęła Rebecca i rzuciła mi się na szyję.
- Już jest dobrze, nie martw się. - powiedziałem i mocno ją przytuliłem. - chodźmy zanim się ocknie.
________________________________________________________________
Tak jak mówiłam zaczęlo się cos dziać. Komentujcie i podsyłajcie linka znajomym :D Następny rodział może jutro, może po jutrze,a może dopiero w środę to zależy ile będę mieć czasu.
"Cześć kochanie. Powinnaś mnie jeszcze pamiętać. Wiem, że spotykasz się teraz z tym marnym piłkarzykiem. Daj spokój. I tam wiem, że kochasz tylko mnie. Masz przyjść jutro o 15 do naszego ulubionego baru. Bez niego. jeśli tego nie zrobisz, obiecuję - pożałujesz.
Wojtek"
Z wrażenia opadłam na łóżko. Co ten katodemnie chciał. Kiedyś się nim spotykałam. Na początku była sielanka, potem uderzył mnie raz, potem drugi krzyczał na mnie i wyzywał. Tak było coraz częściej. Zerwałam z nim lecz ograżał się, że wrócę z podkulonym ogonem. Przez jakiś czas był spokój i teraz gdy wszystko zaczęło się układać znowu się pojawił. Do mojej głowy powróciły przykre wspomnienia. Z Zamyślenia wyrwał mnie Mario, który właśnie się obudził.
- Cześć kochanie - powiedział i mnie przytulił od tyłu. Musiał zauważyć, żę coś jest nie tak, bo zapytał :
- Co się stało ? - pokazałam mu SMS-a i opowiedziałam o związku z Wojtkiem.
- Niech ja dorwę chuja ! - krzyknął.
- Spokojnie kotku. Ja muszę tam iść sama. On jest nieobliczalny. Nie wiadomo co zrobi gdy nie spełnię jego warunków.
- Rebecca, a jeśli on Ci coś zrobi gdy pójdziesz tam sama ? Nie mogę pozwolić by znowu Ci się cos stało. Idę z tobą
- Ale to może jeszcze pogorszyć sprawę. Nie prowokujmy go.
- No dobrze. Pójdę tam przed tobą i z ukrycia będę obserwował sytuację.
- Ok. Nie wiem co bym bez Ciebie zrobiła - powiedziałam i pocałowałam go.
Mario miał dzisiaj wolne, a ja miałam zwolnienie lekarskie więc postanowiliśmy, że wybierzemy się do galerii handlowej. Spacerowaliśmy pasażami wchodząc do co drugiego sklepu. Czego tylko nie dotknęłam Mario od razu kupował więc mieliśmy sporo reklamówek. Przez cały nasz pobyt w galerii miałam dziwne wrażenie, że ktoś nas obserwuje. Nie zdążyłam podzielić się tym z Mario gdy przyszedł SMS :
"Widzę, że świetnie się bawicie. Ale wiedz, że nie żartowałem i masz się jutro stawić w umówionym miejscu."
Przeraziłam się. Wojtek był nieobliczaly. Mógł nawet zabić mnie i Mario i nie uznałby tego nawet za niestosowne. Pokazałam SMS-a Mario.
- Nie wiem czego on od Ciebie chce ale nie jest to zabawa w podchody. Musisz być jutro ostrożna. Masz nogę w gipsie i będzie Ci trudno uciec jakby co.
- Nie dramatyzuj. Może chce tylko pogadać.
- Nie dramatyzuję tylko się o Ciebie martwię. Na pewno nie chcesz żebym poszedł tam z tobą jawnie ?
- Na pewno. Lepiej nie ryzykować.
- Pamiętaj, że będę tam i pomogę ci jakby coś. Nie martw się - powiedział i mnie przytulił.
*następnego dnia*
Nieubłaganie zbliżała się 15 więc zaczęłam się szykować. Mario pojechał do baru kilknaście minut przede mną. Ja zamówiłam taksówkę i pojechałam tuż przed 15. Gdy weszłam do baru od razu zaczęłam się ogląać w poszukiwaniu Mario. Zobaczyłam go na drugim końcu sali. Puścił do mnie porozumiewawcze oczko.
- rebecca kochanie ! Jak miło Cię znów widzieć ! - usłyszałam głos za plecami. Był to Wojtek.
- Nie mów do mnie kochanie. Nie jesteśmy już razem - powiedziałam chłodno.
- Oj misiu jeszcze wszystko możemy zacząć od nowa. Chodźmy do stolika. - nogi miałam jak z waty ale posósznie pokuśtykałam za Wojtkiem. "Nie mam się czego bać Mario jest w pobliżu" - upokajałam się myślach ale trauma z przeszłości była zbyt silna.
- Będę szczery. Nadal Cię kocham i mam nadzieję, że ty mnie też. Zacznijmy jeszcze raz, zobaczysz będziemy szczęśliwi - zaczął Wojtek.
- Daj spokój. Jestem z Mario i jestem z nim szczęśliwa.
- Z tym pożal się Boże piłkarzykiem ?! Ta ciota nie zasługuje na Ciebie !
- Nie mów tak ! Nawet go nie znasz. Już zapomniałeś jaki byłeś kochany ?! Jak biłeś mnie i poniżałeś ?! Z łąski swojej odpierdol się od Mario, który mnie kocha i nie znęca się nade mną ! - wybuchłam
- Wtedy nie byłem sobą. Nie wiem co mna kierowało - zaczął się żałośnie bronić.
- Daj mi spokój ! Ta rozmowa nie ma sensu. - wstałam od stolika i już chciałam odejść, ale on złapał mnie za rękę i nie mogłam mu uciec.
- Puść mnie ! - krzyknęłam i spojrzałam w stronę Mario. Po jego oczach widziałam, że był zły, ale posłałam mu spojrzenie, żeby jeszcze zaczekał.
- Spokojnie ! Pokażę Ci tylko jedno takie miejsce - nie miałam wyboru. Musiałam iść. Modliłam się tylko żeby Mario za nami poszedł. Wojtek zaciągnął mnie w jakiś cichy zaułek i zaczął całować i obmacywać. Próbowałam się wyrwać, ale był za silny. Na szczęście Mario zdążył w porę...
*Oczami Mario*
Zobaczyłem, że Rebecca, kłóci się z byłym, ale posłałam mi spojrzenie po którym od razu wiedziałem, że mam jeszcze poczekać. Zobaczyłem, że wychodzi z nim niechętnie z baru. Odczekałem chwilę i ruszyłem za nimi. Gdy ich zobaczyłem, Wojtek próbowal zgwałcić Rebeccę. Podbiegłem do kolesia i porzywaliłem mu w ryj, aż osunął się na podlogę.
- Mario ! - krzyknęła Rebecca i rzuciła mi się na szyję.
- Już jest dobrze, nie martw się. - powiedziałem i mocno ją przytuliłem. - chodźmy zanim się ocknie.
________________________________________________________________
Tak jak mówiłam zaczęlo się cos dziać. Komentujcie i podsyłajcie linka znajomym :D Następny rodział może jutro, może po jutrze,a może dopiero w środę to zależy ile będę mieć czasu.
sobota, 7 września 2013
Rozdział 8
*Oczami Mario*
Tydzień minął szybko i Rebecca zamieszkała u mnie. Byłem szczęśliwy. Wiedziałem, że to ta jedyna. Pomagałem jej we wszystkim, bo ciągle miała nogę w gipsie. Właśnie skończyliśmy oglądać film gdy Rebecca zapytała :
- Jedziesz jutro na trening ?
- Powinienem, ale zostanę z tobą.
- Nie. Chciałabym żebyś mnie zabrał.
- Skoro tak bardzo chcesz - powiedziałem i ją pocałowałem.
*następnego dnia*
Wstaliśmy późno. Pomogłem Rebbece ubrać się i ogarnąć. Około 15 pojechaliśmy na stadion. Zaprowadziłem ją do szatni. Czekali juz tam pozostali zawodnicy.
- Mario ! Wreszcie pojawiłeś się na treningu ! - przywitał nas od progu Lewy.
- Miałem ważniejsze sprawy.
- Ahaa - powiedzieli chłopcy i popatrzyli znacząco na Rebeccę.
- Przedstawisz nam tę swoją laleczkę ? - zapytał Piszczek.
- Łukasz zachowuj się !- skarciłem kumpla.
- No już dobrz, dobrze..chciałem się tylko powygłupiać. - powiedział Piszczu z oczami niewiniątka.
*Oczami Rebeccki*
Weszliśmy z Mario do szatni. W środku byli już pozostali zawodnicy. Cały czas sie wygłupiali. Od razu ich polubiłam. Uwielbiam takich pozytywnych ludzi.
Na trenigu panowała luźna atmosfera. Zawodnicy ganiali się po całym boisku, wygłupiali i zachowywali jak dzieci. W przerwach przychodzili do ławki rezerwowych na której siedziałam. Mario obsypywał mnie całusami, a Błaszczykowski opowiadał kawały.
- Może spotkamy się dzisiaj w klubie ? Cała nasza ekipa, rebecca może zaprosisz Agathę ? - zapytał Marco.
- Powinna sie zgodzić. - odpowiedziałam.
- To o 20 w naszym ulubiponym klubie. Enjoy ! - zawył Marco. Wszyscy zareagowali entuzjastyczne.
*o 20*
Siedzieliśmy w klubie popijając drinki. Chłopaki byli już trochę nawaleni, wyli na parkiet i zaczęli razem tańczyć. Marco gdzieś na boku podrywał Agathę, która chba pod wpywem alkocholui była mu bardzo uległa. Tylko Mario nic nie pił, bo musiał odwieść nas do domu. DJ włączył jakąś wolną i romantyczną piosenkę. Mario wziął mnie na ręce i wyszedł na parkiet.
- Mario postaw mnie na ziemi. Chcę z tobą normalnie zatańczyć. - powedziałam, bo nie lubię jak wszyscy skaczą wokół mnie. Czuję się wtedy nisamodzielna. Ale nie miałam tego za złe Mario, bo wiedziałam, że robi to z miłości. Postawił mnie na ziemi, ale trzymał mocno, bo musiałam stać na jedenj nodze. Wtuliłam się w jego umięśnione ramiona i zaczęliśmy się kołysać w rytm piosenki. Chciałabym żeby ta chwila trwała wiecznie. Zachciało mni się płakać ze szczęścia, a spokojna piosenka tylko to zpotęgowała. Mario chyba usłyszał, że płaczę, bo zapytał :
- Co się stało myszko ?
- Bo..ja - wydusiłam - ja Cię tak bardzo kocham. Nie wiem czym sobie zasłużyłąm na takie szczęście. Boję się, żeto sen i skończy się gdy się obudzę. - Mario nic nie odpowiedział tylko mnie pocałował. Czyłam, że rozumie. W jego ramionach czułam się bezpiecznie. Nigdy nie czułam do nikogo tego co do Mario.
Niestety piosenka się skończyła. Mario wziął mnie na ręce i zaniósł do stolika. Siedzieli tam chłopcy upici w trzy dupy. Uśmiechali się i patrzyli na nas niewidzącym wzrokiem.
- Chłopaki koniec imprezy ! Zamówię dla was taksówkę. - powiedział Mario.
- Emghzz uu - zabrzmniało w odpowiedzi. To był Robert.
- Stary jak Anka cię zobaczy to o razu otrzeźwiejesz. - mMario starał się jakoś ogarnąć kumpla.
- No cco tyy ! To jeszcze nie koniec ! Chłopy na parkiet ! - krzyknął Robert.
Po 15 minutach Mario zapakował pijanych kolegów do taksówki.
- Jedziemy do domu ?- zapytałam.
- Jeśli chcesz. Co będziemy tutaj robić ? - odpowiedział pomógł mi dojśc do samochodu.
Gdy dojechaliśmy do domu wieliśmy szybki prysznic i poszliśmy do łóżka. Od razu usnęłam w ramionach Mario.
________________________________________________________________
Dzisiaj trochę taki nudny rodział, ale w następnym zacznie się coś dziać. Zachęcam do dalszego czytania ! :D
- To o 20 w naszym ulubiponym klubie. Enjoy ! - zawył Marco. Wszyscy zareagowali entuzjastyczne.
*o 20*
Siedzieliśmy w klubie popijając drinki. Chłopaki byli już trochę nawaleni, wyli na parkiet i zaczęli razem tańczyć. Marco gdzieś na boku podrywał Agathę, która chba pod wpywem alkocholui była mu bardzo uległa. Tylko Mario nic nie pił, bo musiał odwieść nas do domu. DJ włączył jakąś wolną i romantyczną piosenkę. Mario wziął mnie na ręce i wyszedł na parkiet.
- Mario postaw mnie na ziemi. Chcę z tobą normalnie zatańczyć. - powedziałam, bo nie lubię jak wszyscy skaczą wokół mnie. Czuję się wtedy nisamodzielna. Ale nie miałam tego za złe Mario, bo wiedziałam, że robi to z miłości. Postawił mnie na ziemi, ale trzymał mocno, bo musiałam stać na jedenj nodze. Wtuliłam się w jego umięśnione ramiona i zaczęliśmy się kołysać w rytm piosenki. Chciałabym żeby ta chwila trwała wiecznie. Zachciało mni się płakać ze szczęścia, a spokojna piosenka tylko to zpotęgowała. Mario chyba usłyszał, że płaczę, bo zapytał :
- Co się stało myszko ?
- Bo..ja - wydusiłam - ja Cię tak bardzo kocham. Nie wiem czym sobie zasłużyłąm na takie szczęście. Boję się, żeto sen i skończy się gdy się obudzę. - Mario nic nie odpowiedział tylko mnie pocałował. Czyłam, że rozumie. W jego ramionach czułam się bezpiecznie. Nigdy nie czułam do nikogo tego co do Mario.
Niestety piosenka się skończyła. Mario wziął mnie na ręce i zaniósł do stolika. Siedzieli tam chłopcy upici w trzy dupy. Uśmiechali się i patrzyli na nas niewidzącym wzrokiem.
- Chłopaki koniec imprezy ! Zamówię dla was taksówkę. - powiedział Mario.
- Emghzz uu - zabrzmniało w odpowiedzi. To był Robert.
- Stary jak Anka cię zobaczy to o razu otrzeźwiejesz. - mMario starał się jakoś ogarnąć kumpla.
- No cco tyy ! To jeszcze nie koniec ! Chłopy na parkiet ! - krzyknął Robert.
Po 15 minutach Mario zapakował pijanych kolegów do taksówki.
- Jedziemy do domu ?- zapytałam.
- Jeśli chcesz. Co będziemy tutaj robić ? - odpowiedział pomógł mi dojśc do samochodu.
Gdy dojechaliśmy do domu wieliśmy szybki prysznic i poszliśmy do łóżka. Od razu usnęłam w ramionach Mario.
________________________________________________________________
Dzisiaj trochę taki nudny rodział, ale w następnym zacznie się coś dziać. Zachęcam do dalszego czytania ! :D
piątek, 6 września 2013
Rozdział 7
*Oczami Rebeccki*
Lekarz powiedział, że jeszcze tydzien muszę zostać w szpitalu. Nogę w gipsie będę miała jeszcze miesiąc, potem czeka mnie rehabilitacja. Około 9 do sali wszedł Mario.
- Cześć kochanie - powiedział i mnie pocałował.
- Cześć
- Jak się czujesz ?
- Juz lepiej. Muszę tu zostać jeszcze tydzień.
- Będę do Ciebie codziennie przychodzić, a potem zamieszkasz u mnie.- obiecał - patrz co przyniósł wczoraj Marco - Mario podał mi jakąś gazetę i wskazał na artykół o nas.
- W sumie to czego się spodziewałeś ? - zapytałam.
- Wiedziałem, że tak będzie. Chciałem Ci tylko pokazać jaka jesteś sławna - uśmiechnął się zniewalająco - ze szpitala to będziemy musieli wychodzić jakims tylnym wyjsiem w towarzystwie tajniaków żeby nas nikt nie zobaczył - zażartował.
- Co z Agatha i Marco ? Widziałam, że bardzo się polubili. Jest coś między nimi ? - zapytałam.
- No nie ukrywam Marco jest nią oczarowany. Spodobała mu się. Ciężko ją zdobyć ?
- Łatwa nie jest, ale nie trzeba się za nia uganiać kilka lat - uśmiechnęłam się do Mario. Pocałował mnie.
- Przynieść Ci coś ? - zapytał.
- Jabyś mógł to coś słodkiego. Dawno nie jadłam.
- Zaraz wracam.
Po 10 minutach na sali pojawił się Mario z całą reklamówką rożnych słodyczy.
- Wariacie ! Chcesz żebym była gruba i brzydka ?
- Ty zawsze będziesz piękna - powiedział i namiętnie mnie pocałował.
*tydzień później*
Czas w szpitalu minął bardzo szybko. Mario codziennie do mnie przychodzil więc nudno nie było. Wreszcie nadszedł dzień wypisu. Mario pomógł mi się spakować i wsiąść do samochodu. Odjechaliśmy spod szpitala.
- Podjechałbyś pod mój dom ? Muszę zabrać rzeczy jeśli mam mieszkać u Ciebie. - powiedziałam.
- Oczywiście. Powiedz tylko gdzie mam jechać - wskazałam mu drogę i po chwili byliśmy już pod moim domem. Mój ukochany wniósł mnie do środka na rękach. Sakowałm moje ciuchy i kosmetyki. Po chwili przypomniałam sobie, że nie mam telefonu.
- Muszę kupić sobie jakiś telefon. Tamten zmiarzdżył mi się podczas wypadku. - powiedziałam.
- Zaraz pojedziemy do sklepu i wybirzesz sobie co tylko chcesz. - kocham Mario i dlatego z nim jestem, ale muszę przyznać, że posiadanie bogatego chłopaka jest bardzo przyjemne. Podjechaliśmy pod jeden z najdroższych salonów w Dortmundzie. Mario kupił mi cholernie drogiego smartfona i wróciliśmy do domu. Mo ukochany ciągle skakał wokół mnie, podawał mi różne rzeczy i starał się za wszelką cenę dogodzić.
- Może obejrzymy jakiś film ? - zaproponował
- Jeśli to będzie cos śmiesznego. Mam dość katastrof na jakiś czas.
- Jak sobie życzysz. - Mario wybrał jakąś dobrą komedię i ją włączył. Przynióśł chipsy i polożyliśmy się na łóżku. Cały seans śmialiśmy się i wygłupialiśmy jak małe dzieci. Gdy film się skończył Mrio poszedł pod prysznic, a ja się usadowiłam się już do snu. Gdy wrócił i polożył się koło mnie poczułam się nieswojo. Znałam go tak krótko, ale mimo to wiedziałam, żę go kocham. Tylko jeszcze nigdy nie spaliśmy razem. Mario przytulił mnie i wszystkie moje wątpliwości się rozpłynęły. Pocałowałam go czule i zasnęłąm.
_______________________________________________________________
No to jest kolejny rozdział. Dziękuję, że ktoś to komentuje, dzięki temu wiem, że ktoś czyta te wypociny :D. Niestety mało ludzi wie o blogu datego jeśli możęcie podrzucie linki na jakiś stronach czy znajomym, aby więcej ludzi się o nim dowiedziało. Następny rozdział jutro, ewentualnie po jutrze.
Lekarz powiedział, że jeszcze tydzien muszę zostać w szpitalu. Nogę w gipsie będę miała jeszcze miesiąc, potem czeka mnie rehabilitacja. Około 9 do sali wszedł Mario.
- Cześć kochanie - powiedział i mnie pocałował.
- Cześć
- Jak się czujesz ?
- Juz lepiej. Muszę tu zostać jeszcze tydzień.
- Będę do Ciebie codziennie przychodzić, a potem zamieszkasz u mnie.- obiecał - patrz co przyniósł wczoraj Marco - Mario podał mi jakąś gazetę i wskazał na artykół o nas.
- W sumie to czego się spodziewałeś ? - zapytałam.
- Wiedziałem, że tak będzie. Chciałem Ci tylko pokazać jaka jesteś sławna - uśmiechnął się zniewalająco - ze szpitala to będziemy musieli wychodzić jakims tylnym wyjsiem w towarzystwie tajniaków żeby nas nikt nie zobaczył - zażartował.
- Co z Agatha i Marco ? Widziałam, że bardzo się polubili. Jest coś między nimi ? - zapytałam.
- No nie ukrywam Marco jest nią oczarowany. Spodobała mu się. Ciężko ją zdobyć ?
- Łatwa nie jest, ale nie trzeba się za nia uganiać kilka lat - uśmiechnęłam się do Mario. Pocałował mnie.
- Przynieść Ci coś ? - zapytał.
- Jabyś mógł to coś słodkiego. Dawno nie jadłam.
- Zaraz wracam.
Po 10 minutach na sali pojawił się Mario z całą reklamówką rożnych słodyczy.
- Wariacie ! Chcesz żebym była gruba i brzydka ?
- Ty zawsze będziesz piękna - powiedział i namiętnie mnie pocałował.
*tydzień później*
Czas w szpitalu minął bardzo szybko. Mario codziennie do mnie przychodzil więc nudno nie było. Wreszcie nadszedł dzień wypisu. Mario pomógł mi się spakować i wsiąść do samochodu. Odjechaliśmy spod szpitala.
- Podjechałbyś pod mój dom ? Muszę zabrać rzeczy jeśli mam mieszkać u Ciebie. - powiedziałam.
- Oczywiście. Powiedz tylko gdzie mam jechać - wskazałam mu drogę i po chwili byliśmy już pod moim domem. Mój ukochany wniósł mnie do środka na rękach. Sakowałm moje ciuchy i kosmetyki. Po chwili przypomniałam sobie, że nie mam telefonu.
- Muszę kupić sobie jakiś telefon. Tamten zmiarzdżył mi się podczas wypadku. - powiedziałam.
- Zaraz pojedziemy do sklepu i wybirzesz sobie co tylko chcesz. - kocham Mario i dlatego z nim jestem, ale muszę przyznać, że posiadanie bogatego chłopaka jest bardzo przyjemne. Podjechaliśmy pod jeden z najdroższych salonów w Dortmundzie. Mario kupił mi cholernie drogiego smartfona i wróciliśmy do domu. Mo ukochany ciągle skakał wokół mnie, podawał mi różne rzeczy i starał się za wszelką cenę dogodzić.
- Może obejrzymy jakiś film ? - zaproponował
- Jeśli to będzie cos śmiesznego. Mam dość katastrof na jakiś czas.
- Jak sobie życzysz. - Mario wybrał jakąś dobrą komedię i ją włączył. Przynióśł chipsy i polożyliśmy się na łóżku. Cały seans śmialiśmy się i wygłupialiśmy jak małe dzieci. Gdy film się skończył Mrio poszedł pod prysznic, a ja się usadowiłam się już do snu. Gdy wrócił i polożył się koło mnie poczułam się nieswojo. Znałam go tak krótko, ale mimo to wiedziałam, żę go kocham. Tylko jeszcze nigdy nie spaliśmy razem. Mario przytulił mnie i wszystkie moje wątpliwości się rozpłynęły. Pocałowałam go czule i zasnęłąm.
_______________________________________________________________
No to jest kolejny rozdział. Dziękuję, że ktoś to komentuje, dzięki temu wiem, że ktoś czyta te wypociny :D. Niestety mało ludzi wie o blogu datego jeśli możęcie podrzucie linki na jakiś stronach czy znajomym, aby więcej ludzi się o nim dowiedziało. Następny rozdział jutro, ewentualnie po jutrze.
czwartek, 5 września 2013
Rozdział 6
*Oczami Rebeccki*
Opowiedziałam im co pamiętam z wypadku.. Marco szepnął cos na ucho Agathcie i oboje wyszli z sali. Został tylko Mario.
- Nie mogę sobie darować, że nie odwiozłem Cię wtedy do domu. - powiedział
- Nie obwiniaj się za ten wypadek. To ja prowadziłam samochód, ja do tego doprowadziłam.
- Ale gdybym Cię odwióz może skończyło by się to inaczej ? Nie mogę sobie tego wybaczyć. Mogłem stracic najważniejszą osobę w moim życiu..kocham Cię.
- Ja Ciebie też. Od początku - powiedziałam wzruszona. Nie przypuszczałam, że usłyszę te slowa od sławnego piłkarza.
- Cały czas byłem z Tobą w szpitalu..odkąd się dowiedziałem. Gdy zadzwonili ze szpitala zrozumiałem, że Cię kocham.
- Zostaniesz jeszcze chwilę ? - zapytałam
- Zostanę z Tobą do końca życia - powiedział i mnie pocałował.
- Mario...głowa mnie boli..- powiedziałam
- Nie ruszaj się pójdę po lekarza.
*Oczami Mario*
Zwołałem lekarza do sali.
- Ból jest spowodowany silnymi emocjami. Jest pani po silnym wstrząsie mózgu. Musi pani leżeć bez ruchu kilka dni. Państwa muszę wyprosić. Ona musi teraz wypoczywać. - powiedział lekarz.
- Informujcie mnie o wszystkim - powiedziałem.
- Dobrze, jeśli coś się zmnieni na pewno do pana zadzwonimy.
Wróciłem do domu.Włączyłem TV, oglądałem jakies bzdury. Chciałem żeby było już jutro. Nie mogłem się doczekać spotkania z moją ukochaną. Usłyszałem dzwonek do drzwi. Poszedłem otworzyć. To był Marco. W ręce trzymał gazetę. Wiedziałem co to oznacza. po chwili byliśmy już w salonie i czytałem artykół :
"Jak wiemy w domu Mario Gotze pojawiła się kilka dni temu śliczna brunetka. Tego samego dnia miała wypadek. Widzieliśmy Mario jak wbiega do szpitala. Wyszedł z niego dopiero kolejnego dnia. Czy tajemnicza brunetka to jego nowa miłość ?"
- Cholerni paparazzi ! Czławiek martwi się, przeżywa trudne chwile, a oni cieszą ryje, bo maja o czym napisać w dennych czasopismach ! - wkurzyłem się.
- Niestety nic na to nie poradzimy. Powiedz lepiej co Rebeccą. Powiedziałeś jej. ? - zapytał Reus.
- Tak. Jesteśmy razem. A co tam u Ciebie ? Widziałem, że spodobała Ci się Agatha.
- Fajna z niej dziewczyna. Może coś z tego będzie. - roześmiał się - Ale cieszę się, że tobie się układa
_____________________________________________________________
Jest kolejny rodział :) Trochę krótki, bo miał być połączony z poprzednim. Kolejny będzie jutro lub pojutrze i tez będzie krótki, ale za to 8 będzie już dłuższy ;p Enjoy !
Opowiedziałam im co pamiętam z wypadku.. Marco szepnął cos na ucho Agathcie i oboje wyszli z sali. Został tylko Mario.
- Nie mogę sobie darować, że nie odwiozłem Cię wtedy do domu. - powiedział
- Nie obwiniaj się za ten wypadek. To ja prowadziłam samochód, ja do tego doprowadziłam.
- Ale gdybym Cię odwióz może skończyło by się to inaczej ? Nie mogę sobie tego wybaczyć. Mogłem stracic najważniejszą osobę w moim życiu..kocham Cię.
- Ja Ciebie też. Od początku - powiedziałam wzruszona. Nie przypuszczałam, że usłyszę te slowa od sławnego piłkarza.
- Cały czas byłem z Tobą w szpitalu..odkąd się dowiedziałem. Gdy zadzwonili ze szpitala zrozumiałem, że Cię kocham.
- Zostaniesz jeszcze chwilę ? - zapytałam
- Zostanę z Tobą do końca życia - powiedział i mnie pocałował.
- Mario...głowa mnie boli..- powiedziałam
- Nie ruszaj się pójdę po lekarza.
*Oczami Mario*
Zwołałem lekarza do sali.
- Ból jest spowodowany silnymi emocjami. Jest pani po silnym wstrząsie mózgu. Musi pani leżeć bez ruchu kilka dni. Państwa muszę wyprosić. Ona musi teraz wypoczywać. - powiedział lekarz.
- Informujcie mnie o wszystkim - powiedziałem.
- Dobrze, jeśli coś się zmnieni na pewno do pana zadzwonimy.
Wróciłem do domu.Włączyłem TV, oglądałem jakies bzdury. Chciałem żeby było już jutro. Nie mogłem się doczekać spotkania z moją ukochaną. Usłyszałem dzwonek do drzwi. Poszedłem otworzyć. To był Marco. W ręce trzymał gazetę. Wiedziałem co to oznacza. po chwili byliśmy już w salonie i czytałem artykół :
"Jak wiemy w domu Mario Gotze pojawiła się kilka dni temu śliczna brunetka. Tego samego dnia miała wypadek. Widzieliśmy Mario jak wbiega do szpitala. Wyszedł z niego dopiero kolejnego dnia. Czy tajemnicza brunetka to jego nowa miłość ?"
- Cholerni paparazzi ! Czławiek martwi się, przeżywa trudne chwile, a oni cieszą ryje, bo maja o czym napisać w dennych czasopismach ! - wkurzyłem się.
- Niestety nic na to nie poradzimy. Powiedz lepiej co Rebeccą. Powiedziałeś jej. ? - zapytał Reus.
- Tak. Jesteśmy razem. A co tam u Ciebie ? Widziałem, że spodobała Ci się Agatha.
- Fajna z niej dziewczyna. Może coś z tego będzie. - roześmiał się - Ale cieszę się, że tobie się układa
_____________________________________________________________
Jest kolejny rodział :) Trochę krótki, bo miał być połączony z poprzednim. Kolejny będzie jutro lub pojutrze i tez będzie krótki, ale za to 8 będzie już dłuższy ;p Enjoy !
wtorek, 3 września 2013
Rozdział 5
*Oczami Mario*
Gdy Rebecca odjechała położyłem się spać. Cieszyłęm się, że nasza znajomość się rozwinęła. O pierwszej w nocy obudził mnie telefon. Odebrałem :
" - Czy to pan Mario Gotze ? - odezwał się głos w słuchawce.
- Tak to ja.
- Mam dla pana złą wiadomość. Rebecca Zimmer miała wypadek.
- Żyje ?
- Tak, ale jej stan jest ciężki.
- Zaraz tam przyjadę. "
Byłem załamany. Wiedziałem, że nie powinienem jej samej puszczać. Gdy wsiadałem do samochodu zrozumiałem, że kocham tę dziewczynę. Dojechałem do szpitala i wpadłem do środka.
- Gdzie leży Rebecca Zimmer ? - zapytałem w recepcji.
- Proszę czekać jest operowana - chodziłem po korytarzu nie wiedząc co z sobą zrobić. Po trzech godzinach pojawił się lekarz.
- Co z Rebeccą ? - zapytałem.
- Ma silne wstrząśnienie mózgu, połamane żebra i piszczel.
- Boże...czy ja mogę do niej iść ?
- Jest teraz w śpiączce farmakologicznej. Jutro ją wybudzimy.
- Ale czy mogę chociaż ją zobaczyć ?
- No dobrze. Zaprowadzę pana. - podążałem za lekarzem do sali, w której znajdowała się Rebecca. Zobaczyłem ją całą pokaleczoną, podłączoną do kroplówki...to było straszne. Siedziałem przy niej do rana. Zadzwoniłem do MArco i powiedziałem co się stało. Obiecał, że zaraz przyjedzie.
Po pół godzinie przyjechał Reus. W ręce trzymał gazetę. przywitał się ze mną i pokazał artykół na pierwszej stronie. Nagłówek głosił :
"Czy Mario Gotze ma nową dziewczynę ?"
- Cholerni paparazzi ! Z nikim nie można spokojnie się spotkać wszystko zauważą ! - pod artykułem widniało zdjęcie, na którym Rebecca mnie całowała.
- Pewnie jeszcze dzisiaj napiszą, że mniała wypadek - powiedział Marco - Co z nią ?
Przekazałem mu informacje, które uzyskałem od lekarza.
- Ty ją kochasz - powiedział Reus
- Inaczej nie byłoby mnie tutaj.
- Ona o tym wie ?
- Powiem jej jak się wybudzi. Muszę jeszcze zapytać lekarza czy nie było przy niej telefonu. trzeba odszukać numer Agathy i ją powiadomić.
- Hmm...kto to jest Agatha ? -zapomniałem, że Marco nie zna Agathy
- To przyjaciółka Rebecci. Powinna wiedzieć.
- Fajna ? - zapytał Marco
- Raz w życiu ją widziałem. Zamieniliśmy z dwa słowa.
- A ładna chociaż ?
- No nie brzydka. Idę do tego lekarza.
Znalazłem go na korytarzu i zapytałem o telefon Rebeccki. Lekarz oznajmił, że nie ma potrzeby mają numer Agathy. Dostałem karteczkę z cyframi. Przepisałem je do mojego telefonu i zadzwoniłem :
" - Halo ? - odezwała się Agatha.
- Cześ tu Mario. Rebecca miała wypadek. Jestem u niej w szpitalu. Pomyślałem, że powinnaś wiedzieć.
- Co jej się stało ?!
- Ma silne wstrząśnienie mózgu, połamane żebra i piszczel. Jest w śpiączce farmakologicznej. Dzisiaj mają ją wybudzić.
- Dobra zaraz tam będę to pogadamy. "
Po 15 minutach zjawiła się Agatha.
- Cześć. To jest Marco Reus. Marco to Agatha. - powiedziałem. Przywitali się. Od razu zauważyłem , że międzi nimi zaiskrzyło.
- Jak to się stało ? - zapytała.
- To moja wina...była u mnie. Nie chiała żebym ją odwiózł..więc tego nie zrobiłem. Byłem głupi - odpowiedziałem.
- Oj, Mario. To nie twoja wina. To ona była kierowcą. - Agatha próbowała mnie pocieszyć. Wtedy do sali wszedł lekarz i kazał nam ją opuścić. Niechętnie wyszliśmy.
*dwie godziny później*
Z sali wyszedł lekarz. Podszedł do nas i oznajmił :
- Rebecca się wybudziła. Nie można jej teraz przemęczać ale możecie z nia chwilę porozmawiać.
*Oczami Marco*
Weszliśmy do sali. mario poznał mnie z Rebeccą. Zdała nam relacje z wypadku :
- Wyjechałam od Mario i zamyśliłam się... pamiętam straszny huk. Dopiero teraz odzyskałam świadomość. - widziałem, żę Mario ma coś ważnego do powiedzenia Rebecce więc szepnąłem na ucho Agathcie żebyśmy wyszli na korytarz.
_____________________________________________________
Jest kolejny rozdział :) Wreszcie coś zaczęło się dziać. Komentujcie to bardzo motywujące.
Gdy Rebecca odjechała położyłem się spać. Cieszyłęm się, że nasza znajomość się rozwinęła. O pierwszej w nocy obudził mnie telefon. Odebrałem :
" - Czy to pan Mario Gotze ? - odezwał się głos w słuchawce.
- Tak to ja.
- Mam dla pana złą wiadomość. Rebecca Zimmer miała wypadek.
- Żyje ?
- Tak, ale jej stan jest ciężki.
- Zaraz tam przyjadę. "
Byłem załamany. Wiedziałem, że nie powinienem jej samej puszczać. Gdy wsiadałem do samochodu zrozumiałem, że kocham tę dziewczynę. Dojechałem do szpitala i wpadłem do środka.
- Gdzie leży Rebecca Zimmer ? - zapytałem w recepcji.
- Proszę czekać jest operowana - chodziłem po korytarzu nie wiedząc co z sobą zrobić. Po trzech godzinach pojawił się lekarz.
- Co z Rebeccą ? - zapytałem.
- Ma silne wstrząśnienie mózgu, połamane żebra i piszczel.
- Boże...czy ja mogę do niej iść ?
- Jest teraz w śpiączce farmakologicznej. Jutro ją wybudzimy.
- Ale czy mogę chociaż ją zobaczyć ?
- No dobrze. Zaprowadzę pana. - podążałem za lekarzem do sali, w której znajdowała się Rebecca. Zobaczyłem ją całą pokaleczoną, podłączoną do kroplówki...to było straszne. Siedziałem przy niej do rana. Zadzwoniłem do MArco i powiedziałem co się stało. Obiecał, że zaraz przyjedzie.
Po pół godzinie przyjechał Reus. W ręce trzymał gazetę. przywitał się ze mną i pokazał artykół na pierwszej stronie. Nagłówek głosił :
"Czy Mario Gotze ma nową dziewczynę ?"
- Cholerni paparazzi ! Z nikim nie można spokojnie się spotkać wszystko zauważą ! - pod artykułem widniało zdjęcie, na którym Rebecca mnie całowała.
- Pewnie jeszcze dzisiaj napiszą, że mniała wypadek - powiedział Marco - Co z nią ?
Przekazałem mu informacje, które uzyskałem od lekarza.
- Ty ją kochasz - powiedział Reus
- Inaczej nie byłoby mnie tutaj.
- Ona o tym wie ?
- Powiem jej jak się wybudzi. Muszę jeszcze zapytać lekarza czy nie było przy niej telefonu. trzeba odszukać numer Agathy i ją powiadomić.
- Hmm...kto to jest Agatha ? -zapomniałem, że Marco nie zna Agathy
- To przyjaciółka Rebecci. Powinna wiedzieć.
- Fajna ? - zapytał Marco
- Raz w życiu ją widziałem. Zamieniliśmy z dwa słowa.
- A ładna chociaż ?
- No nie brzydka. Idę do tego lekarza.
Znalazłem go na korytarzu i zapytałem o telefon Rebeccki. Lekarz oznajmił, że nie ma potrzeby mają numer Agathy. Dostałem karteczkę z cyframi. Przepisałem je do mojego telefonu i zadzwoniłem :
" - Halo ? - odezwała się Agatha.
- Cześ tu Mario. Rebecca miała wypadek. Jestem u niej w szpitalu. Pomyślałem, że powinnaś wiedzieć.
- Co jej się stało ?!
- Ma silne wstrząśnienie mózgu, połamane żebra i piszczel. Jest w śpiączce farmakologicznej. Dzisiaj mają ją wybudzić.
- Dobra zaraz tam będę to pogadamy. "
Po 15 minutach zjawiła się Agatha.
- Cześć. To jest Marco Reus. Marco to Agatha. - powiedziałem. Przywitali się. Od razu zauważyłem , że międzi nimi zaiskrzyło.
- Jak to się stało ? - zapytała.
- To moja wina...była u mnie. Nie chiała żebym ją odwiózł..więc tego nie zrobiłem. Byłem głupi - odpowiedziałem.
- Oj, Mario. To nie twoja wina. To ona była kierowcą. - Agatha próbowała mnie pocieszyć. Wtedy do sali wszedł lekarz i kazał nam ją opuścić. Niechętnie wyszliśmy.
*dwie godziny później*
Z sali wyszedł lekarz. Podszedł do nas i oznajmił :
- Rebecca się wybudziła. Nie można jej teraz przemęczać ale możecie z nia chwilę porozmawiać.
*Oczami Marco*
Weszliśmy do sali. mario poznał mnie z Rebeccą. Zdała nam relacje z wypadku :
- Wyjechałam od Mario i zamyśliłam się... pamiętam straszny huk. Dopiero teraz odzyskałam świadomość. - widziałem, żę Mario ma coś ważnego do powiedzenia Rebecce więc szepnąłem na ucho Agathcie żebyśmy wyszli na korytarz.
_____________________________________________________
Jest kolejny rozdział :) Wreszcie coś zaczęło się dziać. Komentujcie to bardzo motywujące.
poniedziałek, 2 września 2013
Rozdział 4
*Oczami Mario*
Następnego dnia wstałem wcześnie, oganąłem się i ruszyłem na zakupy. Musiałem kupić rzeczy potrzebne do kolacji. Kupiłem także duży bukiet kwiatów dla Rebeccki.
*kilka godzin później*
Zacząłem przygotowywać kolację i nakryłem do stołu. Posprzątałem całe mieszkanie i nie wiedząc co z sobą zrobić zacząłem oglądać TV. Obejrzałem jakiś serial i poszłem przebrać się i jakoś ogarnąć. Po 10 minutach usłyszałem dzwonek do drzwi. Tak jak się spodziewałem stała za nimi Rebecca. Wyglądała ślicznie.
- Cześć - przywitałem się, pocałowałem ją w policzek i dałem jej kwiaty.
- Są śliczne - powiedziała
- Tak jak ty - uśmiechnąłem się i zaprowadziłem ją do salonu. Po chwili przyniosłem kolację.
- To jest pyszne. Sam robiłeś ? - zapytała.
- Tak. Mam też inne talenty niż piłkarski - uśmiechnąłem się do niej. Ona też się uśmiechała.
- Długo mieszkasz w Dortmundzie ? - zapytałem.
- Od roku. Wcześniej mieszkałam w Berlinie.
- Więc ze stolicy do mnie przyjechałaś - posłałem jej kolejny uśmiech.
- No tak - także się usmiechnęła.
- Chcesz może poznać innych piłarzy Borussi ? - zapytałem.
- Oczywiście. To w końcu mój ulubiony klub - odpowiedziała lekko się uśmiechając. Jest taka śliczna i ma wspaniały charakter.
- Daj mi swój adres. Jutro o 15 podjadę do Ciebie i zabiorę Cię na trening.
- Okej
Cieszyłem się, że się zgodziła. Mogłem spędzić z nią kolejny dzień. resztę kolacji spędziliśmy rozmawiając i śmiejąc się jabyśmy znali się od dziecka. Niestety Rebecca musiała już iść.
*Oczami Rebeccki*
Spędziłam z Mario cały wieczór. bardzo go polubiłam. jest przystojny i bardzo fajny. Niestety zrobiło się późno, nie chciałam żeby sobie o mnie źle pomyślał więc postanowiłam pójść do domu. Mario chciał mnie odwieść ale nie chciałam robić mu problemów.
- Pamiętaj jutro idziesz ze mną na tening - powiedział
-Jak mogłabym zapomnieć. Nie mogę się już doczekać.
- Na pewno nie chcesz żebym Cię odwiózł ? - zapytał.
- Nie nie rób sobie kłopotów.
- Kiedy to naprawdę żaden problem
- Oszczędzaj benzynę na jutro - zażartowałam i pocalowałam go delikatnie w usta. Odwzajemnił pocałunek i pożegnaliśmy się. Nie ujechałam 700 metrów gdy usłyszałam głośny huk. Czułam już tylko ból...
_______________________________________________________________
Mamy kolejny rodział :) Komentujcie to motywujące. Następny rodzial powinien być jutro.
Następnego dnia wstałem wcześnie, oganąłem się i ruszyłem na zakupy. Musiałem kupić rzeczy potrzebne do kolacji. Kupiłem także duży bukiet kwiatów dla Rebeccki.
*kilka godzin później*
Zacząłem przygotowywać kolację i nakryłem do stołu. Posprzątałem całe mieszkanie i nie wiedząc co z sobą zrobić zacząłem oglądać TV. Obejrzałem jakiś serial i poszłem przebrać się i jakoś ogarnąć. Po 10 minutach usłyszałem dzwonek do drzwi. Tak jak się spodziewałem stała za nimi Rebecca. Wyglądała ślicznie.
- Cześć - przywitałem się, pocałowałem ją w policzek i dałem jej kwiaty.
- Są śliczne - powiedziała
- Tak jak ty - uśmiechnąłem się i zaprowadziłem ją do salonu. Po chwili przyniosłem kolację.
- To jest pyszne. Sam robiłeś ? - zapytała.
- Tak. Mam też inne talenty niż piłkarski - uśmiechnąłem się do niej. Ona też się uśmiechała.
- Długo mieszkasz w Dortmundzie ? - zapytałem.
- Od roku. Wcześniej mieszkałam w Berlinie.
- Więc ze stolicy do mnie przyjechałaś - posłałem jej kolejny uśmiech.
- No tak - także się usmiechnęła.
- Chcesz może poznać innych piłarzy Borussi ? - zapytałem.
- Oczywiście. To w końcu mój ulubiony klub - odpowiedziała lekko się uśmiechając. Jest taka śliczna i ma wspaniały charakter.
- Daj mi swój adres. Jutro o 15 podjadę do Ciebie i zabiorę Cię na trening.
- Okej
Cieszyłem się, że się zgodziła. Mogłem spędzić z nią kolejny dzień. resztę kolacji spędziliśmy rozmawiając i śmiejąc się jabyśmy znali się od dziecka. Niestety Rebecca musiała już iść.
*Oczami Rebeccki*
Spędziłam z Mario cały wieczór. bardzo go polubiłam. jest przystojny i bardzo fajny. Niestety zrobiło się późno, nie chciałam żeby sobie o mnie źle pomyślał więc postanowiłam pójść do domu. Mario chciał mnie odwieść ale nie chciałam robić mu problemów.
- Pamiętaj jutro idziesz ze mną na tening - powiedział
-Jak mogłabym zapomnieć. Nie mogę się już doczekać.
- Na pewno nie chcesz żebym Cię odwiózł ? - zapytał.
- Nie nie rób sobie kłopotów.
- Kiedy to naprawdę żaden problem
- Oszczędzaj benzynę na jutro - zażartowałam i pocalowałam go delikatnie w usta. Odwzajemnił pocałunek i pożegnaliśmy się. Nie ujechałam 700 metrów gdy usłyszałam głośny huk. Czułam już tylko ból...
_______________________________________________________________
Mamy kolejny rodział :) Komentujcie to motywujące. Następny rodzial powinien być jutro.
niedziela, 1 września 2013
Rozdział 3
*Oczami Rebeccki*
Kolejne dni mijały, a ja ciągle myślałam o Mario. Pewnego dnia postanowiłam, że wybiorę się z Agathą do centrum handlowego. Chodziłyśmy po różnych sklepach. W Reseved zobaczyłam ładny sweterek.
- Przymierz go ! Będziesz w nim ślicznie wyglądać. - powiedziała Agatha. Poszłam więc do przymierzalni i go przymierzyłam.
- I jak ? - zapytałam wychodząc z przymierzalni
- Cudownie ! Musisz go kupić. - Aghata namawiąłam mnie do zakupu. Podeszłyśmy do lady i zapłaciłam.
- Teraz szukamy czegoś dla Ciebie. - powiedziałam. Biegałyśmy po całej galerii w końcu w H&M znalazłyśmy bluzkę idealną dla Agathy. Gdy wychodziłyśmy ze sklepu zobaczyłam...Mario !
*Oczami Mario*
Spacerowałam właśnie po galerii gdy zobaczyłem Rebeccę. Też mnie zuważyła, bo machała w moim kierunku. Towarzyszyła jej jakaś dziewczyna. Podeszłe do nich.
- Cześć - powiedziałem do Rebeccki i pocałowałem ją w policzek.
- Cześć. To jest moja przyjaciółka Agatha. Agatha to jest mario Gotze. - powiedziała. Przywitałem się w jej przyjaciółką.
- To ja was zostawię. Będę tym sklepie albo w House - powiedziała Aghata wskazując palcem jakiś sklep. Byłem jej wdzięczny. Gdy znikneła we wnętrzu sklepu zapytałem Rebeccki :
- Dałabyś mi swój numer ? Nie wiadomo czy jeszcze się kiedyś spotkamy przypadkowo.
- Oczywiście..ale pod jednym warunkiem - powiedziała
- Jakim ?
- Ty dasz mi swój - roześmialiśmy się. Rozmawialiśmy jeszcze jakieś 15 minut. Świetnie sie dogadywaliśmy i okazało sie , że mamy podobne zainteresowania.
- Niestety musze już iść. Agatha na mnie czeka. Ale umówimy się jeszcze kiedyś ? - powiedziała
- Oczywiście - powiedziałem i pocałowałem ją w policzek na pożegnanie.
*Oczami Rebeccki*
Byłam taka szczęśliwa. Miałam numer Mario i znowu z nim romawiałam. Zdziwiłam się tylko, że piłkarz, który może mieć każdą laskę spędza ze mną czas ale cieszyłam się z tego.
Skierowałam moje kroki w kierunku House. Agatha właśnie oglądała spodnie.
- I jak ?! Opowiadaj ! - domaga się. Steściłam jej naszą rozmowę. Wtedy przyszedł SMS. Zobaczyłąm, że jest od Mario :
"Co powiesz na kolację jutro ?"
Poinformowałam Agathę o SMS-sie.
- Zgódź się ! - powiedziała. Szybko wystukałam na klawiaturze mojego telefonu odpowiedź :
"Oczywiście. O której ?"
Po chwili przyszła odpowiedź :
"O 17 może być ?"
Zgodziłam się.
- Musimy Ci znaleźć jakąś kreację na jutro ! Musisz wyglądać zniewalająco. - powiedziała Aghata. Obleciałyśmy jeszcze raz całą galerię. Nie mogłam się na nic zdecydować. W końcu udało nam się stworzyć taki zestaw :
Kolejne dni mijały, a ja ciągle myślałam o Mario. Pewnego dnia postanowiłam, że wybiorę się z Agathą do centrum handlowego. Chodziłyśmy po różnych sklepach. W Reseved zobaczyłam ładny sweterek.
- Przymierz go ! Będziesz w nim ślicznie wyglądać. - powiedziała Agatha. Poszłam więc do przymierzalni i go przymierzyłam.
- I jak ? - zapytałam wychodząc z przymierzalni
- Cudownie ! Musisz go kupić. - Aghata namawiąłam mnie do zakupu. Podeszłyśmy do lady i zapłaciłam.
- Teraz szukamy czegoś dla Ciebie. - powiedziałam. Biegałyśmy po całej galerii w końcu w H&M znalazłyśmy bluzkę idealną dla Agathy. Gdy wychodziłyśmy ze sklepu zobaczyłam...Mario !
*Oczami Mario*
Spacerowałam właśnie po galerii gdy zobaczyłem Rebeccę. Też mnie zuważyła, bo machała w moim kierunku. Towarzyszyła jej jakaś dziewczyna. Podeszłe do nich.
- Cześć - powiedziałem do Rebeccki i pocałowałem ją w policzek.
- Cześć. To jest moja przyjaciółka Agatha. Agatha to jest mario Gotze. - powiedziała. Przywitałem się w jej przyjaciółką.
- To ja was zostawię. Będę tym sklepie albo w House - powiedziała Aghata wskazując palcem jakiś sklep. Byłem jej wdzięczny. Gdy znikneła we wnętrzu sklepu zapytałem Rebeccki :
- Dałabyś mi swój numer ? Nie wiadomo czy jeszcze się kiedyś spotkamy przypadkowo.
- Oczywiście..ale pod jednym warunkiem - powiedziała
- Jakim ?
- Ty dasz mi swój - roześmialiśmy się. Rozmawialiśmy jeszcze jakieś 15 minut. Świetnie sie dogadywaliśmy i okazało sie , że mamy podobne zainteresowania.
- Niestety musze już iść. Agatha na mnie czeka. Ale umówimy się jeszcze kiedyś ? - powiedziała
- Oczywiście - powiedziałem i pocałowałem ją w policzek na pożegnanie.
*Oczami Rebeccki*
Byłam taka szczęśliwa. Miałam numer Mario i znowu z nim romawiałam. Zdziwiłam się tylko, że piłkarz, który może mieć każdą laskę spędza ze mną czas ale cieszyłam się z tego.
Skierowałam moje kroki w kierunku House. Agatha właśnie oglądała spodnie.
- I jak ?! Opowiadaj ! - domaga się. Steściłam jej naszą rozmowę. Wtedy przyszedł SMS. Zobaczyłąm, że jest od Mario :
"Co powiesz na kolację jutro ?"
Poinformowałam Agathę o SMS-sie.
- Zgódź się ! - powiedziała. Szybko wystukałam na klawiaturze mojego telefonu odpowiedź :
"Oczywiście. O której ?"
Po chwili przyszła odpowiedź :
"O 17 może być ?"
Zgodziłam się.
- Musimy Ci znaleźć jakąś kreację na jutro ! Musisz wyglądać zniewalająco. - powiedziała Aghata. Obleciałyśmy jeszcze raz całą galerię. Nie mogłam się na nic zdecydować. W końcu udało nam się stworzyć taki zestaw :
Gdy wróciłam do domu umyłam się i od razu wskoczyłam do łóżka. Nie musiałam długo czekać na sen.
sobota, 31 sierpnia 2013
Rodział 2
*Oczami Agathy*
Czekałam na Rebeccę, która poszła do toalety. Czytałam różne informacje o klubie wywieszone na korytarzu, gdy przyszła Rebecca. Od razu zauważyłam , że coś się stało. Przecież znam moją przyjaciółkę. Była podekscytowana.
- Nie uwierzysz ! - powiedziała
- Co się stało ?
- Szłam do toalety rozglądając się po korytarzu. Zderzyłam sie z kimś i przewróciłam. Okazało się, że to był Mario Goetze ! Zapytał czy nic mi nie jest i pomógł wstać. Na koniec zapytał mnie o imię i powiedział, że ma nadzieję, że się jeszcze ze mną spotka ! - Rebecca zrelacjonowała mi wydarzenia ostatnich minut.
- Przecież to piłkarz sławny czlowiek. Może mieć każdą i do każdej pewnie tak mówi. - starałam się przywrócić ją do rzeczywistości. W głębi serca jednak trochę zazdrościłam jej takiego spotkania.
- Ty zawsze tak twardo stąpasz po Ziemi ! Może jednak się jeszcze z nim zobaczę - odpowiedziała.
*Oczami Rebeccki*
Agatha pewnie zazdrości mi, że poznałam Mario. Ja jednak wierzę, że jeszcze się spotkamy. Był taki miły...od razu mi się spodobał. Od momentu naszego spotkania ciągle o nim myślę. Tak bardzo chciałabym znowu z nim porozmawiać !
*Oczami Mario*
Na treningu byłem nieobecny. Myślami byłem przy Rebecce. Jest taka śliczna i miła. Bardzo chciałem się z nia znowu spotkać. Ale oczywiście nie mam jej numeru.
- Halo! Ziemia do Mario! - z zamyślenia wyrwał mnie Marco.
- Odbiór! - zażartowałem
- Widzę, że coś Cię gnębi Mów nie wymiguj się - powiedział Reus.
- Poznałem dziewczynę.
- Kiedy ? - Marco był poważny to do niego nie podobne.
- Przedwczoraj po meczu. Zderzyłem się z nią na korytarzu.
- Masz jakiś kontakt do niej ? - zapytał Reus
- Nie. Wiem tylko jak ma na imię.
- Jak ?
- Rebecca
- Ładnie. Fajna chociaż jest ? Ładna ? - Marco zasypywał mnie pytaniami.
- Mam nadzieję, że jeszcze ją zobaczę- zbyłem go.
- Ale ładna jest ? - Reus był nieugięty.
- Tak.
Czekałam na Rebeccę, która poszła do toalety. Czytałam różne informacje o klubie wywieszone na korytarzu, gdy przyszła Rebecca. Od razu zauważyłam , że coś się stało. Przecież znam moją przyjaciółkę. Była podekscytowana.
- Nie uwierzysz ! - powiedziała
- Co się stało ?
- Szłam do toalety rozglądając się po korytarzu. Zderzyłam sie z kimś i przewróciłam. Okazało się, że to był Mario Goetze ! Zapytał czy nic mi nie jest i pomógł wstać. Na koniec zapytał mnie o imię i powiedział, że ma nadzieję, że się jeszcze ze mną spotka ! - Rebecca zrelacjonowała mi wydarzenia ostatnich minut.
- Przecież to piłkarz sławny czlowiek. Może mieć każdą i do każdej pewnie tak mówi. - starałam się przywrócić ją do rzeczywistości. W głębi serca jednak trochę zazdrościłam jej takiego spotkania.
- Ty zawsze tak twardo stąpasz po Ziemi ! Może jednak się jeszcze z nim zobaczę - odpowiedziała.
*Oczami Rebeccki*
Agatha pewnie zazdrości mi, że poznałam Mario. Ja jednak wierzę, że jeszcze się spotkamy. Był taki miły...od razu mi się spodobał. Od momentu naszego spotkania ciągle o nim myślę. Tak bardzo chciałabym znowu z nim porozmawiać !
*Oczami Mario*
Na treningu byłem nieobecny. Myślami byłem przy Rebecce. Jest taka śliczna i miła. Bardzo chciałem się z nia znowu spotkać. Ale oczywiście nie mam jej numeru.
- Halo! Ziemia do Mario! - z zamyślenia wyrwał mnie Marco.
- Odbiór! - zażartowałem
- Widzę, że coś Cię gnębi Mów nie wymiguj się - powiedział Reus.
- Poznałem dziewczynę.
- Kiedy ? - Marco był poważny to do niego nie podobne.
- Przedwczoraj po meczu. Zderzyłem się z nią na korytarzu.
- Masz jakiś kontakt do niej ? - zapytał Reus
- Nie. Wiem tylko jak ma na imię.
- Jak ?
- Rebecca
- Ładnie. Fajna chociaż jest ? Ładna ? - Marco zasypywał mnie pytaniami.
- Mam nadzieję, że jeszcze ją zobaczę- zbyłem go.
- Ale ładna jest ? - Reus był nieugięty.
- Tak.
piątek, 30 sierpnia 2013
Rozdział 1
*Oczami Rebeccki *
Już od roku mieszkam w Dortmundzie i jeszcze nie bylam na meczu Borussi ! Właśnie nadarzyła się okazja. Moja przyjaciółka Agatha załatwiła nam bilety. Już tydzień przed meczem czułam ogromne podniecenie. Świadomość, że zobaczę na żywo wszytkich piłkarzy z mojego ukochanego klubu sprawiała, że nie mogłam zasnąć.
Wreszcie nadszedl upragniony dzień. Założyłam koszulkę Borussi i wzięłam klubowy szalik. Agatha czekała już na mnie pod domem. Od razu pojechałyśmy na stadion. Zajełyśmy miejsca i czekałyśmy na rozpoczęcie spotkania.
Borussia wygrała mecz. Byłyśmy barzdzo szczęśliwe. Postanowiłyśmy poczekać aż tłok się rozladuje, by spokojnie opuścić stadion. Poinformowałam Agathę, że idę jeszcze do toalety i ruszyłam w jej kierunku. Po drodze rozglądałam się i poczułam, że uderzyłam w coś miękkiego. Przewróciłam się. W powietrzu unosił się zapach bardzo ładnych, męskich perfum. Gdy wróciła mi świadomość zobaczylam, że pochyla się nade mną...Mario Gotze ! Zamrugałam, bo nie wierzyłam, że to się stało. Jeszcze pół godziny temu widziałam go biegającego po boisku, a teraz stał tuż przy mnie.
-Czy coś ci się stało ?-zapytał
-Nie...chyba nic - nie wierzylam że udało mi się wydusić coś z siebie. Mario pomógł mi wstać. Uśmiechnął sie czarująco. Zaczęłam go przepraszać.
*Oczami Mario*
Szedłem korytarzem gdy nagle wpadła na mnie jakaś dziewczyna. Była bardzo ładna. Pomogłem jej wstać i zapytałem czy nic jej się nie stało. Zaczeła mnie przepraszać.
- Naprawdę nic sie nie stało. Ja też mogłem bardziej uważać- powiedziałem i uśmiechnąlem się. Zpadła cisza. Postanowiłam ją przerwać, bo widziałem, że dziewczyna nie wie co ma powiedzieć :
- Mam nadzieję, że jeszcze się zobaczymy.
- Ja też - odpowiedziała i już chciała odejść ale ją powstrzymałem :
- Zaczekaj ! Powiedz chociaż jak masz na imię.
- Rebecca. Rebecca Zimmer - odpwiedziała.
- No to cześć- posłałem je uśmiech. Odpowiedziała tym samym i poszła. Czułem, że jeszcze się spotkamy. I to nie raz.
______________________________________________________
Mamy pierwszy rozdział. Przepraszamy, że taki krótki ale w miarę jak akcja się rozkręci będą dłuższe. Rozdziały będą pojawiały się codziennie. Gdy zacznie się szkoła to pewnie rzadziej ale będziemy się starały dodać przynajmniej jeden tygodniowo.
______________________________________________________
Mamy pierwszy rozdział. Przepraszamy, że taki krótki ale w miarę jak akcja się rozkręci będą dłuższe. Rozdziały będą pojawiały się codziennie. Gdy zacznie się szkoła to pewnie rzadziej ale będziemy się starały dodać przynajmniej jeden tygodniowo.
Bohaterowie
Rebecca Zimmer - zwykła, nimiecka dziewczyna, 20 lat
Mario Gotze - piłkarz, 21 lat
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)



