Wczorajsze wydarzenia znowu wybiły mnie z rytmu do którego już zdążyłem się przyzwyczaić. Julia teraz nie da mi spokoju. Postanowiłem, że pojadę dzisiaj Z Marco do jubilera i kupię pierścionek Dla Rebeccki. Gdy tylko się wybudzi oświadczę się jej.
* o 13.00*
- A ten ? - zapytał Marco.
- Nie. Chcę żeby był dlelikatny, nie krzykliwy, a jednocześnie bogaty. rebecca lubi minimalizm. - odpowidzałem. Byliśmy juz u 3 jubilerów i jeszcze nic nie wybrałem.
- No to patrz na to. Złoty z trzema brylantami. W środku duży po bokach małe. Co ty na to ?
- Poprawny, aczkolwiek wolałbym coś bardziej wyszukanego - powiedziałem z udawaną powagą, a Marco parsknął śmiechem.
- To może zapytaj czy robią na zamówienie. To da upust twej wyszukanej fantazji na temat pierścionka zaręczynowego - powiedział.
- Chodź jeszcze do tego na -1 może będzie coś ciekawego - powiedziałem, bo byliśmy w galerii handlowej.
*półtora godziny później*
Znaleźliśmy śliczny pierścionek. Do złotej obrączki przyczepione jest brylantowe serduszko mieniące się tysiącami barw. Pierścionek robił ogromne ważenie i miałem nadzieję, że spodoba się Rebecce.
Siedziałem właśnie na kanapie i oglądałem jakieś bzdury w TV. Brakowało mi Rebeccki, z którą mogłem pogadać i się do niej przytulić. Brakowało mi jej bliskości. Nagle usłyszałem dzwonek do drzwi. Niechętnie zwlokłem się z kanapy i poszłem otworzyć. Za dzrzwiami stała wyzywająco ubrana Julia i jak zwykle uśmiechała się zalotnie.
- Czego chcesz ? - zapytałem niezbyt uprzejmie. Zwykle nie odnoszę się tak do kobiet ale na Julii nie robiło to żadnego wrażenia więc mogłem sobie na to pozwolić.
- Przyszłam zapytać czy przemyślałeś powrót do mnie. - powiedziała bezceremonialnie.
- Nie ma nad czym myśleć - odpowiedziałem i chciałem zamknąć drzwi ale przystrzymała je nogą. Otworzyła je na oścież, weszła do środka i zamknęła je za sobą. Objęła mnie ręką za szyję i zbliżyła twarz niebezpiecznie blisko mojej.
- przeciez wiem, że mnie ciągle kochasz. Masz to wypisane w oczach. - powiedziała.
- Dziewczyno ogarnij się ! Czy do ciebie nie docira, że już nigdy nie będziemy razem ?! - krzyknąłem i odczepiłem ją od siebie.
- Niegdy nie mów nigdy kochanie - odparła majac w dupie moje słowa.
- Nie kocham cię i nie chcę z tobą być. Znalazłem już swoją jedyną, Zrozumiesz to wreszcie ?!
- Jeszcze tego pożałujesz. Będziesz jeszcze za mną się uganiać - powiedziała
- No już lecę, pędzę, zapierdalam ! - odparłem i odprowadziłęm ją za drzwi i zamknąłem je za nią.
*oczami Julii*
Ale ten Mario jest głupiutki ! Znalazł sobie jakąś świętoszkę, która tylko po szpitalach jeździ i uczepił się jej jak rzep psiego ogona ! W gazecie czytałam w jakiej klinice leży ta cała Zimmer...może by tak uwolnić go od tej zołzy ? Może wtedy dostrzeże co przez ten czas tracił.
*pół godziny później*
- Jest pani dla niej rodziną ? - zapytała pielęgniarka mierząc mnie podejrzliwym spojrzeniem
- Jestem jej przyjaciółką - odpowiedziałam.
- Zadzwonię do pana Gotze żeby się upewnić.
- Nie trzeba fatygować Mario on ma teraz dużo treningów. Ja tylko na chwilę.
- No dobrze. Sala 10.
Poszłam do sali, w której leży wybranka mojego byłego. Stanęłam przy jej łóżku. Całkiem ładna...ale nie przyszłam tu rozczulać się nad jej urodą. Wyjęłam z torebki strzykawkę i buteleczke z płynną trucizną. Właśnie napełniałam strzykawkę płynem gdy do sali weszła pielęgniarka.
- Co pani robi ?! - krzyknęłą.
- Ja...ten..no.. - zaczęłam się jąkać. Pielęgniarka podeszła do mnie i wyrwała mi buteleczke i strzykawkę..
- Chciała pani ją zabić ! - wyszła na korytarz i krzyknęła
- Ochrona ! - nie miałam jak uciec więc czekałam, aż mnie zabiorą...
*oczami Mario*
Oglądałem jakiś nudny film i przysnąłem na kanapie. Obudził mnie telefon :
"- Czy dodzwoniłam się do pana Gotze ? - zapytał głos w słuchawce.
- Tak co się stało ? - odpowiedziałem.
- Jakaś dziewczyna próbowała zabić panią Zimmer. Na szczęście przechodziłam tamtędy i w porę zareagowałam.
- Zaraz tam będę."
Wiem kim jest ta dziewczyna. To oczywiście JUlia. Szybko wsiadłem do samochodu i pojechałem do szpitala. Po drodze zadzwoniłem do Marco i opowiedziałem co się stało.
Gdy dotarłem na miejsce czekali już tam policjant i rozemocjonowana pielęgniarka.
- Co z Rebeccą ? - zapytałem.
- Wszystko w porządku. Pięlęgniarka zareagowała w porę i nic się nie stało. Panią Julię czeka rozprawa za usiowanie zabójstwa. - powiedział policjant.
__________________________________________________
Jest kolejny :) Mam już gotowy następny ale dodam go w czwartek lub piątek, bo jutro nie mam czasu. Jeśli czytasz tego bloga koniecznie zostaw komentarz pod tym postem. Jeśli nie będzie żadnego komentarza to zawieszam bloga. Im więcej komentarzy tym większa motywacja dla mnie do pisania. Enjoy !
Rozdział super. ;)
OdpowiedzUsuńNa szczęścicie nic Rebece się nie stało. A Julkę to bym po prostu udusiła.
Zapraszam do mnie:
http://one-love-one-club-one-borussia.blogspot.com/2013/10/rozdzia-4.html#more
Uroczy blog <3
OdpowiedzUsuńagrestaco6.blogspot.com