Chcąc nie chcąc musiałem iś na trening. Gdy wychodziłem z szatni zaczepił mnie trener.
- Naprawdę badzo mi przykro. Wiem co przeżywasz. Moja babcia wybudziła sie ze śpiączki o pół roku. Mam nadzieję, że Rebecca wybudzi się szybciej - powiedział.
- Ja też. Marzy o pracy w BVB. Skończyła psychologię sportową. - odpowiedziałem.
- Jak sie wybydzi ma ją gwarantowaną - obiecał Klopp i skierowaliśmy się na murawę. Trener był wyrozumiały i nie katował mnie ciężkimi ćwiczeniami. Wydarzenia ostatnich dni znacząco odbiły się na mojej grze. Na szczęście w najbliższym czasie nie gramy żadnych meczy.
Po treningu Marco zapytał :
- Może wyrwiesz się z domu na imprezę ? Nie możesz ciągle siedzieć w domu, bo na depresję zachorujesz.
- Nie będę potrafił się bawić - odpowiedziałem.
- Nie musisz. NIe siedź tylko w domu, bo to i tak nic nie da.
- No dobra.
- Będę po ciebie o 18.
- Ok.
*kilka godziń później*
- Gotowy ? - zapytał Marco
- Gotowy. Podjedziemy jeszcze na chwilę do Rebeccki ? - odpowiedziałem
- Pochechalibyśmy ale już na nas czekają. Jutro do niej pojedziemy.
Podjechaliśmy samochodem Marco pod klub. Byli tam już Lewandowski, Błaszczykowski, Piszek, Hummels i kliku innych piłkarzy Borussi.
- Dobrze, że przyszłeś. Siedzeniem w domu i tak nic nie zminisz - powiedział Robert.
- Wszyscy mnie pocieszacie, a tak na prawdę nie wiecie jak to jest. Nie możecie pojąć, że nic mi się nie chce, bo nigdy nie byliście w takiej sytuacji. To, że tu przyszłem też nic nie zmieni. Ona nie wybudzi się z tego powodu - wyrzuciłem z siebie całą złość.
- Sorry chciałem dobrze - powiedziałRobert.
- To nie twoja wina. Każdy by się tak zachował. Ja po prostu mam dość. Wszyscy mi to mówią. Jedni z grzeczności inni z litości, wy bo jestem waszym przyjacielem. Powiedzą to i idą w swoją stronę zajmując się swoimi sprawami, a ja zostaję ze swoim problemem. Gdy choć na chwile uda mi się zapomnieć przychodzą i dolewają oliwy do ognia. Chyba jednak lepiej jak będę siedział w domu. - powiedziałem.
*godzinę później*
Chłopakom udało się mnie namówić na kilka drinków. Trochę się rozluźniłem, ale przed oczami ciągle miałem Rebeccę. Kiedy ona sie obudzi ? Czy ja w ogóle tego dożyję ? Starałem się odepchnąć te myśli, ale one uparcie powracały.
- Patrzcie to chyba Julia - powiedzial Piszek
- TA Julia ? - zapytałem.
- Tak to chyba ona.
- jeszcze tego mi brakowało.
Julia była kiedys moją dziewczyną. Okazało się, że to jakaś wariatka. Zerwałem z nią, ale ona nie mogła się z tym pogodzić. Przez miesiąc błagała mnie żebym do niej wrócił, w końcu dała spokój. Była ostatnią osobą, którą chciałem wtedy widzieć.
- Może nas nie zauważy - pocieszał Marco. Niestety zauważyła.
- Mario sloneczko moje, miśku ! - krzyknęła i rzuciła mi się na szyję. Jakoś zdołałem ją od siebie oderwać.
- Dziewczyno my już nie jesteśmy razem ! - powiedziałem
- Ale przyznaj nadal mnie kochasz. Spróbujemy jeszcze raz ? - odparła niezrażona.
- Mam już dziewczynę i nie porzucę jej dla ciebie - powiedziałem.
- Ta dziewusza co ciągle ma wypadki ? Dobrze, że wreszcie jest z nią spokój. Pośpi sobie może będzie uważać następnym razem. Ale będzie już za późno, bo będziesz moim mężem.
- Czy ty się słyszysz ?! Jeszcze nigdy nie uderzyłem dzieczyny ale jak nie odejdziesz z tąd to będzie ten pierwszy raz. - powiedziałem.
- Julia daj spokój, bo wezwiemy ochronę. - włączył się Lewy.
- Przemyśl to miśku. Z nikim nie będzie ci tak dobrze jak ze mną - powiedziała Julia.
- Nie będę nad niczym myślał. Nigdy nie będziemy razem. - odpowiedziałem
- Zobaczymy - powiedziała i odeszła.
- Przerąbane masz. Od nowa się nakręciła. - powiedział Marco.
- Ja chyba zwariuję. Jadę do domu - odpowiedziałem.
__________________________________________________________
Udało mi się napisać dwa rodziały w krótkim czasie :) Poprzedni nie był rewelacyjny, ale myślę, że ten dzisiejszy jest trochę lepszy. proszę o komentrze.
Macie zdjęcie Julii :

Rozdział wspaniały. :D
OdpowiedzUsuńCzekam na następny. ;)
W wolnej chwili zapraszam do mnie:
http://adventure-in-dortmund.blogspot.com/
http://one-love-one-club-one-borussia.blogspot.com/