*oczami Rebeccki*
Dzisiaj mam zacząć pracę jako psycholog BVB. Trener ma to oficjalnie ogłosić chłopakom, ale oni już wiedzą to od dawna i są bardzo podekcytowani, bo jak mówią "ich poprzednia pani psycholog była niedobra i miałą zły gust". Ja też się bardzo cieszę, gdyż od dawna marzyłam o pracy w BVB i będę mogła spędzać więcej czasu z Mario.
O 15 chłopcy mają terning więc podjechaliśmy z Mario na Signal Iduna Park. Zostałam gorąco przyjęta przez piłkarzy, którzy nie chcieli mnie odstąpić na krok. Kevinowi oberwało się od Mario, bo ciągle wołał do mnie "moja kochana". W końcu trener zawołał ich do siebie i powiedział :
- Na pewno już od dawna o tym wiecie, ale muszę to oficjalnie ogłosić : Rebecca jest od dzisiaj waszym psychologiem - chłopaki znowu się na mnie rzucili, trener musiał ich przywołać do porządku.
- Ale trenerze ! Mario ma ją na codzień, a my nie ! - zaprotestował Mitchell.
- Ale to jest JEGO narzeczona, nie wasza. Poza tym teraz będziecie ją widywać często. - uciął Klopp.
- Narzeczona. Jak to poważnie brzmi. Czy ja ją będę kiedyś miał ? - powiedział Mats.
- Nie martw się też znajdziesz dziewczynę, którą naprawdę pokochasz - pocieszył go Mario.
- W naszej pracy to wbrew pozorom nie jest łatwe. Dziewczyny lecą tylko na sławę i kasę. - włączył się Mitchell.
- No. Ciężko znaleźć taką, która naprawdę kocha. - skwitował Mats.
*następnego dnia*
Dzisiaj zaczynałąm już normalną pracę. Musiałam przygotować chłopkaków do ważnego meczu. Nie miałam w ogóle siły, cały dzień było mi niedobrze i kręciło mi się w głowie. Nie powiedziałąm o tym Mario zaraz zacząłby się doszukiwać nie wiadomo jakich chorób, ale nie dało się ukryć, że wyglądałam źle.
- Co ci jest kochanie ? - zapytał Mario.
- Nic - odparłam.
- Przecież widzę, że jesteś blada.
- Trochę mi niedobrze.
- Jadłaś coś dzisiaj ?
- Tak. Naprawdę nic mi nie jest przejdzie mi.
- Mam nadzieję.
- Robert organizuje dzisiaj imprezę, ale jak się źle czujesz to może nie pójdziemy ?
- Jeśli już to ja nie pójdę. Nie będę ci psuć zabawy.
- Ja ty będziesz siedzieć sama w domu to i tak nie będę się dobrze bawić.
- Nie przesadzaj. Najwyżej nie będziesz siedział długo. - ucięłam. Miałam pewne przypuszczenia, ale nie chciałam się dzielić nimi z Mario póki nie jest to jeszcze pewne.
* o 17*
- Nie będę długo myszko jak coś to dzwoń - powiedział Mario i poszedł na imprezę. Nie chciałam dłużej czekać w niepewności i poszłam do apteki. Gdy wróciłam od razu zrobiłam test. Tak jak myślałam na małym prostokąciku widniały dwie kreski. "Mario będzie wkurzony najpierw mieliśmy zająć się karierą i życia trochę użyć, dopiero potem dziecko" - pomyślałam. Nie wiedziałąm co mam zrobić. Zadzwoniłam do Agathy.
" - Cześć.
- Przyjedziesz do mnie ? - zapytałam.
- Co się stało ?
- To nie jest rozmowa na telefon. Proszę przyjedź.
- Ok, zaraz będę"
Po 15 minutach zjawiła się Agatha.
- Co jest ? - zapytała od progu.
- Chodź do pokoju wszystko ci opowiem.- skierowałyśmy się do przestronnego salonu i usiadłyśmy na kanapie.
- Ja...jestem w ciąży - powiedziałam.
- To super ! - entuzjastycznie odparła Agatha.
- Nie powiedziałabym
- Mario nie chce mieć dzieci ?
- Chce. Tylko najpierw miałabyć kariera, mieliśmy nacieszyć się sobą, dopiero potem dziecko.
- Wie ?
- Nie. Sama się dopiero dowiedziałam.
- Musisz mu powiedzieć. Im wcześniej tym lepiej.
- Boję się jak zareaguje...
- Myślę, że nie będzie zły. Na pewno cię nie zostawi on taki nie jest.
*oczami Mario*
Impreza byłą wyjątkowo "kulturalna" jak na ekipę z BVB. Martwiłem się o Rebeccę, siedzi sama w domu nie wiem jak się czuje. Właśnie miałem do niej zadzwonić gdy koło mnie usiadł Marco i zapytał :
- Co ci jest ? Jesteś jakiś markotny.
- Rebecca dzisiaj źle się czuła, nie wiem co jej jest. Została w domu trochę się o nią martwię. - odparłem.
- Nic jej nie będzie każdy czasem źle się czuje.
- Oby. Dobra idę obiecałem jej, że nie będę długo.
- Zmieniłeś się - powiedział Marco.
- To źle ? - zapytałem.
- Nie. Zmieniłeś się na lepsze. Nie jesteś już tym Mario podrywaczem, którego kręcą przygodne romanse.
- Zakochałem się - odparłem.
Po 10 minutach byłem w domu.
- Jak się czujesz ? - zapytałem Rebeccę.
- Już lepiej - odparła.
- Nudziłaś się ?
- Nie, Agatha do mnie wpadła. - chwyciłem ją w tali i przyciągnąłem do siebie. Delikatnie musąłem jej usta, ale wyrwała mi się.
- Muszę ci coś powiedzieć - oznajmiła.
- Mam się bać ? - zapytałem.
- To zależy od ciebie.
- Dobra mów.
- Ale ja się boję jak zareagujesz.
- Rebecca mów mi zaraz co się stało.
- ... będziesz tatusiem.
- Naprawdę ? Nawet nie wiesz jak się cieszę !
- Nie jesteś zły ?
- Dlaczego miałybym być ?
- Bo najpierw mieliśmy użyć życia, dziecko miało być później.
- Ale skoro już jest możemy się tylko cieszyć. - posłałem jej uśmiech.
- Masz rację - odparła, a ja znowu przyciągnąłem ją do siebie tym razem nie wyrwałą się. Zaczęliśmy się całować.
______________________________________________
Jest 18 :) Myślę, że lepszy od poprzeniego, ale opinię pozostawiam wam. Nie wiem kiedy dodam następny, ale raczej w tym tygodniu. Jeśli czytasz, skometuj to motywuije do pisania.
fajnie piszesz, masz talent :)
OdpowiedzUsuńDzięki, ale czytałam blogi, których autorzy piszą o wiele lepiej. Mój to taki marne wypociny. ;p
UsuńRozdział cudny.! :*
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział. :P
Zapraszam do mnie: ---> http://one-love-one-club-one-borussia.blogspot.com/2013/10/rozdzia-9_14.html